Rozdział 15

96 10 3
                                    

Quentin nie zdołał powstrzymać rudowłosej przed wykonaniem swojego planu i już po chwili kobieta kucała obok wilczycy. Wystawiła rękę w jej kierunku, ale nie cofnęła jej słysząc warczenie tylko położyła ją na boku czarnej samicy. Wilczyca warczała jeszcze przez jakiś czas, po czym kłapnęła szczękami blisko dłoni pielęgniarki, a kiedy ta tylko ją zabrała, Leona wstała i z wysoko uniesioną głową wróciła do salonu i przysiadła obok sofy.

- I co niby ustaliłaś? - spytał z ironią, gdy Nancy wróciła do salonu.

- Że ona na pewno zachowuje się jak kot.

- Ustaliłaś to, bo poszła sobie?

Pielęgniarka wywróciła oczami wyczuwając w jego pytaniu zirytowanie.

- Nie. Obróć się, a zobaczysz czemu tak stwierdziłam.

Szatyn zrobił jak powiedziała i trochę się zdziwił. Nie sądził, że zobaczy wylizującą sobie bok wilczycę. Niczym kot a nie wilk.

- To prócz zdziczenia... - zaczął nie do końca wiedząc jak resztę powiedzieć. - Jej mózg uznał, że jest kotem?

Spojrzał na Nancy licząc na jakąś sensowną odpowiedź. Kobieta zamyśliła się na chwilę zerkając co jakiś czas na wilczycę.

- Nie wiem. Pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem - powiedziała. - Właściwie to pierwszy raz spotykam się ze "zdziczeniem", jeśli można to tak nazwać. Wszystko co ci powiedziałam o tym wczoraj wyczytałam w książkach albo zostało mi powiedziane przez doświadczone osoby. Więc... - zawahała się niepewna tego co powinna jeszcze dodać albo zrobić. - No, ale o dokładnie takim przypadku nigdy nie słyszałam i nigdzie nie czytałam.

Quentin westchnął siadając z powrotem na krześle. Nie wiele z tego wszystkiego rozumiał.

Po chwili Nancy usiadła obok niego, jednak nic już nie powiedziała. Tylko wychodząc rzuciła, aby pamiętał o tych monologach z wilczycą, bo to jedyna rzecz jaką może jej pomóc.

***

- Zaraz z tobą nie wytrzymam. Przestań! - krzyknął, gdy wilczyca po raz kolejny ostrzyła pazury na boku sofy.

Odkąd Nancy wyszła, wilczyca stała się aktywniejsza. Co chwilę biegała po całym domu, wskakiwała i wchodziła wszędzie gdzie się mieściła, a na dodatek uznała sofę za drapak. I jeszcze nie reagowała na żadne słowa mężczyzny. Miała też tendencję do zrzucania małych rzeczy znajdujących się w polu jej widzenia, dlatego też Quentin został już pozbawiony wazonu, paru książek i tych dwóch kubków, których nie zdążył umyć po wyjściu pielęgniarki.

- Jak tkniesz tę sofę jeszcze raz to przysięgam, że cię zamknę w pokoju - powiedział stanowczo, a nawet warknął parę razy, ale wilczyca zdawała się nie zwrócić na niego nawet najmniejszej uwagi.

Po prostu odeszła od sofy nie patrząc na niego, ale tylko po to, by zaraz wskoczyć na blat i tam się położyć. Znów zwinęła się w kłębek, ale nie zamknęła oczu. Śledziła każdy ruch mężczyzny, a on podejrzewał, że czeka ona już tylko na ten moment, gdy w końcu odejdzie od sofy. Nie miał takiego zamiaru. Natychmiast usiadł na sofie i włączył telewizor, ale wzrok miał skupiony głównie na wilczycy. Telewizor był tylko brzęczykiem zagłuszającym ciszę i przy okazji środkiem zapobiegającym spaniu. Quentin potrzebował czegoś co pozwoliłoby mu nie zasnąć, gdyż zmęczenie powoli dawało o sobie znać, a nie miał ochoty odsuwać się od sofy, bo ilekroć się od niej oddalał to wilczyca zaraz ją drapała. Spodziewał się, że i tym razem byłoby podobnie.

Pierwsza gwiazda 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz