14

1 0 0
                                    

Czas płynął dość szybko, a Lilianna zastanawiała się czy to dobrze czy źle. Z jednej strony uwielbiała ekscesy seksualne z Anastazją, a zaś z drugiej przerażało ją jej zachowanie. Jednak tak mocny pociąg fizyczny sprawiał, że dziewczyna przestała zwracać na to uwagę.

- Droga pani, śniadanie gotowe. - poinformowała, już nowa, kucharka

- Świetnie. Zapraszam. - zwróciła się do Lilianny

Dni wyglądały podobnie. Mimo to Lila nie miała dosyć, a tym bardziej nie chciała wracać do normalnego życia. Tylko martwiło ją, że popada w monotonię i po za intensywnym seksem wszystko znowu jest zwyczajne.

- Ups... - oczywiście 'nie specjalnie' sos skapnął między jej piersi - Pomożesz mi aniołku?

Nie było trzeba długo czekać, by Lilianna wylizywała jej piersi. I wtedy zaczęła zastanawiać się czy tego chce. Seksu bez zobowiązań w wypasionej willi i z wysokim standardem życia, i dotarło do niej, że właściwie to dlaczego nie?

Deser na piersiach przeciągnął się, aż do obiadu, a na niego miały jechać do restauracji. Anastazja uwielbiała wydawać pieniądze w błoto i żyć na pokaz. Tym razem, jednak miało odbyć się spotkanie z klientem, dlatego bardzo zdenerwowana, że ma opóźnienie.

- Ja jestem gotowa. – nie podobało się to Anastazji, której stan był całkowitym przeciwieństwem

Podczas drogi nie obyło się bez narzekania.

- Jakbyś się tak nie grzebała to byś my już dawno były. I to nawet przed czasem. - obwiniała Liliannę pomimo, że to ona potrzebowała więcej czasu

- Weź nie pierdol, to ty się pindrzyłaś godzinę, więc spierdalaj ode mnie.

- Mówię fakty, maleńka. Teraz przez ciebie Lucas zrezygnuje z umowy.

Lilianna tylko przewróciła oczami, bo miała dosyć jej gadania. Wkurzało ją to, bo prawie zawsze była o to obwiniana. Anastazja nie widziała swoich błędów a przynajmniej nie chciała się do nich przyznawać.

Po męczącym obiedzie Anastazja miała ważną sprawę do załatwienia i to sama, dlatego Lilianna mogła spędzić czas samotnie. Postanowiła przejść się po okolicy. Zazwyczaj nie miała okazji, bo to Anastazja wypełniała jej dzień.

Chodziła, chodziła, chodziła i się znudziła. Rzuciła się plackiem na rozgrzany piasek. Podeszła do niej kobieta, która była pewna, że coś się jej stało. Liliana musiała zmierzyć się z angielskim, którego w ogóle nie umiała. Mimo to udało im się nawiązać dobry kontakt. Okazało się, że nowo poznana Kate ma znajomą w tej okolicy. Lila ucieszyła się, bo liczyła na przyjaźń czy chociażby koleżeństwo. Zielonooka brunetka zmusiła ją do ponownego spaceru, tym razem już w stronę domu. Spokojnie zmierzały ku willi Anastazji. Lila próbowała zacząć jakiś głębszy dialog, lecz nie szło jej to najlepiej.

- To tutaj.

- Naprawdę? Właśnie tu mieszka moja koleżanka, a właściwie to nawet więcej niż koleżanka.

- Co? Jak to?

- Nie jesteśmy razem, ale tak to traktujemy. A wy skąd się znacie?

Zamurowało ją i choć nie miało to być nic zobowiązującego to zabolało ją to. Od razu cała w emocjach pobiegała do budynku, a Kate zaraz za nią. Obie panie przeżyły nie mały szok po otwarciu drzwi. W objęciach Anastazji znajdowała się jeszcze inna kobieta. Lilinna zarówno jak i Kate z krzykami rzuciły się na nie.

"Jebana suko! Jak możesz mnie zdradzać!"
"Ja ci wierzyłam, że mnie kochasz!"

Przekleństwą i wyzwiską nie było końca. Raz jedena, raz druga musiała coś wykrzyczeć. Nieznanej kochance Anastazji na szczęście udało się uciec, bo w przeciwnym razie rozszarpały by ją.

Gdy największe emocje minęły w willi została Anastazja i Lilianna. Każda w zupełnie innej części. Wiedziały, że muszą porozmawiać, ale każdej było zbyt ciężko.

- Wyprowadzam się dzisiaj. - przerwała milczenie

- Czego się spodziewałaś?

- Może tego, że potraktujesz to chodź trochę bardziej poważnej, ale kurwa ty wolisz panienki na boku.

- Proszę cię, to nic takiego. Jak faceci tak robią to jest dobrze, ale kobiety. Jebany patriarchat. Przecież to nawet nie zdrowe sypiać z jedną osobą.

- Nie kurwa. Zamknij tą mordę! Już mnie nigdy więcej nie zobaczysz.

Dławiła się swoimi łzami. Nie była zaskoczona, że po raz kolejny ktoś okazał się być nic nie wartą szmatą. Po prostu chyba pierwszy raz się zakochała i to bolało jeszcze mocniej. Czekała na samolot i zastanawiała się czy pisać do Kamila albo Wiktora. Czuła, że ich potrzebuje, ale duma nie pozwalała jej tego pokazywać.

***

- Lilia mówiła kiedy wróci? - Mateusz po raz pierwszy poruszył ten temat od jej wyjazdu

Cała czwórka siedziała w całkiem eleganckich strojach, zajadając kolację przygotowaną przez Mateusza i Elizę. Atmosfera była napięta. Kamil nie przepadał za dziewczyną przyjaciela, a ona zaś za nim. Nieustannie sobie dogryzali. Wiktor chciał być miły, ale niezbyt potrafił przez wzgląd na Lilianne.

- Nie mówiła nic konkretnego, ale patrząc na to jak się jej podoba, to z pewnością jeszcze sobie pobaluje. - Mateusz lekko uniósł koncik ust i pokiwał twierdząco głową

Eliza wolała unikać jej tematu. Mimo, że była daleko od nich nadal stanowiła w jej oczach zagrożenie.

Dużo milczenia i głęboka cisza. Nawet Mateusz z Kamilem nie potrafili sobie znaleźć tematu, co zwykle nie stanowiło dla nich wyzwania.

- To może po kieliszku wina? - zaproponował Wiktor

- A ty podobno nie pijesz? - zaśmiał się Mateusz

- Czasami to nawet się zaleca, a nie chlać tak jak wy.

Wino zostało wybrane, wyciągnięte, nalane i znów zapadła cisza. Była męcząca dla wszystkich i każdy tylko czekał na koniec tego wieczoru. Kamil odważył się go zakończyć.

- Będziemy się zbierać. Ja mam jutro rano wyjazd, a Wiktor jak nie prześpi dwunastu godzin to będzie cały dzień narzekać. Także pora na nas.

Cały proces pożegnania był równie sztywny i inny niż zwykle.

Nadal sącząc wino, Eliza usiadła okrakiem na Mateuszu. Bez pytania zostawiła na nim tone malinek.

- Chcę się pieprzyć tu i teraz.

Wszystko ze stołu zostało zrzucone na podłogę, a na nim pojawiała się Eliza. Ich ubrania dołączyły do obrusu i zastawy. Mężczyzna wpił się w jej szyję i powoli schodził coraz niżej. Drocząc się z nią, zaczął robić jej minete. Jęki kobiety zagłuszyły przekręcanie zamka w drzwiach, dlatego byli w szoku, gdy w kuchni pojawiła się Lilianna. Nie ruszył jej ten widok, bo myślała o kimś zupełnie innym...

SYMETRYCZNE WYNISZCZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz