- Nie ma jebanego ognia! - krzyczała trzymając jointa w ustach
W pokoju znalazła nową, działającą zapalniczkę. Z satysfakcją zaciągnęła się skrętem. I to jest życie, pomyślała.
- Już masz? I co dziecko zadowolone? - pogłaskał ją po głowie Mateusz
Minęło kilka tygodni od ich poznania. I trochę się zmieniło. Nie tylko w pracy, w życiu prywatnym też. Może i nie byli razem, ale bardzo się polubili. Dziewczyna zamieszkała u niego, choć nie było to łatwe. Chciała radzić sobie sama, ale on na to nie pozwolił. Nie tylko go tak polubiła. Dzięki pracy zaprzyjaźniła się z Kamilem. On od zawsze pomagał w firmie, miał duszę artysty. Uważał, jednak, że prowadzenie burdelu jest bardziej dochodowe. Mężczyzna zmienił nastawienie oraz zdanie o niej. Lilianna także odkryła w sobie talent i awansowała na stanowisko dyrektora artystycznego. Świetnie jej było z tym tytułem. Zżyła się też z Wiktorem, z którym sporo pracowała. Właściwie można powiedzieć, że tworzyli całkiem zgraną paczkę przyjaciół. Okazało się, że mają wiele wspólnego, zwłaszcza nałogów. Tylko Wiktor był grzecznym chłopcem, który niczego nie ruszał.
Dziewczyna cały czas zaciągała się jointem, a Mateusz ukradkiem spoglądał na jej nagie piersi. Zawsze tak jarała. Tylko w samych majtkach, ogólnie nie lubiła staników. Nienawidziła tego, że mężczyźni mogą chodzić pół nago, a ona nie. Zawsze gdy tylko mogła to, to robiła.
- Aaa właśnie, Kamil zaprasza dzisiaj na pokera. Podobno mają wpaść jacyś znajomi od gry.
- Ooo kolejni frajerzy do rozjebania. - naprawdę do rozjebania, była mistrzynią w karty, żaden z nich z nią nie wygrał i nawet nie był blisko
- Ta... - westchnął - O 22 mniej więcej wszyscy się zjeżdżają. Także, no.
Szybko nastał wieczór, a wraz z nim spotkanie u Kamila. Oczywiście, jak zawsze, był alkohol, striptizerki i towarzystwo. No narkotyki też. Dlatego wszyscy uwielbiali go odwiedzać. Absolutnie zdawał sobie sprawę, że właśnie dlatego ma tylu znajomych, ale go to nie obchodziło. Zwyczajnie nie interesowali go ludzie. Lubił ich wykorzystywać i tyle.
Zaczęło się kulturalnie. Małe dawki alkoholu, spokojne rozmowy i obserwowanie tancerek. To, jednak szybko przeistoczyło się w coś intensywniejszego. Gdy tylko zaczęła się gra pojawiała się również agresja. Lilianna była oczywiście w szczytowej formie, wygrała 3 razy z rzędu. Wszyscy goście byli wścieknięci. No może po za Wiktorem. On nie brał w tym udziału. Spokojnie kręcił się z kąta w kąt. Rozmawiał z tancerkami, ale na tym tylko przystawał. Nie lubił kobiet, ale jedynie pod względem seksualnym. Mało kto o tym wiedział. Wyłącznie Kamil, mu naprawdę ufał.
Podjęto decyzję o zaprzestaniu gry, bo sporo uczestników było o krok od podbicia. Towarzystwo zajęło się alkoholem, co sprawiło, że byli jeszcze bardziej śmielsi wobec siebie.
- Jesteś prawdziwą petardą. - Lilianna ujrzała mężczyznę, który był jednym z najlepszych, oczywiście zaraz po niej, w grze
- Wiem skarbie. - zaczął głaskać ją po policzku
Jej uwagę przykuł, dobierający się do jednej z lasek typ z którym grała. Swój wzrok skupiła, jednak na dziewczynie. Jej idealnie jędrnym tyłku i piersiach w idealnym rozmiarze. To właśnie sprawiło, że faceci ją chcieli. Lila widziała, że nigdy nie będzie idealna i choć zdarzą się tacy co będę ją podrywać to nie będzie takiego, który zostanie z nią "na zawsze".
- Może drink? - z przemyśleń wyrwał ją, mężczyzna, który zdąrzył wepchnąć jej palce do ust
- Spierdalaj. - rzuciła ostro i odeszła
- Kto idzie ze mną na krechę? - krzyknęła na cały głos
Nie trzeba było długo czekać na chętnych. W grę weszło sporo rzeczy. A Liliana była jedną z najbardziej wciągniętych. Przez to też straciła kontrolę nad sobą. Wróciła do głównego pokoju imprezy i wiedziała już, że ma ochotę na szybki numerek. Szła rozbujana i trafiła na kilka osób. W tym jakąś striptizerkę. To jest to, pomyślała. Nie była w ogóle trzeźwa umysłowo. Jej decyzje również.
Podbiła więc do dziewczyny, która ją zainteresowała. Jasno powiedziała czego chce. Ta nie miała nic przeciwko, więc od razu przeszły do rzeczy. Nie było zabawy w gry wstępne. Kilka głębokich pocałunków, które zakończyły się na kroczu. Lilianna zaczęła językiem jeździć po jej cipce, która jeszcze była w majtkach. Dziewczyna jej pomogła i ściągnęła bieliznę. Była delikatnie mokra. Włożyła jej palce do buzi, by je naśliniła. Początkowo tylko kawałek, ale już po chwili dziewczyna się od nich dławiła.
- Idealnie. - wyjęczała
Nie trzeba było długo czekać na ograzm. Lilianna poradziła sobie świetnie. Trochę roboty palcami, a trochę językiem. To nie był jej pierwszy raz z kobietą, również pomagał jej fakt, że nią jest, więc wie co jest przyjemne.
Impreza toczyła się w najlepsze. Wszyscy dawno zapomnieli o kartach i pieniądzach. Ponad połowa była zbyt pijana i naćpana na co kolwiek. W tym Lilianna, która opadła na kanapę, gdzie siedział Wiktor. Całkowicie trzeźwy.
- Widziałem, że się dobrze bawisz. - zaśmiał się z uśmiechem
- No jak wszyscy nie. - sama już nie pamiętała co było chwilę temu, a tym bardziej co jak tu przyszli
- No chyba lubisz kobiety, nie to co ja.
- Widzę, że cie jebie od tego alkoholu. - szturchnęła go i się roześmiała
Do siedzących w rogu pokoju, podeszła tajemnicza kobieta. Żadne z nich jej nie znało, w przeciwieństwie do Kamila. Była to zdecydowanie kobieta sukcesu, choć niektórzy twierdzili wręcz przeciwnie. W ręku miała drink i ewidentnie było widać, kto ją interesuje. Usiadła przy Liliannie.
- Słyszałam, że nieźle ci idą wizję artystyczne. Bardzo podobają mi się twoje realizacje.
- Ta jest nieźle. - całkowicie nie miała pojęcia co się dzieje dookoła niej
- A co ty na jakąś współpracę?
- Może być. Czemu nie? - wzruszyła ramionami, alkohol i narkotyki zdecydowanie przemawiały jej czynami
- Mój numer, zadzwoń jak wytrzeźwiejesz. - podała swoją wizytówkę i zniknęła tak szybko jak się pojawiła
CZYTASZ
SYMETRYCZNE WYNISZCZENIE
Misteri / ThrillerMIŁOŚĆ lub NIENAWIŚĆ nie istnieje nic pomiędzy, nie dla nich Mówią, że nie da się uzależnić od drugiego człowieka, ale to nie prawda. Miłość to najgorszy narkotyk, który wielu przedawkowywuje. Najgorzej, gdy kocha się na zabój. Dosłownie.