§6§

262 8 1
                                    

Harry zdecydowanie nie był szczęśliwym człowiekiem na tej planecie, gdyż po tym wszystkim co go spotkało myślał, że jego życie nabierze choć trochę tempa i nie będzie aż tak neutralne i złe. Chciał trochę rozrywki i szczęścia, jak każdy normalny człowiek. Nie chciał słuchać tego, że kolejna bliska mu osoba odchodzi z tego świata, a on przez kolejne lata będzie cierpiał. Potrzebował trochę słońca jak każdy przeciętny człowiek i naprawdę nie wymagał przyciągnięcia go, bo wystarczyły by tylko promienie.

Chciał trochę odpoczynku i może dobrej osoby do towarzystwa.

Ale jak widać i to było za dużo.

Trafił po raz kolejny do piekła, choć jego życie w skrócie było jednym wielkim piekłem, a zaraz potem miał umrzeć jako młody chłopak zmęczony życiem, które zdecydowanie nie rozpieszczało go od najmłodszych lat.

Nie był złym człowiekiem. Nie zrobił nic złego. Żył jak każdy normalny człowiek, poczynając od nauki na uzyskanie lepszej pracy, kończąc na zwyczajnej pracy, w której co prawda ryzykował życie, ale właśnie na tym polegało istnienie. Niektórzy musieli się poświęcać i on to robił w imię dobra ludzkiego.

A co dostawał w zamian?

Praktycznie nic.

Jego rodzina umierała po kolei jakby ktoś rzucił na nich klątwę. Jego najlepszy przyjaciel umiera w szpitalu, a on nie może do niego zajrzeć czy nawet zadzwonić. Rozwiązuje sprawy trudne do rozwiązania, a w zamian jest porywany i torturowany. A teraz? Teraz w jego własnym domu przetrzymuje go artysta-psychopata, który truje go czymś i robi zdjęcia, jednak przy tym daje najlepsze orgazmy, które sprowadzają Harry'ego do momentu, w którym nie wie czy woli mężczyzn czy kobiety. 

Tak mniej więcej wyglądało jego życie.

Więc po całej nocy ocierania się o poduszkę, która miała dać mu spełnienie, oraz jęczeniu z przyjemności, dostał poranne śniadanie i szatyna, który wpatrywał się w niego, kiedy ten spał o poranku. Byłoby to przyjemne gdyby nie moment, w którym Harry przeanalizował moment, że ma do czynienia z psychopatą.

Kiedy obudził się o poranku i spojrzał w stronę okna, za którym padał mocny deszcz, a wiatr silnie dyrygował gałęziami drzew, dostrzegł tam również siedzącego na parapecie oprawce, który palił papierosa i wpatrywał się w niego. Wtedy podniósł się tylko i starał się mocniej naciągnąć na siebie kołdrę, gdyż miał na sobie jedynie spodenki, a w pokoju było naprawdę zimno przez otwarte okno. Oczywiście wszystko było o wiele trudniejsze, kiedy jego nadgarstki wciąż przypięte były do łóżka.

- Jest zimno. Możesz zamknąć te cholerne okno?- warknął Harry, a Louis się uśmiechnął, bo wrócił stary Styles.

- Nie ma ogrzewania, a kominek w salonie zdecydowanie nie ogrzeje całego domu, więc co za różnica. Cóż, trafiliśmy na złą pogodę.- powiedział prosto, zamykając okno.- Ah, nie mamy też prądu.- dodał, podchodząc do Harry'ego i stając obok łóżka ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej.

- Więc może puścisz mnie wolno, będziesz miał kilkanaście minut, żeby przede mną uciec, a na koniec złapie cię i wpakuje do więzienia? Lepsze to niż siedzenie w zimnym domu.- zaproponował Harry, choć oczywiście były to żarty. Louis musiałby być naprawdę głupi, aby się na to zgodzić, ale warto spróbować.

- Mam lepszy plan.- odezwał się, wolnym krokiem idąc wokół łóżka.- Najpierw zjesz śniadanie, później weźmiesz kąpiel i wrócisz tutaj, zrobimy kilka zdjęć, a na koniec zerżnę cię tak mocno, że nie będzie nam potrzebne ogrzewanie.- skończył Louis, spoglądając poważnie na Harry'ego, który lekko zadrżał na plany Louis'a, bo jasne, mógł sobie to wszystko wymyśleć na poczekaniu, ale to oczywiste, że te plany mogły się spełnić. 

CHERRY 🍒 | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz