10

1K 23 2
                                    

Mój brat opiekował się mną, ale nie zadzwonił do Balsecchiego, a minął już tydzień. Dante dobijał się wielokrotnie, jednak Adriano odrzucał połączenia i z dziką satysfakcją nie odpowiadał na smsy. Serce nie wybiera, dlatego tęskniłam za facetem, z którym spędziłam ostatnie kilka miesięcy i przez to chodziłam jak struta. Miałam najlepszą opiekę, jednak Dante kompletnie nie wiedział, co się ze mną dzieje, bo nie mogłam opuszczać terenu posiadłości i patrząc po ilości połączeń wykonywanych do mojego brata, Balsechhi szalał z niepokoju.

- Kochasz go?- Adriano zapytał mnie któregoś ranka przy śniadaniu.

Westchnęłam, bo sprawa była lekko mówiąc skomplikowana.

- Kochałam z pewnością. Wciąż za nim tęsknię, brakuje mi go, mimo że na początku nie traktował mnie najlepiej. I to...- wskazałam dłońmi swój brzuch.- Nie mieści mi się w głowie, jak mógł zaplanować coś takiego. To było podłe z jego strony. Posłużył się mną i... Dzieckiem.- pokręciłam głową.-A z tym ciężko się pogodzić. Już sama wiem, co czuję.- Do oczu napłynęły mi łzy, więc brat, wywracając oczami podał mi chusteczkę. Ostatnio prawie cały czas widział mnie z zapuchniętymi oczami.

- Zawsze jesteś taka płaczliwa? Mam wrażenie, że przeciekasz co pięć minut. Dobrze, że ominęło nas wspólne dzieciństwo, bo chyba bym oszalał...

Oboje parsknęliśmy śmiechem.

- Nie, to chyba przez hormony. Zaczynam intensywniej czuć zapachy i miewam strasznie zmienne nastroje. Samą mnie to męczy.

- W takim razie muszę cię szybko oddać, bo pewnie będzie gorzej...

- Nie wiem, czy chcę.

- Już Ci mówiłem. Oddając cię pod moją opiekę, wybrał dla was najlepszy sposób ochrony. Jesteś dla niego ważniejsza niż myślisz.

- Może nie ja, a dziecko?

- Może... Rozegramy tę bitwę tak, żeby to sprawdzić. Czas w końcu ruszyć z miejsca ze sprawą, a ty będziesz miała szansę odegrać się za wszystkie krzywdy. Powiem mu, że zostałaś postrzelona przez ludzi jego ojca. Żyjesz, ale dziecko nie.

- Tak się nie robi Adriano!

- Błąd.- Roześmiał się parszywie.- Ty tak nie zrobisz, bo jesteś zbyt dobra. Dla nas, śmierć najbliższych jest na porządku dziennym.- wyciągnął telefon.- Nie odzywaj się, tylko słuchaj.

Dante odebrał od razu:

- Adriano.

- Balsecchi.

- W końcu zdecydowałeś się wysłuchać mojej propozycji?

- Nie do końca, ale uznałem, że powinieneś o czymś wiedzieć.- Adriano wystawił ostrzegawczo palec przed mój nos. - Isabella została postrzelona, przez jednego z ludzi twojego ojca. Cisza, a potem połączenie się urwało.

- Oszalałeś?! - wrzasnęłam i wstając wywaliłam krzesło, na co brat rozciągnął usta w okrutnym uśmiechu.

- Uspokój się. Patrz.- Pokazał mi telefon, na którym pojawiło się połączenie przychodzące z nieznanego numeru.

- Dante, zdaje się, że coś nam przerwało. Czyżbyś zniszczył telefon? Nie dałeś mi dokończyć, moja siostra żyje...

- Wszystko z nią dobrze?

- Jest załamana, ale odpoczywa.

Długa cisza.

- Załamana? Co z dzieckiem?- Adriano milczał.- Cazzo Moretto! Miałeś ją chronić! Jak kurwa do tego doszło?! - darł się do słuchawki i miałam wrażenie, że echo jego głosu niosło się po wszystkich salonach tego domu.

DanteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz