Rozdział 1

2.3K 114 302
                                    

Pov. George

Od jakiegoś czasu wszystko było nie tak. I to nie z powodu czegoś, czy kogoś innego, tylko przeze mnie. Powoli miałem wszystkiego dość, ale wiedziałem, że trzeba jakoś przetrwać ten trudny moment.

Właśnie wracałem z pracy. Byłem zmęczony psychicznie jak i fizycznie. Nie mam zbyt miłych klientów. Zwykle wulgarni, naćpani i niestety za silni by postawić im jakiekolwiek granice mężczyźni. Chociaż plus, że dużo płacą, ale to raczej nie zwróci mi jasności umysłu.

Przechodząc obok kwiaciarni, w szybie sklepu odbiła się osoba, która szła po drugiej stronie ulicy. Lekko spanikowany przyśpieszyłem kroku. Za sobą usłyszałem głośniejsze kroki. Byłem pewny, że ta osoba czegoś od mnie chce. Zacząłem biec. Niestety na drodze był mały ruch. No dobra, nikogo nie było. Osoba mnie dogoniła i w ułamku sekundy przygwoździła do ściany.

Przede mną stał postawny mężczyzna z lekkim zarostem. Miał nieobecny wzrok i problem w spodniach. Oprócz tego miał czarne jak smoła włosy i szare oczy. Gdy chciałem krzyknąć, mężczyzna zakrył mi usta swoją dłonią. Waliło od niego alkoholem. Szczerze to trochę przypominał mi moich klientów, ale ten był na pewno biedniejszy.

- Co taka dziwka robi tak późno sama? - zapytał. Głos miał bardzo charczący. Z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy. - Nie płacz. To może mniej zaboli - zaśmiał się.

Zacząłem się wyrywać, ale to tylko pogorszyło moją sprawę, bo mężczyzna mocniej docisnął mnie do ściany. Z oczu leciało mi coraz więcej łez i powoli zamazywał mi się widok. Mężczyzna nagle oderwał dłoń od moich ust, ale zanim zdążyłem krzyknąć agresywnie mnie pocałował.

Nadal mnie całując, napastliwie zaczął próbować rozpiąć mój rozporek, co po pewnym czasie mu się udało. Niespodziewanie zsunął swoje dresy i od razu bieliznę. Nie chciałem, aby do tego doszło. Mimo, że miałem podobną pracę była ona przynajmniej płatna.

Spróbowałem go ugryźć, ale nie przejął się tym. W zamian za to jedynie zsunął moje spodnie i bieliznę oraz odwrócił mnie przodem do ściany. Czułem się zażenowany, że za chwilę zostanę zgwałcony na środku chodnika.

- To co? Gotowy? - nie zdążyłem nic powiedzieć, a on gwałtownie wszedł we mnie. Nie miałem siły nawet krzyknąć. Z moich oczu poleciało jedynie więcej łez. Mężczyzna kilka razy mocniej się we mnie poruszył i gdy poczułem, że już ze mnie wychodzi, upadłem na chodnik. Było mi zimno i czułem, że za chwilę zwymiotuję.

Mężczyzna stanął nade mną, zaśmiał się i powiedział:

- To była sama przyjemność. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

Nie odezwałem się. Widziałem wszystko jak przez mgłę. Usłyszałem kroki, ale to na pewno nie były tego mężczyzny, bo on wciąż stał nade mną. Jego mimika twarzy się zmieniła. Po chwili usłyszałem głośne uderzenie, a mężczyzna zniknął z mojego pola widzenia. Za to pojawiła się inna twarz. Poczułem jak jestem czymś przykrywany, a następnie nieznajoma osoba wzięła mnie na ręce i zaczęła gdzieś ze mną iść. Było mi wszystko obojętne gdzie. Chwilę potem straciłem przytomność.

***

Obudziłem się w łóżku. Niestety nie w swoim. Lekko się wystraszyłem i gwałtownie się poderwałem. Zamroczyło mnie, lecz po chwili już wszystko widziałem. Rozejrzałem się po pokoju, w którym byłem. Ciemno szare ściany z abstrakcyjnymi obrazami i drewniana podłoga. Łóżko było wielkie i miało mnóstwo poduszek. Z jego każdej strony były szklane stoliki nocne. Na przeciwko mnie ciągnęła się długa szafa z lustrem. Na prawo było duże okno do podłogi. Niestety było zasłonięte i nic nie widziałem. Po prawej za to były dwie pary drzwi.

Spróbowałem wstać, ale wszystko bolało mnie za bardzo. Zrezygnowany opadłem na łóżko. Położyłem głowę na poduszkę i zacząłem nasłuchiwać. Po może 10 minutach usłyszałem kroki, a następnie otworzył się drzwi. Te bliżej końca łóżka. Do pokoju wszedł chłopak. Miał blond, kręcone włosy, był wysoki i raczej dobrze zbudowany, ale nie przesadnie. Na twarzy miał białą maskę z czarnym uśmiechem.

- Jak się czujesz? - zapytał podchodząc do mnie i podał mi szklankę z wodą. Nie odezwałem się i odsunąłem się bliżej ramy łóżka. - Boisz się mnie? - zapytał się, a jego ton wskazywał, że jest wściekły.

Olałem jego pytanie i zadałem własne:

- Gdzie jestem? I kim ty jesteś? - mój głos lekko drżał.

- Nie bój się mnie. Nic Ci nie zrobię. - mogłem przysiąc, że usłyszałem ciche ,,nie Tobie", ale zignorowałem to. - Poza tym jesteśmy u mnie w domu. Możesz mówić mi Dream.

Wciąż siedziałem cicho. Mimo wszystko bałem się. Czułem się zbyt zagubiony, by cokolwiek zrobić. Nie spodziewanie chłopak usiadł na skraju łóżka i zapytał:

- Jak się czujesz? Pamiętasz coś z dzisiejszej nocy? - powoli zacząłem sobie przypominać. Do moich oczu zaczęły napływać niekontrolowane łzy. - Hej, nie płacz. - chciał mnie przytulić, ale ja bardziej podkuliłem nogi. Zrezygnowany blondyn odsunął się na sam brzeg łóżka. Gdy zaczął wstawać i wyglądał jakby chciał zaraz wyjść odezwałem się:

- Co się stało z tamtym mężczyzną? - widziałem jak chłopak zaciska ręce w pięści i powoli się do mnie odwrócił.

- Co Cię to niby obchodzi? - zapytał, a ja mogłem przysiąc, że za chwile coś się wydarzy. - Kurwa, ratuję Cię przed zamarznięciem na chodniku i przed dalszymi działaniami tego typa, a ty jeszcze się pytasz co się z nim stało? - podszedł do mnie, a ja się wystraszyłem nie na żarty. Co jeżeli dojdzie do rękoczynów?

Łzy znów mocniej zaczęły spływać mi po policzkach, a blondyn widząc je natychmiast się opanował i usiadł. Tym razem prawie mnie dotykając.

- Przepraszam. Nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać. - pokiwałem głową, a on przytulił mnie na dosłownie sekundę. - Jeżeli będziesz czegoś potrzebować będę za tymi drzwiami. - wskazał te drugie.

- Ja... - zająknąłem się, a blondyn spojrzał na mnie, chyba zaciekawiony. - ...nie jestem w stanie się... ruszyć... - chłopak oparł się o framugę drzwi, a jego mina zrzedła.

- Co tam się tak właściwie wydarzyło? Zanim do Ciebie podbiegłem. - jego ręce znów zacisnęły się w pięści. - Co on Ci zrobił? - praktycznie wysyczał.

- On... on mnie... zgwałcił. - z moich oczu popłynęły łzy.

Chłopak wyglądał jakby miał zaraz kogoś zabić. Zamachnął się na ścianę.

- Kurwa. - uderzył w ścianę ponownie, a z jego knykci zaczęła lecieć krew. - Kurwa, kurwa, kurwa... - schowałem głowę w nogach i zacząłem właściwie ryczeć. Jedyne co usłyszałem to trzask drzwi. Zmęczony emocjami, położyłem się i zasnąłem prawie natychmiast.

Psychological | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz