Rozdział 42

35 2 0
                                    

Leona i Nataniel wrócili późnym wieczorem, wręcz prawie nocą, gdy wszyscy członkowie watahy byli już w swoich domach. Byli trochę przemoknięci, gdyż ta chwila słabszego deszczu kiedy zdecydowali się wrócić do samochodu okazała się wyjątkowo krótka i nim dotarli do pojazdu lunęło mocnym deszczem nie pozostawiając na nich nawet jednej suchej nitki.

Wchodząc do willi nikogo nie spotkali, jedynie słyszeli rozmowy dobiegające z piętra bet, ale jako, że oboje byli zmęczeni i nie zbyt głodni to do kuchni nawet nie zajrzeli, a od razu poszli na swoje piętro.

Zaraz po wejściu do pokoju Leona opadła na łóżko. Nawet butów nie zdjęła.

- Śpiąca? - zagadnął Nataniel podchodząc do szafy.

Dziewczyna zerknęła na niego spod przymrużonych powiek i uśmiechnęła się na widok jaki zastała. Chłopak zdążył już ściągnąć koszulkę, ale przez to, że szukał on czegoś w tej szafie, Leona widziała tylko jego plecy. Nie była do końca pewna czy ją to cieszy czy raczej drażni. Bynajmniej, poczuła by się lepiej, gdyby się do niej odwrócił przodem.

W końcu wstała i zdecydowała się także przebrać. Choć miała w ich sypialni parę ubrań to jednak poszła zajrzeć do swojego pokoju, by stamtąd wziąć coś do spania. Wzięła też prysznic u siebie. Gdy wróciła po parunastu minutach, Nataniel jeszcze okupował łazienkę. Z westchnieniem położyła się i przykryła po szyję kołdrą. Jednak było już chłodniej niż jej się zdawało.

Niedługo później brunet wyszedł z łazienki, jak zwykle w samych bokserkach. Leona zerknęła na niego krytycznie. To nie tak, że ten widok jej się nie podobał, ale drażnił ją fakt, że jemu zawsze było ciepło, obojętnie jaka pogoda się trafiała. A ta noc zapowiadała się już na jedną z tych chłodniejszych. Czy Nataniel miał jakiś problem ze spaniem w koszulce?

Dziewczyna pokręciła głową dochodząc do wniosku, że nie powinna narzekać, bo brunet jeszcze zacznie ubierać te koszulki.

Nataniel ułożył się obok Leony i przytulił się do jej pleców na co ona nie potrafiła się nie uśmiechnąć.

- Dobranoc - powiedziała szeptem i zamknęła oczy.

Poczuła jak Nataniel się podnosi, ale się nie ruszyła. Chłopak odgarnął jej włosy z twarzy i pocałował ją w policzek mrucząc ciche "dobranoc", i zaraz znów się ułożył tuląc ją do siebie. Leona nie miała zamiaru protestować. Przynajmniej było jej teraz naprawdę ciepło.

***

Nataniel leżał z na wpół przymkniętymi powiekami i głaskał Leonę po ramieniu, gdy ta już zasnęła. Z jakiegoś powodu nie mógł zasnąć. Może dlatego, że jednak ten dzień był inny od pozostałych, a może dlatego, że następny dzień mógł nie być już tak dobry. Spotkanie z lwami mogło się różnie skończyć.

W pewnym momencie ktoś krótko zapukał do drzwi. Nataniel myślał, że się przesłyszał, ale gdy rozległo się drugie pukanie postanowił wstać. Byleby nie budzić swojej mate.

Po cichu podszedł do drzwi i je uchylił, a widząc swojego zastępcę od razu wyszedł na pogrążony w półmroku korytarz. Beta musiał mieć coś ważnego dla niego skoro przyszedł w środku nocy. Choć czy jedenasta to był środek nocy?

- Wybacz. Obudziłem? - zaczął Matt robiąc przy tym przepraszającą minę.

- Nie. - Pokręcił głową brunet. - Jeszcze nie spałem. O co chodzi? - zapytał od razu chcąc przejść do sedna sprawy z jaką przyszedł Matt.

Pierwsza gwiazda 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz