Rozdział 13: Pocałunek na szczęście

358 68 20
                                    

Kiedy Wei WuXian obudził się po dobrej dwugodzinnej drzemce po "pocałunku na dobranoc", był sam w łóżku Lan WangJiego. Lan WangJi nie był już obecny w pokoju. Jednak jednoręki duch z klasy na czwartym piętrze był tam. Podążył za nim – a raczej uczepił się ciała Wei WuXiana, co wyjaśniało, dlaczego jego ciało było tak boleśnie ciężkie. Duch spojrzał na niego i otworzył usta.

— Wei... Wu... Xian... — wychrypiał. — Daozhang... Daozhang... Daozhang!!

— Po prostu zamknij się już! — syknął Wei WuXian. — Kim jesteś? Skąd znasz moje imie? Czego chcesz?

Duch ukląkł. — Daozhang... znajdź Daozhanga... muszę przeprosić...

— W porządku, dobrze, kto jest twoim Daozhangem? Jak on ma na imię?

Duch zamilkł na chwilę. — ...Nie pamiętam...

Świetnie. Więc jak miał niby znaleźć tę osobę? Duch ten nosił szaty i miał długie włosy, prawdopodobnie zmarł przed ukończeniem Wielkiego Muru Chińskiego. A jeśli umarł, zanim jeszcze go zbudowano? Czy musiałby przeszukiwać zapisy sprzed dwóch lub trzech tysięcy lat o wszystkich taoistycznych duchownych, którzy kiedykolwiek istnieli?

— Opisz jego wygląd.

Duch wpatrywał się w dawne wspomnienia, które wyblakły po tysiącleciach wędrówki po ziemi. — ...Królewski. Szlachetny. Elegancki. Wysoki. Przystojny. Miły. Dużo się śmieje. Łatwy do drażnienia.

...Gościu, opisujesz duchownego czy swojego kochanka?

— Co on nosi?

— ...Nie pamiętam.

Wei WuXian zacisnął zęby. — Czy jest coś, co uczyniło go innym, wyjątkowym?

Duch krążył wokół. — Daozhang... jest wyjątkowy. Daozhang... miły.

Zdecydowanie mówi o swoim kochanku, prawda? Nie pamięta czyjegoś imienia, a jego pochwały sięgają niebios? Wei WuXian spróbował ponownie. — Jak on umarł?

Duch zakrył twarz dłońmi, czując żal. — Moja... wina. Daozhang... Popełnił... samobójstwo.

Duchowny, który popełnił samobójstwo? — W jaki sposób?

— ...Rozciął... sobie... gardło...

— Dlaczego popełnił samobójstwo?

Duch zawodził z żalu i Wei WuXian musiał zakryć uszy. Na szczęście Lan WangJi wrócił z ich obiadem i kiedy podał Wei WuXianowi jego porcję, ich palce musnęły się, a duch wraz z ogłuszającym krzykiem zniknął. Wei WuXian westchnął. — Lan Zhan, zawsze przychodzisz w idealnym momencie.

Lan WangJi spojrzał na niego. — Głodny?

— Nie o to mi chodziło... ale tak!

Zjedli, a Lan WangJi dalej się nim wpadł w trans, pytając, czy muszą iść do lekarza, a kiedy Wei WuXian wciąż upierał się, że wszystko z nim w porządku, Lan WangJi poszedł krok dalej i zaczął masować mu skronie. Wei WuXian chciał go powstrzymać, ale kiedy Lan WangJi nacisnął prawy punkt akupunkturowy, natychmiast się rozluźnił i bezwstydnie pozwolił sobie pobłażać.

— Lan Zhan... gdzie się tego nauczyłeś?

— ...Przeszukałem to w Internecie przed chwilą.

— Jesteś bogiem? Czy jest coś, czego nie potrafisz zrobić? Tyle razy oglądałem Jun's Kitchen*, ale nadal nie mogę usmażyć jajka bez spalenia kuchni... och, to jest strzałem w dziesiątkę... ach, spotkanie z tobą to naprawdę najlepsza rzecz w moim życiu...

Don't You Like Me \\MDZS Edition// || TŁUMACZENIE PL NIEKONTYNUOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz