01

82 1 0
                                    

Wiatr buchnął jej prosto w twarz. Tak dawno nie widziała realnego świata. Pogoda była nijaka, zresztą jak ona sama. Stała tuż przed zakładem karnym. W ręku dzierżyła jedynie torbę z wszystkim co posiadała. Z każdym głębokim oddechem, pojawiała się głęboka myśl. Nie miała pojęcia co z sobą zrobić, to było jej bardzo znane. Tak właśnie czuła się od samego początku.

Jednym z sensownych pomysłów było odwiedzenie Bogdana. On zawsze był dostępny, w tym samym miejscu. Nie wielu ludzi dążyła jakimś uczuciem, a mężczyzna miał to szczęście. Uwielbiała z nim pić, jak była wściekła, załamana, smutna, zadowolona, po prostu gdy tego potrzebowała. Tak właśnie wyrażała uczucia - piciem.

Miejsce, które dopiero co opuściła było nieopodal sklepu, który oboje bardzo lubili. Tam właśnie poszła. Nie zawiodła się, zastała Bogdana, z butelką flaszki. Rzuciła torbę na zimę i na niej usiadła.

- Wreszcie cię widzę. - uśmiechnął się i wyciągnął dłoń by się przywitać
- No tak wyszło. - zaśmiała się delikatnie
- Leć po więcej. - sięgnął po pieniądze - Trzeba uczcić wolność.

Szybko kupiła alkohol i również szybko się go pozbyli.

- To co teraz? - spoglądał w górę i ona spojrzała, westchnęła ciężko
- Nie mam gdzie iść, w ogóle nie mam nic. Czasami myślę, że jestem, jak ptak. Lecę, ale w końcu upadam i to boleśnie. Podnoszę się, ale z bilznami, niby silniejsza, jednak bardziej zraniona. Nie potrafię wzlecieć, by się utrzymać i gdzieś dotrzeć. - po długim milczeniu, odezwała się - Będę się zbierać.
- Powodzenia. - pożegnał ją z naprawdę szczerym uśmiechem

Często podejmowała, złe decyzje. Nigdy nie wiedziała czy to co wybiera w danej chwili będzie dobre. Mimo to cały czas się słuchała. Tym razem padło, by wrócić do pracy, którą miała przed wyrokiem. Do tego potrzebowała telefonu i tu pojawił się problem. Początkowo chciała użyć kogoś kto jej udostępni, to okazało się trudniejsze niż myślała. Przechodni patrzeli na nią z pogardą, z żalem, z odrazą. Nie wyglądała najlepiej. Ale któż po więzieniu i chemioterapi wygląda jak należy. Jej postawa była idealną definicją uciemiężenia. To też musiała znaleźć budkę telefoniczną.

- Mogę wrócić?
- Szczerze, nie potrzebuje cię. Mam sporo lasek, a ty po więzieniu nie wyglądasz jak modelka. Także no średnio.
- Kurwa, Kamil! Nie wkurwiaj mnie. Potrzebuję hajsu. Do dilerki nie wracam, bo mam psy na ogonie. Dzisiaj wyszłam.
- Powodzenia. - rozłączył się, tak po prostu

Trzasnęła słuchawką o ścianę, kilkukrotnie. Po chwili również swoją głową. Klneła głośno i emocjonalnie. Czuła się bezradna, a to jedno z najgorszych uczuć. W takiej chwili nie wiadomo co zrobić.

Noc spędziła na ławce, w parku. Z nadejściem nowego dnia wzbudziła się w niej zacięta chęć walki, o swój los. Gdy tylko zrobiło się jasno, ruszyła w kierunku swojej dawnej pracy. To był jakikolwiek punkt zaczepny. Liczyła na łaskę Kamila. Nienawidziła tego uczucia, w ogóle ich nie cierpiała.

Rozległ się mocny stukot w drzwi.

- Otwieraj gnoju! Wiem, że jesteś! - nikt nie reagował - Kurwa! Bo ci drzwi wyjebie! - jeszcze bardziej wzmocniła ciosy
- Uspokój się kurwa! - nareszcie, pomyślała - Wejdź pogadamy.
- Nie mam dużo czasu. Chcę ci tylko powiedzieć, że wracam do roboty. Jutro o tej co zawsze.
- Nie ma opcji. Lila, przed chorobą i więzieniem byłaś niezłym towarem, ale teraz? - potarł ręce o twarz - Sama widzisz.

Nie bolały jej te słowa, była tego świadoma. Uważała, że nie nadaje się do niczego innego. Tak bynajmniej sądzili jej rodzice, a ona w to uwierzyła.

- Co mam zrobić, żebyś mnie wziął? - przygryzła wargę, wpatrując się w mężczyznę
- Ogarnij się trochę. Chodzi tylko i wyłącznie o wygląd. Nie kwestionuje, że nie robisz tak dobrych lodów jak wcześniej. - zaśmiał się arogancko
- Może chcesz sprawdzić? - już miała plan, mężczyzna tego pokroju nie odmówi seksu - Jak ci się spodoba, to wracam. I trochę się ogarnę.

Nastała cisza, pusta. Nikt nie czuł się niezręcznie. To tak jak by właśnie miała nastać. Kamil nie pozwolił jej trwać długo, bo decyzję podjął niemalże od razu.

- Niech będzie. Dzisiaj u mnie. Bądź o 21.
- Nie zawiodę cię. - już z uwodzicielskim uśmiechem na twarzy wyszła z miejsca jej pracy

U Kamila wylądowała w młodziutkim wieku. Poznali się w... miłych okolicznościach. Ten zaproponował jej pracę. Tak właśnie trzymała się przy życiu przez długi czas. Nie była perełką, ale wielu mężczyzn ją odwiedzało i całkiem chwaliło, do czasu. Skończyło się, gdy zaczęła kolejną pracę. Ta sprawiła, że wylądowała w pudle. Handel narkotykami nie należy do najtrudniejszych, ale zdecydowanie ryzykownych.

SYMETRYCZNE WYNISZCZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz