Rozdział 2

307 18 21
                                    

- Proszę wejść.

Po tym mężczyzna otworzył drzwi i lekko popchnął dziewczynę, aby weszła do środka, po czym sam wszedł i zamknął drzwi.

Leona szybko zerknęła na pomieszczenie, które nie wydawało się niczym więcej jak zwykłym gabinetem. Tak naprawdę wnętrze składało się jedynie z biurka, po którego jednej stronie stały dwa drewniane krzesła, a po drugiej krzesło obrotowe, które w tamtej chwili było zajęte przez Alfę. Zaraz po względnym rozeznaniu się w wystroju pomieszczenia, spuściła wzrok. Dobrze pamiętała, że na Alfę nie może patrzeć bez pozwolenia. Właściwie dotyczyło to jedynie wilków należących do watah, ale w obecnej sytuacji wolała nie ryzykować. Właściwie nawet nie wiedziała jaka jest obecna sytuacja co tylko potęgowało jej strach i jeszcze bardziej sprawiało, że nie chciała przypadkiem nie okazać Alfie szacunku.

Stała na środku ze spuszczoną głową i starała się pozostać spokojną. Jednak im dłużej trwała ta cisza tym bardziej zaczynała słyszeć walące w swojej piersi serce.

- Alfo - odezwał się mężczyzna, a kątem oka dziewczyna zauważyła jak nieznajomy się kłania.

Przez moment zastanawiała się czy sama także nie powinna się ukłonić, ale skończyło się na niczym. Po prostu ze strachu jedynie mogła tam tak stać.

Dawno nie była w podobnej sytuacji. Właściwie to nigdy nie była w takiej sytuacji. Przez jej myśli przelatywało milion możliwych rozwinięć tego spotkania, a wszystko powodowało tylko, że strach coraz bardziej się nasilał. Głównie obawiała się tego, że Alfa poprosi o to, aby się tłumaczyła, no bo na pewno musiała coś zrobić skoro była w więzieniu. Jednak nic nie pamiętała, a jej ostatnim wspomnieniem był zwykły dzień w szkole.

- Millan, możesz nas zostawić - głos Alfy doszedł jakby zza ściany, jednak był wystarczająco wyraźny, aby myśli Leony na chwilę sią zatrzymały i skupiły na tym co teraz się działo.

Po tym usłyszała skrzypienie drzwi i ich zamykanie. Znów zapadła cisza, ale nie trwała ona zbyt długo.

- Usiądź - głos Alfy był... Twardy, władczy, ale nie wydawał się zdenerwowany czy zirytowany.

Leona zerknęła przed siebie, jednak nie dalej niż na blat biurka. Zrobiła trzy kroki do przodu i przysiadła cicho na krześle, wciąż mając wzrok utkwiony w ziemi.

Bała się. I to bardzo się bała. Własny strach czuła w powietrzu, więc szybko się domyśliła, że i Alfa musiał to wyczuć. Jednak myśli Alfy były zajęte przez coś innego. Zastanawiał się jak wykorzystać zaistniałą sytuację. Ona nic nie pamięta... Chyba - stwierdził, pamiętając co powiedział mu Millan. Pamiętał też o umowie z byłym członkiem z watahy Złotej Nocy. Początkowo nie miał zamiaru jej spełnić. Wilk zdołał dostarczyć wystarczająco informacji i przestał być potrzebny do czegokolwiek, ale teraz? Może on się nią po prostu zajmie? I tak chciał ją dla siebie zatrzymać po wszystkim - wzruszył ramionami i raz jeszcze przeleciał wzrokiem po dziewczynie. Jednak poza odmiennym kolorem włosów nic wyjątkowego nie rzuciło mu się w oczy.

Leona czuła na sobie wzrok mężczyzny. Alfa się jej przyglądał, tego była pewna. Dreszcz przeszedł po jej ciele kiedy to dziwne uczucie obserwowania utrzymywało się.

- Leona, jak mniemam? - zapytał Alfa lekko nachylając się do dziewczyny.

Białowłosa jedynie kiwnęła głową. Początkowo chciała odpowiedzieć jednak słowa uwięzły jej w gardle.

Pierwsza gwiazda 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz