18

140 6 0
                                    

Rano obudziłam się w pokoju sama czyli Elijah z Hope musi pujsc na dół.
Ubrałam się, uczesałam i zeszłam po schodach kiedy usłyszałam płacz z salonu odrazu tam pobiegłam ale tak żeby nikt mnie nie usłyszał. Wyjrzałam za rogu i zobaczyłam wszystkich klęczacych i wyjących z bulu a przed nimi stała jakakas kobieta wyciągała w ich stronę,to czarownica. Coś do nich mówiła wręcz krzyczała, podchodziłam do niej powoli i po cichu, kiedy byłam tuż za nią mocno uderzyłam ją w głowę, kobieta zemdlała a wszyscy upadli na ziemię z ulgą
-kto to jest? - zapytałam podchodząc do Hope która płakała
-heretyczka, pół wampir pół czarownica - odpowiedział mi Elijah podchodząc do mnie
-wszystko okej? - zapytałam
-tak - odpowiedzieli wszyscy
-to dobrze a teraz co z nią zrobimy? - zapytałam ponownie
-zwiążmy ją - odpowiedział Stefan
-dobra idę po liny - powiedział Damon - a tak wogule to doby cios, ten box to ci się przydał
-dzięki
Po 20 minutach ta cała heretyczka była związana na krześle a my siedzieliśmy na kanapie na przeciwko. Hope spała w rogu salonu tak żebym miała ją na oku i tak żeby nie widziała za dużo.
-o nasza heretyczka się budzi - powiedział Damon - czemu chciałaś nas wszystkich zabić?
-bo macie kogoś kto nie powinien żyć - spojrzała na mnie a następnie na Hope - zrobią coś co zniszczy nas wszystkich, ona już może nas zabić wystarczy jej krzyk - krzyknęła w moja stronę
-co? Chyba za mocno cie uderzyła - powiedział Damon
-to prawda może was zabić jedynie krzykiem, jestem bansche i czarownicą
-jak to możliwe? - zapytała Car
-nie wiem tak poprostu jest
-dobra koniec tego, zabijmy ją i tyle - rzucił Damon
-nie możemy - powiedział Stefan - wykażmy jej pamięć i wypuśćmy
-dobra ja wymarzę jej pamięć - powiedział Elijah
10 minut później siedziałam w pokoju z Hope która bawiła się na łuzku klockami.
-widzisz Hope, dorastasz w świecie który jest zły, bradzo zły ale mimo to masz a sobie czaske normalności mimo że nie masz w rodzinie nikogo kto jest normalnym człowiekiem. Ale wiesz ty możesz to zmienić i sprowadzić tą rodzine na dobrą stronę. - zakończyłam swój monolog a po chwili do pokoju wszedł Elijah
-musimy poćwiczyć przed jutrzejszą akcją - powiedział
-po co? Ja umiem box ty jesteś wampirem
-box to nie wszystko musisz się nauczyć taktyk, jak przewidzieć ciosy
-Eh No dobra, zaniosę Hope do Damon
-czekam - odpowiedział a ja ruszyłam w stronę pokoju Damona
-Damon musisz przypilnować Hope
-czemu coś się stało?
-nie poprostu idę poćwiczyć z Elijahem przed jutrzejszą akcją
-oh, okej ale bez niczego więcej - powiedział do mnie śmiejąc się
-dobra - odpowiedziałam i poszłam przeprabaf się do pokoju w coś wygodniejszego niż jeansy pózniej zeszłam na dół. Elijah rozmawiał z Enzo i Stefanem
-jestem gotowa - powiedziałam patrząc na Elijaha
-dobrze w takim razie idziemy - odpowiedział
-a gdzie? - zapytał Stefan
-poćwiczyć - odpowiedziałam wychodząc z domu.
10 minut puzniej leżałam na ziemi bo Mikaelson znowu że mną wygrał
-koniec tego, rezygnuje - powiedziałam wstając
-nie nie nie, zostajesz tu i ćwiczysz dalej
-ale ja nie chce, nie możesz mnie zmusić
-ależ mogę
-nie
-chcesz się przekonać
-dawaj - rzuciłam a po chwili Elijah zaczął iść w moją stronę, ja zato zaczęłam się cofać. Elijah przyspieszał ja bardziej się cofałam i tak do momentu kiedy nie natknęłam się na ścianę za mną. Mikaelson ciągle szedł w moją stronę a ja nie miałam już gdzie iść.
-widzisz, jest dużo sposobów na zmuszenie kogoś do zrobienia czegoś ale tylko jeden sposób zadziała na tę osobę w 100 procentach
-o czym ty mówisz Elijah
-o tym że znam sposób abys zaczęła dalej ćwiczyć
-w takim razie jaki to sposób
-szybko się denerwójesz kiedy coś nie idzie po twojej myśli, jesteś trochę bardzo agresywna, uwielbiasz bieganie i box, boisz się że śmierć twoich rodziców to prawda bo nie odbierają za każdym razem kiedy do nich dzwonisz a robisz to 3 razy dziennie, boisz się że zostaniesz sama na jednym wielkim zadupiu ale wiesz co twoją największą słabością są uczucia - powiedział stojąc centralnie przede mną. Obrucił się i zaczął iac w stronę domu, nie wytrzymałam że złości zuciłam się na niego i zaczęłam go bić
-WCALE SZYBO SIĘ NIE DENERWÓJE!
-NIE JESTEM ANI TROCHĘ AGRESYWNA!
-WCALE NIE BOJĘ SIE ZE MOI RODZICE NIE ŻYJĄ BO ŻYJĄ!
-NIE DZWONIĘ DO NICH 3 RAZY DZIENNIE!
-NIE ZOSTANĘ NIGDY SAMA!
-I MOJĄ NAJWIĘKSZĄ SŁABOŚCIĄ NIE SĄ UCZUCIĄ!! - wykrzyczałam siedząc na nim okrakiem i okładając pięściami jego klatkę piersiową. Łzy leciały strumieniami po moich policzkach a ja nawet nie czułam kiedy zaczęłam płakać. Wstałam i obruciłam się w stronę domu na schodach zobaczyłam wszystkich patrzących na mnie ze zdziwieniem i wspułczuciem obruciłam się i poszłam w stronę miasta. Słyszałam jak krzyczeli w moją stronę abym się zatrzymała żebym wruciła i się uspokoiła ale ja nie mogłam. 10 minut pózniej siedziałam w barze w którym pracował Matt, jego akurat nie na widziałam ale ten bar jest najlepszy, piłam właśnie swojego ulubionego drinka aż nagle pojawił się na miejscu przed mną Mikaelson
-Kate powiedziałem to wszystko po to abys pokazała na co cię stać, nie mówiłem prawdy
-problemy w tym że to była prawda której się wyrzekam, musisz być naprawdę dobry rozgryzłeś mnie, całe życie ukrywałam w sobie swoje lęki i nikt nigdy ich nie odkrył, nikt nie powiedział ich w moją stronę na głos, nikt nie zranił mnie w ten sposób - powiedziałam a jego oczy patrzyły na mnie w skupieniu, był zdziwiony
-ja nie, nie wiedziałem
-nikt nie wiedział, teraz wiedzą osoby które przez cały czas nic nie miały wiedzieć
-ja przepraszam, wybacz mi, proszę wybacz
-to nie takie łatwe jak myślisz, wyciągnąłes moje tajemnice na zewnątrz, muszę to przemyśleć - powiedziałam. Wstałam i wyszłam z baru. Nie wiedziałam gdzie iść wkoncu wszyscy byli w domu Salvatorów. Aż przyszedł mi na myśl kościół. Weszłam do środka i kierowałam się na samą górę. Stanęłam na krawędzi przed tarczą zegara wkoncu nie pierwszy raz prubowałam to zrobić.

Original Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz