Twenty-Four

462 37 19
                                    

[TW: wulgaryzmy, alkohol]

Piątek, 19:00

Dziś nie odbywały się żadne lekcje, każdy miał cały dzień na przygotowanie się na bal. George się wyjątkowo stresował, nie tym z kim idzie a tym, że dziś może go wyłapać jakiś menedżer. Jeżeli ktoś doceni jego występ, całe jego życie może się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni.

Brunet szykował się, ubrał na siebie jeansowe czarne ogrodniczki, bluzkę z długim rękawem w czarno-czerwone paski, białe conversy i na dodatek białe okularki z czarnymi szkiełkami przeciw słonecznymi. Wysuszył swoje gęste włosy układając je, poperfumował się i w sumie już był gotowy. Lecz nie mógł odrazu iść, Clay go zaprosił na ten bal, więc i z nim przyjdzie.

Ostatnio Brytyjczyk coraz częściej o nim myśli, chciałby żeby było tak jak kiedyś, no może nie dosłownie. Dream mu się podobał nie zaprzeczy tego, jedyny problem jaki w nim jest to, że jest strasznie zazdrosny. Nie myśli racjonalnie, bał by się znów z nim zacząć związek. Bardzo lubił gdy ten go przytulał, komplementował czy całował, niestety brunet nie lubi okazywać swoich uczuć. To prawda czasami to on zacznie jakieś pieszczoty, ale woli gdy to ktoś zaczyna.

W jego życiu od dzieciństwa brakowało miłości, jego własny ojciec nazywał go mordercą za to, że podczas porodu jego żona poświęciła swój żywot dla niego. Był poniżany jak i gnębiony za to, że był sobą, nie wstydził się swojej orientacji, nie musiał bo jak widać inni się wstydzili za niego. Pochodzi z dosyć biednej rodziny, akademik w którym obecnie mieszka opłacają rodzice Karla. Znali się od dziecka i po mimo wszystkiego, to on został z nim do końca.

Z jego zamyśleń wyrwało go pukanie do drzwi, przed otworzeniem drzwi przejrzał się jeszcze w lusterku i otworzył drzwi z wielkim uśmiechem, widząc osobę która stała przed nim był dosyć bardzo zdziwiony.

-Hej..-

-Czego chcesz?- zapytał z obojętnością.

-Pomyślałem, że możemy pójść razem na ten bal. Ładnie wyglądasz-

-Punz, już ci mówiłem, że nic pomiędzy nami nigdy nie będzie. To co się wtedy wydarzyło to był błąd-

-Ale-

-Po za tym, już mam partnera. Więc jak byś mógł już sobie pójść, to było by fajnie- uśmiechnął się.

-To narazie..- blondyn odszedł trochę przygnębiony, co się dziwić znów dostał kosza.

Niecałe 10 minut później znów ktoś zapukał do drzwi bruneta, otworzył je i tym razem uśmiechnął się widząc osobę stojącą przed nim. W drzwiach stał wysoki blondyn, w czarnych spodniach, białej koszuli oraz czarnym bezrękawniku zastępującym górę garnituru oczywiście z muszką na szyi. Zza pleców wyjął mały bukiecik kwiatów.

-To dla ciebie- uśmiechnął się podając niższemu bukiecik zrobiony z czerwonych róż.

-Dziękuje, wejdź na chwile. Włożę je do wazonu i możemy iść- wpuścił blondyna do pokoju, szybko znalazł jakiś wazon i nalał wody do środka, wsypał trochę cukru do wody wkładając bukiet do wazonu. -Jesteś gotowy?- zapytał stojąc przed wyższym.

-Gotowy na co?- podniósł jedną brew.

-Nie będziesz chciał żeby ktoś zobaczył jak tańczysz? No wiesz łowcy gwiazd i-

-Nie- przewał mu -Uwierz mi, od trzech lat jestem tutaj i nikt mnie nie zauważył- brunetowi zrobiło się trochę przykro, złapał jego policzek jedną dłonią głaskając.

-To w tym roku zobaczą, jak nasz drogi Clayton zatańczy z najlepszym tancerzem- pocieszył go zabierając dłoń czując się trochę niezręcznie.

-Z kim?-

Dance Lovers // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz