•Rozdział 3•

459 12 8
                                    

Koło 20:30 błagałam Lię żebyśmy wracały. Nie miałam ochoty patrzeć na tego buraka po tym co zrobił. Pominę jeszcze fakt, że przez cały czas za mną chodził i błagał żebym z nim porozmawiała. Miałam dosyć tego na jeden wieczór. Z Lią uzgodniłyśmy, że wrócimy do jej domu i zrobimy sobie babski wieczór. Gdy wracałyśmy, po drodze skoczyłyśmy do sklepu po jakieś przekąski na wieczór.

- Dawno u mnie nie byłaś, Susan - powiedziała Lia gdy przeszłyśmy przez próg drzwi. Zgodziłam się z nią i przywitałam z jej rodzicami.

Przebrałyśmy się, zmyłyśmy makijaż, wzięłyśmy jedzenie i zabrałyśmy się za plotkowanie, ponieważ to obowiązek każdego nocowania z psiapsi.

- No to opowiadaj o co poszło z Timothée'm

Wytłumaczyłam jej wszystko i widząc moją minę próbowała jakoś mnie wesprzeć.

- To idiota, nie przejmuj się, nie jest tego wart - doceniam to co mówiła, lecz ani trochę nie pomogło. Wiecie co jest najgorsze? Że on nadal mi się podobał. Nie mogłam przestać o tym wszystkim myśleć.

Powiedziałam sobie, że on naprawdę nie jest tego wart i wyszłam na balkon się przewietrzyć i oczyścić umysł. Nie ukrywam pomogło, dopóki nie zauważyłam, że ktoś do mnie napisał na instagramie. Tak, to był ON. Był tak zdesperowany, że mnie wystalkował.

*Wiadomości*

TIMOTHEE: Daj mi szansę, chciałbym ci wszystko wytłumaczyć na spokojnie. Pasuje o 17 w parku?
*
Zignorowałam go i wróciłam do przyjaciółki. Włączyła jakiś włoski film romantyczny na netflixie i w tym czasie zdążyłyśmy opróżnić całe zapasy jedzenia.

*Następnego dnia*
Obudziłam się wcześniej od Lii więc siedziałam na łóżku przeglądając social media.

Kilka dni później wyszłam na zakupy. Chciałam czegoś od życia, w końcu mi się należy. Poszłam do największej galerii w mieście i zamierzałam wydać pieniądze jak najlepiej się dało. Weszłam do pierwszego lepszego sklepu i stanęłam jak wyryta. Przy kasie był ON z jego młodszym bratem. Przez ten cały czas starałam się go unikać chociaż byliśmy sąsiedztwem, lecz przypadkowe spotkanie było nie uniknione. Gdy mnie zauważył podbiegł do mnie a ja szybko skręciłam w kierunku wyjścia. Dogonił mnie.

- Susan! Wiem, że się złościsz daj mi to wytłumaczyć - błagał mnie Timothée - Posłuchaj to nie tak jak myślisz. To nie była moja dziewczyna tylko dawna ex. Nadal nie zmieniłem jej nazwy i wiem, że to może cię zniechęcić, ale proszę.

- Uważaj bo ci uwierzę - Odeszłam od niego bez żadnego innego słowa.

Zakupy uważam za udane. Kupiłam sporo ciuchów i jakiś innych gadżetów. Gdy wróciłam do domu padałam z nóg. Wzięłam kąpiel, przebrałam się i wykonałam wieczorną pielęgnację. Chciałam się już kłaść gdy nagle usłyszałam stuknięcie w szybie. Pomyślałam, że to nic takiego jednak znowu to usłyszałam. Podeszłam do okna i zauważyłam dwa kamienie na balkonie. Wyszłam na niego i zobaczyłam stojącego Tim'a w środku nocy pod moim domem. Nie mogłam pozwolić, żeby tam stał. Wpuściłam go.

Od razu gdy go wpuściłam, poszliśmy na balkon.

- Posłuchaj wiem, że to może zabrzmieć głupio, ale -zaczął brunet - podobasz mi się odkąd na ciebie spojrzałem. Nie mogę przestać o tobie myśleć bo jesteś idealna. Uwielbiam w tobie twoje kasztanowe kręcone włosy. Twoje oczy i twój uśmiech zapierają mi dech w piersi i kocham cię za twój charakter. Jesteś bystra mądra i nie chcę stracić kolejnej osoby. Nie ciebie. Kiedy zacząłem do ciebie coś czuć.

Wow. To było mocne. Zaniemówiłam. Totalnie się tego nie spodziewałam. Nadal byłam trochę zła, ale po takiej przemowie to ode mnie odeszło.

Widząc moją minę powiedział:

- Ja już lepiej pójdę. Tyle miałem do powiedzenia

- Nie. Zostań - palnęłam. No co. Nie mogłam pozwolić na to żeby ot tak sobie poszedł.

Widziałam, że był szczęśliwy, że to co powiedział zadziałało.

Położyłam się do łóżka, a on obok mnie. Wtuliłam się w niego. Czułam zapach morza, papierosów i perfum. Nie ukrywam spodobało mi się to jak pachniał.

- Tęskniłem za tobą Susan - wymamrotał. Jego głos był piękny i odurzający.

Zasnęliśmy przytuleni ze sobą.

Lovers - Timothée ChalametOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz