Powoli zaczęłam podwijać jeden rękaw nie patrząc chłopakowi w oczy. Kiedy cała ręka była odkryta dopiero po chwili odważyłam się na niego spojrzeć. W jego spojrzeniu zauważyłam smutek, strach i wściekłość. Moje oczy momentalnie się zaszkliły.
- Ty to nazywasz małym zadrapaniem? Kurwa dlaczego to zrobiłaś? - zapytał wkurzony jednocześnie podwijając mój drugi rękaw. Zobaczył kolejną porcję ran. - Maddison dlaczego to sobie zrobiłaś? Dlaczego się kurwa ciełaś. - jego przejęcie w głosie mnie zabiło. Zaczęłam niekontrolowanie płakać.
- Hej już wszystko dobrze. Nie powinienem krzyczeć. - tym razem jego głos był łagodny. Wziął mnie na ręce kierując się do łóżka na które położył się razem ze mną.- Przepraszam. Ja tak bardzo przepraszam. - ciche szlochy uciekały z pomiędzy moich warg.
- Nie przepraszaj za to, że za długo byłaś silna.
- Wiem, że to może nie dobry moment ale muszę wiedzieć co do tego doprowadziło. - powiedział po chwili. - Ten widok, twoich rąk. Nie potrafię opisać uczucia które mi wtedy towarzyszyło. Proszę powiedz mi całą prawdę. - jego spojrzenie przenikało mnie na wylot. - Czy to nie Ty mówiłaś, że powinniśmy być ze sobą szczerzy?- Tak i za to też cię przepraszam ale to bardzo ciężki temat dla mnie. - wychrypiałam ścierając łzy które I tak zaraz spłyną ponownie.
- Nie przepraszaj mnie za nic. Jestem przy tobie i nigdzie się nie wybieram okej? - pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Okej to... - westchnęłam głęboko siadając na łóżku. Mattheo powtórzył moją czynność patrząc się na mnie uważnie. - Pamiętasz tą moją kłótnię z Astorią?
- Oczywiście, że tak.
- Moje zachowanie po niej wydało Ci się dziwne i słusznie. - posłałam mu smutny uśmiech. - Ona zaczęła obrażać moją mamę a to jest mój słaby punkt. Wtedy nie mogłam już tak dłużej.
- Przypuszczam, że bardzo szanujesz swoich rodziców stąd ta reakcja. - pokręciłam przecząco głową. - Więc o co chodzi?
- Moja mama. - przełknęłam gulę która utworzyła się w moim gardle. - Moja mama nie żyje Theo. - powiedziałam łamiącym się głosem zasłaniając swoje usta ręką. Sama nie wierzyłam, że to powiedziałam a to sprawiło, że wszystko uderzyło we mnie jeszcze raz. Mattheo nie spodziewał się takiego wyznania jednak jego reakcja była szybka. Objął mnie mocno swoim ramieniem. Jedną ręką docisnął moją głowę do swojej klatki piersiowej. Po chwili jego koszulka była już cała przemoczona od moich słonych łez.
- Ciii. - próbował mnie uspokoić. - Tak mi przykro kochanie.
- To wszystko moja wina. - wychlipiałam.
- Nie mów tak. To nie prawda.
- Ona powinna żyć zamiast mnie.
- Przestań gadać te głupoty. - powiedział ostro. - Twoje życie jest tak samo ważne.
- Nic nie rozumiesz. - wykrzyknęłam patrząc w jego oczy które teraz były przepełnione współczuciem. - Ona oddała za mnie życie. Gdybym się nie urodziła ona dalej by tu była. Tata dalej byłby szczęśliwy. Ja odebrałam mu szczęście. - byłam coraz bardziej załamana. - Założę się, że za każdym razem jak na mnie patrzy czuje obrzydzenie. - dusiłam się własnymi łzami.
- Maddison. - zaczął Mattheo przez co zwróciłam swoje czerwone oczy w jego stronę. - Twoja mama bardzo cię kochała i dalej to robi. To co zrobiła było oczywiste. Chciała dać życie swojemu dziecku nawet jeśli to miałoby zakończyć jej własny żywot. Chciała żebyś w przyszłości znalazła sobie chłopaka potem męża. Żebyś stworzyła rodzinę. Napewno bardzo chciała żebyś była szczęśliwa. - przerwał na chwilę. - Twój tata na pewno kocha cię tak samo jak ona i na pewno nie obwinia cię za jej śmierć bo to nie twoja wina.
CZYTASZ
Everything I Need || M.R 18+
Fanfiction⚠️UWAGA⚠️ - Nie zezwalam na plagiat. Książka jest w 100% napisana przeze mnie. ___________________________________ FRAGMENT: - Tylko nie pij za dużo. - usłyszałam szept Mattheo blisko mojego ucha. - A to dlaczego?- odpowiedziałam równie cicho. - Chc...