Eight

665 56 88
                                    

[TW: wulgaryzmy]

Sobota

Ten dzień minął spokojnie, po tak dużej imprezie dwójka chłopaków leczyła kaca. Nic ciekawego się nie działo aż do niedzieli wieczorem. George przez problemy ze swoim pokojem mieszkał u blondyna. Mniej więcej o godzinie 19-stej, blondyn się nudził.

-Nudzi mi się- Westchnął siedząc na kanapie w salonie obok bruneta. Ten ostatni za to wyłączył telefon, i spojrzał na towarzysza zmęczonym wzrokiem.

-I co ja ci na to poradzę?-

-Niewiem, zaproponuj coś-

-Oglądamy film?-

-Dobra, ale ja wybieram- mówiąc to blondyn wziął do ręki pilota. -Horror?-

-Żebym nie spał po nocach? Ja podziękuje-

-Ooj Gogy jak się będziesz bał.. to możesz się do mnie przytulić, albo schować się pod kocem jak zwykły mięczak- niższy wywrócił tylko oczami i czekał aż film się zacznie.

Początek nie był aż tak straszny, za to pod koniec brunet nie korzystając z propozycji blondyna, schował się pod koc zamykając oczy. Wyższy widząc to tylko poklepał go po plecach i się z niego śmiał. Kiedy George usłyszał muzyczkę końcową, wyczołgał się spod koca i zauważył jak drugi się z niego śmieje.

-To nie jest śmieszne-

-Jest- ledwo co powiedział Clay dusząc się powietrzem. -No dobra bo jest już- zatrzymał się na chwilę by spojrzeć na wyświetlacz telefonu -Dwudziesta druga, pora spać bo jutro będziemy mieli trening.-

-Ooooh, nie chce mi się- brunet wstał z wygodnej kanapy i zajrzał przez okno. -Będzie burza-

-Burza?- zapytał trochę zdenerwowany Clay. Prawda była taka, że bał się on panicznie burz. Na Florydzie były one bardzo rzadko, w tamtych momentach spał z mamą która przytulała go by ten się nie bał, albo w ogóle nie spał i siedział skulony w kulkę na swoim łóżku.

-Tsaaa no cóż, dobranoc Clay-

-Dobranoc-

-

Dwójka chłopaków powędrowała do swoich pokoi, była druga w nocy, George spał jak małe dziecko. A Clay? Nie zmrużył oka na chwile, siedział na łóżku i się kołysał. Nie wiedząc co zrobić poszedł napić się wody w kuchni, nalewając wodę strącił kubek, ten za to rozwalił się na milion małych kawałeczków. Zaniepokojony George postanowił sprawdzić co się stało, wchodząc do kuchni zauważył blondyna sprzątającego rozbite szkło.

-Przepraszam Gogy, że cię obudziłem-

-Nic się nie stało.. myślałem, że ktoś się włamuje czy coś. Czemu nie śpisz?- Mówiąc to ziewnął pare razy, i usiadł na jednym z krzesełek barowych przy wyspie.

-Nie mogłem zasnąć... trochę boje się burzy, iiii nie umiem zasnąć sam- Zielonooki czuł się strasznie głupio, że bał się zwykłej burzy.

-Żartujesz sobie?- Mówiąc to Brytyjczyk zaczął się podśmiewać, lecz widząc poważną minę blondyna przestał.

Było mu go szkoda. Clay poszedł na górę do swojego pokoju i się położył, w pewnym momencie usłyszał jak drzwi od jego pokoju się otwierają. W drzwiach było widać małego bruneta z poduszką w ręce, który przeciera swoją twarz drugą ręką. W końcu podszedł do łóżka blondyna.

-Posuń się- szepnął do niego co ten odrazu wykonał. George położył się obok blondyna, przyciągając go do siebie by ten mógł się do niego przytulić. Korzystając z okazji, Clay objął bruneta swoją ręką dając ją na talie niższego. Ten za to położył swoją głowę na jego klatce piersiowej i wtulił się w blondyna.

Dance Lovers // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz