Rozdział 5: Kocięta

311 56 17
                                    

— Ostatnio spędzasz dużo czasu z Lan WangJim — skomentował Jiang Cheng.

Wei WuXian zamrugał. — Ach?

— Kim jest Lan WangJi, A-Cheng? — spytała YanLi.

— Jeden z naszych kolegów z klasy — powiedział Jiang Cheng. — Jego obecna obsesja.

Cała trójka jadła razem lunch. Minął tydzień, odkąd Lan WangJi wpuścił go do swojego łóżka. Stało się to teraz rutyną dla Wei WuXiana. Podczas zajęć ocierał swoje kostki lub przypadkiem muskał palce Lan WangJiego. W nocy po prostu bezwstydnie wdrapywał się do łóżka Lan WangJiego i przytulał się do niego we śnie. Wei WuXian nikomu o tym nie powiedział, ale Jiang Cheng nie był głupi.

— Nie mam obsesji — Wei WuXian sprzeczał się.

— Codziennie, Lan Zhan zrobił to, Lan Zhan zrobił tamto. Kiedyś dołączałeś do mnie i Nie-Xionga przy każdym posiłku. Teraz każdy posiłek, który jest, spędzasz z Lan WangJim. Jeśli specjalnie cię nie poproszę, nie zjesz z nami lunchu — zakończył ostro Jiang Cheng.

— Aww, tęsknisz za mną, Cheng Cheng?

Jiang Cheng przewrócił oczami. — Kto niby za tobą tęskni? Martwię się tylko, że obrazisz Młodego Panicza Lan.

— Chcę, żebyś wiedział, że Lan Zhan bardzo mnie lubi. Nawet pozwala mi... — Wei WuXian przerwał.

— Pozwala ci co?

— ...Pozwala mi odrobić pracę domową razem z nim. — dokończył Wei WuXian. Prawie wypaplał swój sekret. Jiang Cheng zabiłby go, gdyby dowiedział się, że co noc śpią razem w jednym łóżku.

— ...Więc jak normalni koledzy z klasy — zakpił Jiang Cheng.

— Mówimy o Lan Zhanie, Lan WangJim, Jiang Cheng. Facet, który zaciągnął mnie do pokoju dziekanatu na naszym pierwszym spotkaniu, bo zaoferowałem mu puszkę napoju gazowanego. Jego dobrowolne oddychanie tym samym powietrzem co ja to ogromny skok .

— ...Chyba.

Jiang YanLi uśmiechnęła się. — Musisz mi go później przedstawić.

— Oczywiście, Shijie!

Przerwa na lunch prawie się skończyła, podobnie jak czas, który miał na trzymanie długopisu Lan WangJiego w kieszeni. Wei WuXian pośpiesznie pobiegł z powrotem do swojej klasy. Gdy tylko wszedł, poczuł natychmiastowe dreszcze przechodzące przez jego ciało, gdy długopis stracił swoją skuteczność. Jak zwykle pojawił się jednooki duch, który często próbował z nim rozmawiać. Jednak w klasie pojawiło się coś nowego.

Wei WuXian zobaczył ducha martwego kota, miauczącego głośno, by zwrócić czyjąś uwagę. Miała posklejane futerko od krwi na całej głowie i tułowiu.

— Cześć, Mao? — Wei Wuxian zawołał kotka.

Kot miauknął głośniej, po czym potarł zakrwawioną głowę o jego łydkę, po czym wyszedł na zewnątrz. Wei WuXian bez słowa podążył za kotem i został zaprowadzony do starej brzoskwini za magazynem sprzętu sportowego. Sapnął.

Pod drzewem leżały zwłoki kota. Zobaczył trzy małe kocięta, nie starsze niż pół miesiąca, miauczące słabo. Trzy kocięta próbowały ssać matkę, mimo że nie było już mleka, które by wypłynęło. Duch matki miauczał ze smutkiem, próbując lizać kocięta, tylko po to, by jej język przeszedł przez małe, kruche ciałka. Matka kotków przez cały dzień rozpaczliwie miauczała, szukając kogoś, kto mógłby usłyszeć jej wołanie o pomoc.

Wei WuXian pociągnął cichutko nosem. Sądząc po ranie, matki prawdopodobnie została zraniona przez inne przybłędy, gdy próbowała szukać pożywienia lub chronić kocięta. Był chłodny jesienny dzień, zbliżający się do zimy. Gdyby Wei WuXian ich nie znalazł, kocięta umarłyby z głodu lub zimna.

Don't You Like Me \\MDZS Edition// || TŁUMACZENIE PL NIEKONTYNUOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz