~Banquet~

151 16 57
                                    

10

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

10.08.2019r.

Seoul, Dzielnica Itaewon,

Mieszkanie Taehyunga, Korea Płd.

16:20

Od ostatniego spotkania Kima z Jeonem minęło sporo czasu. Dzisiejszego wieczoru miał odbyć się bankiet, na którym ma się pojawić wiele znanych w świecie polityki i biznesu ludzi.

- Taehyung! - Krzyknął Jimin niemalże tupiąc nogą patrząc znacząco w kierunku siedzącego do niego tyłem Kima.

- Co?! - Odkrzyknął nie racząc się obrócić. Czuł się fatalnie wiedząc, że zostanie zmuszony tam jechać i udawać. - O chuj ci ciągle chodzi Park?!

- O wszystko! Masz niecałe trzy godziny do bankietu a siedzisz na kanapie w dresie! - Wykrzyczał zdenerwowany - nie jesteś w ogóle gotowy!

- I nie będę. - Warknął gwałtownie się obracając - nie mam zamiaru tam iść. - Powiedział twardo patrząc Jiminowi w oczy.

- Szczerze mówiąc mam to w dupie. - Założył dłonie na biodrach nie uginając się pod twardym spojrzeniem Taehyunga. - Masz tam iść, jako krajowej sławy prokurator!

- Pojedziesz sam. - Upierał się nie widząc głębszego sensu w tych bankietach czy innych wydarzeniach. - Sam jesteś biznesmenem, więc dasz radę.

- Taehyung w tej chwili marsz do sypialni. - Warknął - grzecznie ubierzesz się w przygotowane rzeczy. Jak wrócę masz być gotowy rozumiesz? - Zagroził, po czym wyszedł zostawiając go samego. Brunet zacisnął szczękę niechętnie wstając z kanapy skierował się do sypialni by nie słuchać ponownie krzyków Parka.

Miał już dość a to dopiero początek!

Ubrał na siebie czarną marynarkę i dopasowane czarne spodnie oraz skórzane sztyblety. Całość wykończył kilkoma łańcuszkami na szyi kolczykami oraz pierścionkami.

- No i to ja rozumiem! - Jimin zaklaskał w dłonie szczęśliwy w czasie, gdy Taehyung poprawiał marynarę i jej zapięcia. - O kurwa... - rozdziawił usta, gdy Kim obrócił się przodem.

- Postawiłem na własny wybór. - Westchnął - Park... z przykrością stwierdzam, że nie masz za grosz stylu. - Uśmiechnął się niewinnie widząc czerwieniącą się twarz przyjaciela.

- Jesteś chujem, Kim. - Warknął zły.

- Wiem. - Zaśmiał się szczerze.

- Jedziemy z szoferem czy osobno?

- Osobno. Tak będzie bezpieczniej. - Stwierdził niemal od razu. Nie miał zamiaru tam długo siedzieć.

- W porządku. - Zgodził się - chodźmy już.

𝓑𝓵𝓸𝓸𝓭𝔂 𝓚𝓲𝓼𝓼 𝓢𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓣𝓮𝓪𝓻𝓼 (𝓣𝓪𝓮𝓴𝓸𝓸𝓴)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz