§12§

171 9 5
                                    

Drugi dzisiaj! 🍒

To była chwila, kiedy oczy Harry'ego zaszły lekkimi łzami, aby później niemal się nimi dusić. Świat Harry'ego zawalił się po raz kolejny, a on sam nie wiedział co o tym sądzić, bo kiedy on spędzał czas na wymianie śliny, ktoś po drugiej stronie walczył, umierał lub terroryzował miasto. Czuł się z tym źle jakby to właśnie on trzymał warte nad całym światem.

Harry czuł się jak egoista i najgorszy człowiek na chorej planecie.





Smutek.

Zastępca komendanta Niall Horan nie żyje.

Te słowa wciąż widniały przed jego oczami, mimo że już dawno nie spoglądał na ekran telewizora. Nie mógł uwierzyć w to, że w tym momencie wszystko się zmieniło. Jakby wszystkie kwiaty na tej cholernej planecie obumarły i opadły, a niebo stało się szare. Nawet pogoda dostosowała się do jego załamania, kiedy wichura wzmocniła się, a grzmoty były potężne tak samo jak błyski piorunów. Harry czuł się jakby część jego duszy nagle odeszła i już nigdy miała nie wrócić. Tak jakby on i Niall byli bliźniakami i jeden z bliźniąt umarłby.

Jego serce pękło na pół, a łzy ulatywały niczym woda w wyrzeźbionej fontannie.

Wciąż widział moment, w którym rzecznik policji w Londynie wypowiadał smutne słowa o tym, iż jeden z nich umarł po komplikacjach pooperacyjnych, kiedy podczas jednej z akcji został postrzelony, a pomoc nadjeżdżała zbyt wolno. Łzy wtedy wypłynęły na wierzch, a on sam przypomniał sobie o słowach, w których obiecał blondynowi, że kiedy tylko wróci od rodziny, przyjedzie do niego, a gdyby coś się działo, wróci o wiele szybciej.

Nie dotrzymał słowa.

A to bolało jeszcze bardziej.

Kolejnym punktem boleści był moment, kiedy on i Louis stali się ponownie wrogami. Już nie byli tymi samymi kochankami co wcześniej. Teraz, kiedy spoglądali na siebie w ich oczach błyskał się promień nienawiści i szyderstwa, a raczej tylko z jednej strony. To właśnie Harry w oczach miał same złe emocje, a Louis tylko grał i przystosowywał się do tego aktorstwa.

Tak było do momentu, w którym Harry zapomniał kim jest sam Louis Tomlinson.

Agresja.

Moment, w którym Harry zaczął zrzucać całą winę na Louis'a, był całkowicie normalny, bo przecież to on go porwał i przetrzymywał we własnym domu, jednak kiedy szatyn starał się uspokoić młodszego, który obijał pięść o powierzchnię ściany, ten rzucił szklaną rzeźbą o ścianę obok Louis'a, a ta rozbiła się na małe kawałeczki, wbijając się w skórę starszego mężczyzny. Jego ciało od pasa w górę pokryte było kawałkami szkła, gdzie z otwartych ran zaczęła sączyć się krew. Harry dokładnie pamiętał jak jego serce jeszcze mocniej się rozbiło, bo był zbyt bardzo rozkojarzony i zagubiony. Nie opierał się, kiedy Louis chwycił go zbyt mocno za ramię, prowadząc w stronę sypialni, a później zapinając kajdankami do łóżka. Młodszy spojrzał tylko na zakrwawione ciało starszego oraz szare dresy pokryte czerwoną poświatą. Wtedy zdążył tylko powiedzieć przepraszam zanim Louis zamknął drzwi.

Rozpacz.

Przyszła część na to co najgorsze, czyli rozpaczanie i rozmyślanie nad tym co zrobiliśmy. Harry'emu było naprawdę ciężko z tym, że jego kumpel prywatny i z pracy umarł, a on nie zdążył dotrzeć do jego łóżka szpitalnego i pożegnać się. Obiecał mu to i nie dotrzymał cholernego słowa, choć każdy doskonale wiedział, że jeżeli Harry Styles obieca coś, to tej obietnicy dotrzymuje. Kto by pomyślał, że świat może mieć aż tak dziwne oblicza, a w tym mężczyzna nie dotrzymuje słowa.

CHERRY 🍒 | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz