Rozdział 11

932 69 65
                                    

Pov. George

Znudzony, a zarazem zapłakany leżałem na łóżku. Nadal nie docierało do mnie to co stało się parę godzin temu. Spojrzałem na swoje knykcie, które byłe zaczerwienione i krwawiły przez uderzanie w drzwi. Przeniosłem wzrok na drzwi. Było widać miejsca, które uderzałem przez krew, która była już zaschnięta. Na białych drzwiach wyglądało to trochę strasznie.

Nie byłem pewny dlaczego Dream mnie tu zamknął. Ale tak jak sam powód nie był dla mnie istotny, tak bardzo ciekawy byłem ile tu będę. Nie chciałem wracać do sytuacji z przed paru miesięcy, kiedy byłem bardziej kontrolowany przez blondyna.

Obróciłem się na lewy bok i przez wielkie, szklane okno obserwowałem ogród. Dopiero teraz zorientowałem się, że okno ma klamkę, czyli mógłbym spróbować wyjść. Powoli wstałem z łóżka. Zakręciło mi się w głowie, więc przytrzymałem się ściany i odczekałem chwilę.

Ruszyłem w stronę klamki. Szarpnąłem ją, ale nie ustąpiła. Spróbowałem innymi sposobami, ale żaden nie działał. Zrezygnowany, opadłem na fotel i zasnąłem.

***

Tym razem siedziałem przed oknem i rozmyślałem co zrobić, żeby stąd wyjść. Kilka razy próbowałem wołać Dream'a, ale ani razu nikt nie przyszedł. Byłem w zamknięciu dopiero 13 godzin, a już dostawałem na głowę. Postanowiłem, że będę odliczać godzinami, bo tak jest łatwiej, niż dobami. Znalazłem nawet do tego kartkę papieru i długopis z czego byłem bardzo dumny.

Na dworze było ciemno, a ja nie mogłem spać. Byłem głodny i miałem wielką ochotę umycia się, albo chociaż zębów. Na moje szczęście w pokoju było kilka donic z żywymi roślinami, do którym mogłem się wypróżniać, jednak póki co nie skorzystałem z tego, ani razu.

Przeniosłem się na dywan i oparłem plecami o łóżko. W mojej głowie nadal pojawiały się myśli, czy gdybym tam nie zszedł to czy teraz bylibyśmy parą. Trochę żałowałem swojej decyzji o powiedzeniu o swoich uczuciach Dream'owi. Byłem ich pewien, ale bałem się, że związek z osobą niestabilnie psychiczną doprowadzi mnie do szaleństwa. Bo co jeżeli takich akcji ja ta obecna byłoby więcej? Nie zauważyłem nawet kiedy zasnąłem.

***

Byłem tu już tu 36 godzin. Ponad jeden dzień, a za chwilę, aż dwa. O dziwo miałem dużo energii i czułem się wypoczęty. Postanowiłem, że bardziej rozejrzę się po pokoju. Wstałem z łóżka i rozprostowałem kości szybkim rozciąganiem. Za oknem słońce pięknie świeciło, a przez nawet zamknięte okna można było usłyszeć śpiew ptaków.

Zacząłem od szafy. Duża, biała ciągnęła się od drzwi do ściany, na której stało łóżko. W szufladach było pusto, tak samo na półkach i wieszakach. Przejrzałem dwa stoliki nocne, a jedyne co w nich znalazłem to opakowanie chusteczek i ładowarkę do telefonu, która obecnie jest bezużyteczna.

Przeniosłem wzrok na komodę. Kilka książek i lampa, która skierowana była na fotel. Nad tym znajdował się jedynie obraz. Powoli traciłem nadzieję na cokolwiek ciekawszego od chusteczek, ale postanowiłem spojrzeć pod łóżko. I to był właśnie strzał w dziesiątkę. Na podłodze leżała 1,5 litrowa butelka wody. Wyjąłem ją postawiłem na stoliku. Kiedy już chciałem się napić, zrezygnowałem, bo dotarło do mnie, że nie wiem jak długo będę musiał tu siedzieć.

***

Siedziałem w szafie. Tak. W szafie. Znudziło mi się łóżko, fotel i dywan, więc postanowiłem pozwiedzać nowe zakamarki tego pokoju. Było ciemno, a mi przynajmniej lepiej się myślało.

W głowie ciągle siedział mi blondyn i pomimo tego, że mnie zamknął miałem zwykłą ochotę go przytulić i znów mu powiedzieć jak bardzo go kocham. Byłem tego pewny jak nigdy. Czułem się przy nim kochany i bezpieczny, co bardzo mi odpowiadało. Nie kończyły nam się też tematy do rozmów. Mógłbym spędzić z nim resztę życia.

Czasami nasuwało mi się pytanie czy on czuję cokolwiek do mnie, ale wtedy przypominały mi się wszystkie sytuację, w których przy mnie po prostu był. Poza tym czułem, że jestem dla niego ważny, więc nie martwiłem się, aż tak bardzo.

Nawet nie zauważyłem kiedy minęła 56 godzina.

***

Popijałem wodę, siedząc na łóżku. Byłem wycieńczony i bardzo głodny. Brakowało mi kontaktu z blondynem, albo kimkolwiek innym. Zastanawiałem się czy w ogóle wyjdę jeszcze kiedyś z tego pokoju. Bo co jeżeli Dream się tylko mną bawił i skończę jak Ci wszyscy ludzie w jego piwnicy?

Z oczu poleciały mi łzy. W sumie to dziwię się, że mam jeszcze czym płakać. Osunąłem się po ramie łóżka i spadłem na dywan. Nie chciało mi się podnosić, więc odpłynąłem w krainę snów.

Obudziłem się i pierwsze na co spojrzałem był zegar. 18.19. Jestem tu już 78 godzin, czyli niedawno zaczął się 3 dzień. Traciłem już powoli poczucie czasu, dlatego byłem wdzięczny za zegar w pokoju. Nie wiem co bym zrobił gdyby go nie było.

Patrzyłem tępo przez okno. Ostatnio było to moje ulubione, a zarazem jedyne zajęcie. Gdy wcześniej próbowałem czytać książkę, oczy nie umiały się skupić i co chwilę pomijałem linijkę, albo cofałem się kilka do tyłu.

Znów zasnąłem. Tym razem wstałem z o dziwo dużą energią. Byłem przekonany, że ostanie jej pokłady są już wyczerpane, ale na szczęście się myliłem. Wstałem i rozciągnąłem się. Na dworze padało, a deszcz uspokajająco stukał w szybę. Przypomniał mi się Dream. Znów naszła mnie ochota na przytulenie go.

- 2.23. - powiedziałem do siebie, a potem spojrzałem na datę, która również się wyświetlała. - Dzień później?! Jak... jakim cudem spałem 32 godziny? - byłem w szoku przez co zacząłem gadać do siebie.

110 godzin, na samą myśl robiło mi się nie dobrze. Zamroczyło mnie na chwilę i upadłem na dywan. Kręciło mi się w głowie, więc napiłem się wody do końca. Nie miałem już wody. Ta myśl trafiła we mnie i zemdlałem.

Przebudziłem się. Byłem ociężały i nadal nie miałem siły, aby się podnieść. Przed oczami znów pojawiły mi się mroczki i znów odleciałem.

***

Opierałem się plecami o łóżko. Było mi niedobrze i kręciło mi się w głowie. Chciało mi się wymiotować i pić, ale nawet nie miałem siły na to pierwsze. Byłem tu już 135 godzin i bałem się, że dłużej już nie wytrzymam. Raczej miałem większą odporność niż przeciętna osoba, ale prawie tydzień bez jedzenie i praktycznie bez wody jest dla mnie wyzwaniem.

W głowie pojawił mi się uśmiech blondyna. Tak bardzo chciałem się do niego przytulić, że nie docierało do mnie to, że to z jego winy tu siedzę.

Poczułem jak niekontrolowanie zsuwam się, a moje ciało opada na dywan. Nie miałem siły na nic. Z moich oczu popłynęły łzy, bo mimo wszystko nie tak wyobrażałem sobie swój koniec. Poszczególne mroczki przed oczami przerodziły się w jedną wielką ciemność. Poczułem tylko smak krwi w ustach, zanim znów zemdlałem.

Psychological | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz