§5§

277 11 0
                                    

Harry widział czerwień, a nawet bardzo dużo czerwieni, jednak nie przejął się tym, bo lubił ten kolor. Później zauważył złoto lśniące w słonecznych promieniach, które pobłyskiwało na czyjejś delikatnej skórze. Na sam koniec poczuł ból, choć ten był jakby przyjemny, jednak był bólem i to było niepokojące.

Otworzył lekko oczy, które ujrzały rozmazany obraz usłany jakby karuzelą, bo jego widok całkowicie kołysał się na boki. Nie widział gdzie jest, ale czuł się bardzo dobrze przez przychodzące prądy przyjemności przebywające i dotykające najczulsze miejsca w ciele. Nie wiedział co się dzieje, jednak nie zastanawiał się za bardzo, bo nie potrafił, kiedy jego ciało płonęło od tej cholernej przyjemności, a on sam w euforii mruczał i wyginał ciało.
Gdzieś między tym wszystkim czuł ból na swoim brzuchu, jednak ten wydawał się bardziej dodawać tej dziwnej pikanterii.

Nie wiedział, gdzie jest i co robi, ale w tym momencie nie wiedział nawet kim jest.

Czuł na swoim ciele wiele dotyku, a później czuł jak wszystko zaczyna zlepiać się w całość. Poczuł również ciecz spływającą po torsie, lecz jego ciało aktualnie było tak bardzo rozjuszowane, że on sam nie wiedział czy te uczucie jest prawdą czy może euforycznym wyimaginowaniem.

Chciał otworzyć oczy, jednak nie mógł tego zrobić przez ciężkie powieki, które opadały mocno i nie pozwalały na zarejestrowanie jakiegokolwiek obrazu. Słowa nie wychodziły z jego ust, lecz on sam nie miał pojęcia dlaczego, bo czuł się dobrze, a przesadzona przyjemność ma różne skutki, a ten jest jednym z nich. Harry był jak sparaliżowany i mogło to być coś złego, jednak na szczęście potrafił wykonywać pojedyncze ruchy, czego nie można powiedzieć o jego nienaturalnym myśleniu, które pozbyło się logiki.

W końcu jego ciężkie powieki lekko ustąpiły, a on ujrzał czarne spodnie dresowe i skórę podchodzącą pod odcień złota. Ciało nieznajomego oblane było czerwienią światła, jednak to było coś ciekawego i pięknego, kiedy w rozmazanym obrazie widział zarysy mięśni.

Spostrzegł również tatuaże, które wyróżniały się z lekka na tle skóry, która wydawała się być niezmiernie gładka. Harry z lekkim opętaniem spoglądał jak jego biodra stykają się z biodrami drugiego mężczyzny, który na nich siedział. Harry nie do końca wiedział co robił nieznajomy, jednak spostrzegł na swoim torsie trzy przecięcia, z których sączyła się lekko krew. Brunet właśnie w tym momencie zrozumiał, że to jest powód jego bólu, a to cholernie dziwne, jednak Harry nie przejął się tym.

Nie w momencie, w którym szatyn otarł się o jego kroczę, a on wygiął plecy w lekki łuk.

Usłyszał jakiś dźwięk, a potem kolejny, jednak nie wiedział czy to skrzyp łóżka czy dźwięk robionego zdjęcia, więc przemknął to przez myśl. Teraz jego głowa była czystą harmonią, kiedy poczuł na brzuchu delikatny pocałunek, a później kolejny. Aż w końcu poczuł pocałunek na własnych wargach, który rozpieścił jego lepki umysł.

Chciał dotyku.

Dużo dotyku.

I go dostał. Poczuł jak dłonie Louis'a suną po jego skórze i zmierzały ku górze, delikatnie gładząc ręce, które wręcz były skore do urwania nic nie znaczących kajdanek, które wszystko psuły. Chciał powtórki z tego co było wcześniej, choć sam nie wiedział czy to był sen, czy rzeczywistość. Był zdezorientowany, jednak nie przeszkadzało mu to, skoro miał swojego dominanta.

Jego ciało oddzielone z lekka od umysłu pozwoliło na głęboki pocałunek, który przelewał jakieś emocje, choć ciężko było stwierdzić jakie, gdyż miłość nie wchodziła w grę, a zwykła pasja była zbyt płytka.

Harry ponownie wydał z siebie stłumiony jęk, kiedy Louis otarł się o jego biodra mocniej. Brunet chwycił łańcuch metalu i zaciskał go mocno w dłoniach, aby oddać przyjemność, która prądem przechodziła przez jego ciało i trafiała do słabej głowy. Fakt, iż Harry nie mógł dotknąć szatyna wyglądającego zbyt chętnie, był bardzo denerwujący, a on sam miał zamiar rozerwać przeszkadzające kajdanki.
Louis mówił coś do niego między pocałunkami na szyi, lecz do Harry'ego dochodziły jedynie pomruki niczego, jakby były stłumione przez szklaną ścianę. Brunet ponownie otworzył oczy i nie pożałował widoku postury ciała Louis'a na czerwonym tle.

CHERRY 🍒 | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz