𝘚𝘶𝘱𝘦𝘳𝘮𝘰𝘥𝘦𝘭

1.5K 28 102
                                    

𝑃𝐴𝑅𝑇 𝑂𝑁𝐸 ~~ 𝑅𝑂𝐷𝑅𝐼𝐶𝐾 𝑅𝑈𝐿𝐸𝑆

Pow. Rodrick

- Greg! Rodrick! Złaźcie na dół! - usłyszałem krzyki z parteru domu, należące do mojej mamy.

- Rodrick! W szczególności Ciebie chcę widzieć!

- Ehhh... - westchnąłem, po czym niechętnie wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki, a następnie zszedłem na dół do kuchni.

- Co jest? - spytałem, czyszcząc ucho patyczkiem higienicznym.

- Rodrick, Greg, dzisiaj będziemy mieć gości, więc proszę was abyście mi pomogli.

- W czym?

- Pozmywajcie naczynia, tylko RAZEM.

- Że co?! Nie ma szans!

- Rodrick, ciebie poproszę abyś dodatkowo wyrzucił śmieci.

- Ale!

- Bez dyskusji! I załóż coś na siebie - odparła kobieta, wskazując na moją klatkę piersiową. - Ja wychodzę po zakupy. Wrócę za półgodzinny - rzekła i wyszła z domu.

Nie miałem najmniejszego zamiaru myć garów z tym frajerem, ale wiem, że w zamian za to, otrzymam kilka dolarów, więc wyjątkowo postanowiłem nie protestować.

- Dobra. Ja idę wyrzucić śmierci, a Ty jazda do kuchni.

- Ale mama kazała nam pozmywać razem!

- A mi kazała wyrzucić śmieci i założyć coś na siebie, więc mam dwie rzeczy do zrobienia!

- Ale Rodrick!

- Nie słyszę!! - krzyknąłem, gdy wszedłem do swojego pokoju.

~ W sumie... Pasuje tu ogarnąć...
Pomyślałem i o dziwo wziąłem się do roboty, co bardzo rzadko się zdarza.

- Wróciłam! - powiedziała kobieta, po czym od razu ruszyła do kuchni z zakupami. - No chłopcy, widzę, że dogadaliście się i pozmywaliście. Jestem pod wrażeniem!

- Tak, ale Rodrick dopiero pod koni... - rzekł mój brat, jednak kopnąłem go lekko w nogę, aby się zamknął.

- Dopiero pod koniec...? Czego? Rodrick?

- Ee... Dopiero pod koniec zmywania... Zorientowałem się, że mam wyrzucić śmieci i...

- I?

- I musiałem na chwilę zostawić Grega samego, ale w zamian za to posprzątałem swój pokój!

- Wow... Rodrick, czy ty się dobrze czujesz? Jestem z ciebie dumna.

- Dziękuję - odparłem i uśmiechnąłem się szatańsko. Później moja rodzicielka przydzieliła nam odpowiednią ilość dolarów, a następnie wzięła się do przyrządzania potraw.

- A tak na marginesie... Kto ma dziś do nas przyjść? Jacy goście? - zapytałem.

- Niespodzianka, Rodrick. Niespodzianka...

Pow. Nicki

- W końcu jesteśmy! Nie wytrzymałabym ani minuty dłużej siedząc z tobą w samochodzie.

- Nie marudź, Nicki. Nie było aż tak źle!

- Bo cały czas spałeś i chrapałeś!

- Ekhem! Możecie się już nie kłócić? - odparł mój tata. - Pomóżcie mi wypakować bagaże z samochodu.

- Się robi! - rzekł radośnie mój kuzyn. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego postanowił polecieć do Stanów razem ze mną i z moim tatą, ale cóż. Niech mu będzie.

Love & War | Rodrick HeffleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz