Pierwsza część trylogii "Bloody" #1
Kim Taehyung prokurator z 6 letnim stażem poszukujący zabójcy matki został skazany sam na siebie. Co nocne koszmary i wyrzuty sumienia... wszystko to pchnęło chłopaka w objęcia najgroźniejszego przestępcy Korei. G...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
28.09.2019r.
Posiadłość Jeona
Yongsan-Dong, Seoul, Korea Płd.
19:50
- Jaki świat? – Zapytał patrząc niezrozumiale na Jeona, który w odpowiedzi jedynie uniósł leniwie prawy kącik ust zasiadając na fotelu, który znajdował się naprzeciwko zasiadającego na kanapie młodszego. Taehyung poświęcił czas przed przyjazdem Jeona na obejrzenie domu, w którym przeważały ciemne barwy bardzo pasujące do właściciela. Spojrzał na Jeongguka zasiadającego w fotelu, który miał czarne obicie wyglądając w nim jak Bóg rodem z piekła...
Hades...
Atmosfera w salonie zgęstniała, co odczuł zajmujący kanapę prokurator zaczynając się kręcić na swoim miejscu, co nie umknęło czujnemu spojrzeniu kryminalisty. – Co masz przez to na myśli?
- Na kolana kotku. – Wydał polecenie a bijąca od tego mężczyzny dominacja skutecznie sprowadziła Taehyunga do parteru wywołując dreszcze w jego ciele. – Z przyjemnością wprowadzę cię w mój świat, który stanie się naszym a ty go pokochasz... - Rzekł chrapliwie z nutą tajemniczości w głosie wewnętrznie szalejąc a widząc tę uległość w prokuratorze jego zmysły wariowały. Taehyung spojrzał w ciemne tęczówki starszego dostrzegając w nich żar zmieszany z czymś mrocznym, co go podniecało. Żar i płomienne pożądanie...żar, który mógł go spalić...żar, który siał spustoszenie... - Nie każ mi się powtarzać. – Dodał z gardłowym pomrukiem a Taehyung jak w amoku podniósł się z miejsca wstając na równe nogi nie wiedząc, co się z nim dzieje, lecz miał ochotę ulec.
- A co jeśli ja nie chce panie Jeon? – Zapytał jakby się drażnił unosząc przy tym prawą brew z lekkim uśmieszkiem. Nie odpuściłby sobie okazji by podroczyć się ze starszym.
- I tak obaj doskonale wiemy, że to zrobisz. – Gardłowy śmiech wydobył się z jego ust. – podejdź do mnie. – Wydał kolejne polecenie rozsiadając się na fotelu. Spoglądał w wyraźną wyższością i poczuciem władzy na zbliżającego się wolnym krokiem prokuratora. – Nie tak. – Odezwał się nagle wprawiając Taehyunga w zmieszanie. – Na kolanach kotku.
W Taehyunga uderzył nagły przypływ gorąca na słowa starszego. Posłusznie zbliżył się do starszego czując przyjemne ściski w podbrzuszu.
- Bardzo dobrze. – Kryminalista szczerze pochwalił klęczącego przed nim chłopaka. – Ufasz mi? – Zapytał spoglądając w hebanowe oczy młodszego.
- Tak...
- Znakomicie. – Delikatny uśmiech wykwitł na twarzy kryminalisty, który z podnieceniem wpatrywał się w swojego uległego kotka. – Zaczekaj tu na mnie i się nie ruszaj. – Rzekł ze spokojem podnosząc się z gracją z fotela patrząc z podnieceniem na idealnego swoim zdaniem uległego.