Rozdział 16

937 51 69
                                    

Pov. Dream

Była dzisiaj sobota. Nawet nie zauważyłem jak ten czas szybko zleciał. Leżałem z brunetem w łóżku i przytulaliśmy się do siebie. Ostrożnie włożyłem rękę pod jego koszulkę i zacząłem gładzić jego talię. Usłyszałem tylko ciche mruknięcie, więc uznałem to za zgodę.

Zacząłem powoli go całować. Z ręką przeniosłem się na jego uda. Pocałunek stał się bardziej natarczywy i namiętny. Chłopak co chwilę pojękiwał. Zacząłem tworzyć ścieżkę pocałunków z twarzy przez szyję, a kiedy skierowałem się na klatkę piersiową, George mnie odsunął.

- Stop. - pocałował mnie przelotnie w usta i poszedł najpewniej na dół.

Spojrzałem pod kołdrę. Miałem nie mały problem i musiałem go jakoś rozwiązać. Wstałem i zarzucając na ramiona koc udałem się do łazienki.

***

Było jeszcze przed południem, więc stwierdziłem, że przydałoby się pojechać do firmy. Dawno tam nie byłem, a nie chciałem zaniedbać swoich interesów. Ubrałem się i po drodze wziąłem ze sobą Techno, George'a zostawiając z Willem.

Wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyliśmy. Nie było to jakoś daleko, ale jechało się przez w miarę ruchliwe ulice, przez co dużo staliśmy w korkach. Przez całą podróż panowała cisza. Nie przeszkadzała nam ona, a raczej była wygodniejsza od jakiejkolwiek rozmowy. Ufałem Techno, jest to mój po części wspólnik, ale bardziej pracownik.

Zaparkowałem samochód i oboje z niego wysiedliśmy. Skierowaliśmy się w stronę wysokiego, czarnego budynku. Marmurowe schody i zadbane roślinki, sprawiały wrażenie jakby był to bardzo prestiżowy budynek. Było tak. Prestiżowy i drogi hotel, prowadzony przeze mnie oraz podziemna część, w której tak naprawdę był cały zysk.

Weszliśmy do wieżowca. Przestronne lobby i duża recepcja. Wszystko biało-czarne, dopełnione roślinami i złotem. Wpasowany był tu też marmur i świerkowe drewno.

Od razu weszliśmy do windy, po drodze zbierając liczne kiwnięcia głową na znak szacunku. Choć byłem młody, biznes udawał mi się wyśmienicie. Zjechaliśmy windą na najniższe piętro.

W pomieszczeniu było kilka osób. Tommy i Tubbo siedzieli przy biurkach i coś segregowali, Sapnap i Karl w przeszklonym pomieszczeniu obok strzelali na mini strzelnicy, a Niki siedziała w kuchni i coś gotowała. Jak stawiam to obiad dla wszystkich.

- Cześć. Jak wam idzie? - spytałem na wejściu, a Techno udał się do swojego gabinetu.

- Nieźle. - Znikąd wyłonił się Philza i podał mi kilka dokumentów. - Propozycje. Wszystkie mają termin do czwartku, żadna nie podpisana.

Schowałem karki do teczki i zaniosłem ją do swojego gabinetu. Zaparzyłem sobie kawę i usiadłem przy biurku. W pokoju wszystko było czarne. Nie przeszkadzało mi to, chociaż irytował mnie ten mały kaktusik, który został położony na biurku przez Niki. Wszystko psuł.

Spojrzałem na zegar. 11.31. Zastanawiałem się czy mam dzisiaj coś do zrobienia i wtedy zadzwonił telefon. Odebrałem nie patrząc kto dzwoni.

- Mmm... Dream. Pamiętasz, co powiedziałeś Punz'owi? Bo nie ma Cię w domu, a Will poszedł na zakupy. - mina mi zrzedła i jak poparzony wybiegłem z biura, a potem z budynku. - Jesteś tam?

- Tak... tak jestem. Będę za kilka minut. - odpaliłem samochód i łamiąc kilka przepisów pognałem do domu.

Co chwilę nerwowo spoglądałem na zegar.

11.36. - zdążę.

11.41. - pieprzone korki.

11.45. - nadal ten sam pieprzony korek.

Psychological | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz