TY

9 0 0
                                    

Zawsze mi się wydawało, ze jestem stworzona do tego, by czuć czystą, niezmąconą niczym miłość. By czuć, oddychać i karmić się uczuciem pełni swojego serca. Teraz już nie wiem czy taka miłość istnieje. Czy ona jest realna, czy ona potrafi mnie nakarmić, czy potrafi mnie przepełnić, czy potrafi oddalić moje serce od apokalipsy, od śmierci i pozwoli mi stać się w stanie nieważkości istota idealną, nieśmiertelną, otartą z ciała, czystą duszą. 

Teraz nie wiem czy to możliwe, ale możliwe, że na to właśnie czekam? Na Hardy'ego, Patch'a, Aarona, kogoś, kto swoją dusza zagubi mnie w tej czerni, w głębi, którą sama w sobie czuję, kto odnajdzie we mnie to, co ja odnajduję w nim, kto odda mi część siebie, bezwarunkowo, w taki sposób, jakiego nie można sobie nawet wyśnić. 

Chce to poczuć na mojej skórze, tak jak czuję to w swojej głowie, tak jak potrafię sobie to wyobrazić, a okazuje się, że jedynie w samotności potrafię czuć tak wiele różnych odcieni życia, serca, uczuć. I nie wiem już, czy cały świat jest kłamstwem, czy ja po prostu muszę odnaleźć siebie w całym tym zamieszaniu. Co z tym czego chcę, pragnę, potrzebuję, co z tym co odczuwam, jak czuję na skórze dotyk, którego nie ma, jak czuje inny wymiar miłości, którego nigdy nie czułam naprawdę. 

Chce czuć gęsią skórkę gdy oddychasz delikatnie w zagłębienie mojej szyi. Chcę patrzeć w czarne jak smoła oczy i oddychać głęboko, bo nie potrafię się skupić na życiu. Chcę żyć jakbym umarła, a jednak żyła nadal, tylko wtedy gdy czuję połączenie. To coś dziwnego, co mnie dzieli z realnym światem, to coś, czego nie potrafię rozgryźć, czego nie potrafię odczuć. Nie zderzam się z realnością, Bo czuje inność moich uczuć. I generalnie, chodzi o to, że czuję sprzeczność. Gigantyczną niepewność, między tym, co czuję teraz. A tym, co moja głowa potrafi narysować. 

Potrafię czuć opuszki palców stykające się z moimi. 

Potrafię rysować kółka po tatuażu na Twojej piersi.

Potrafię czuć i nie czuć jednocześnie. 

Potrafię widzieć błękit oczu przebijający moją duszę na wylot. Widzieć raj i śmierć. Dotykać piekła i dna. Odradzając się na nowo. 

Tylko czy to oznacza, że świat rozczarowuje? 

Czy on nie ma do zaoferowania tego, co mój umysł w sobie nosi? 

Serce dobija mi się od kości, wypycha do przodu mostek i sprawia że żyję, a ja czuję wlewająca się do moich płuc wodę, czuję otulające ramiona miażdżące mi żebra. Czuję pękającą czaszkę na podłodze realnego życia. Na posadzce pełnej rozczarowań. Na zimnych płytkach oczekiwań, których nie spełniam, których Ty nie spełniasz. 

A jednocześnie czuję wewnętrzne drżenie proszące o dotyk, dotyk inny niż kiedykolwiek dostałam, dotyk inny niż kiedykolwiek dostanę. Dotyk który łączy ze sobą wiązki mojego DNA z Twoim. 

Dotyk który sunie opuszkiem palca po każdej linii papilarnej we wnętrzu mojej dłoni. Dotyk, który ginie w zagłębieniu szyi, który gubi drogę w obojczykach, dotyk który całuje skronie, dotyk który czuje ulgę w każdym z odwiedzonych miejsc. Dotyk który odwraca moją duszę na druga stronę pozwala mi pisać, mój własny dotyk przypominający nieswój. 

Dotyk, który mnie usypia, a jednocześnie budzi. Dotyk moich dłoni na Twojej skórze. Dotyk moich zębów na Twojej szyi. Dotyk Twoich włosów między moimi palcami, zachód słońca otulający twarz. Ciepło, które oddziałuje na jakimś dziwnym metafizycznym poziomie, które unosi nas ponad to, ponad realny świat. Pustka którą czuję, gdy topię się w zielonym spojrzeniu Twoich oczu. 

Mam wrażenie, że świat zagubił się w racjonalnym myśleniu, w życiu, w realności, w fizycznym udowodnieniu swoich obecności. 

Mam wrażenie, że widzę ludzi na wylot i widzę, że są zamkniętymi na kłódki księgami, które swoje wnętrze zamknęli dla każdego. Także dla miłości.

Mam wrażenie, że moja miłość wylewa się ze mnie, szuka drogi, oblepia świat niczym toksyczna smoła bo nikt tej prawdy nie chce. Dotykam źdźbeł trawy i patrzę w słońce. Dotykam Twojej brwi i przesuwam lekko palcem po rzęsach, ledwo namacalnie, sprawdzając czy istniejesz.

Chociaż wiem że nie. Nie istnieje realny odpowiednik tego co generuje mój umysł, tego jak mocno pragnę, a to pragnienie napełnia mnie słowami. Pragnę czegoś wyżej, głębiej, mocniej. Pragnę życia, które chce się przeżyć, a nie takiego, które musi minąć. 

Dotknęłam już piekła, dna i smutku. 

Dotknęłam nienawiści, pustki i pełni. 

Ale mam wrażenie, że żadne z tych uczuć nie było dość prawdziwe, bym mogła je takimi nazwać. Żadne z nich nie dało mi tego, co daje mi mój umysł, co daje mi moje serce, które teraz bije żywo, swoim ulubionym rytmem, rytmem uderzającego w uszy głosu. 

Żyję.

Ale czemu?

Jak długo? Rok, dwa, sto lat.

Moja dusza krąży, drąży, poszukuje.

Duszy takiej jak ja. 

Która zechce odczuwać wszystko 100x mocniej niż odczuwam teraz, niż odczuwałam kiedykolwiek. Wszystko teraz wydaje się  takie płytkie, puste, nic nie warte. 

Bez pasji, pragnienia wtopienia się w siebie desperacko. Tak, jakbym chciała zespolić się z Tobą każdym centymetrem swojego ciała. Jakby to miało mnie uratować przed nieuchronną zagładą. 

Jakby to miało pozwolić mi w końcu poczuć coś, co nie jest kłamstwem. 

Zastygam w deszczu. Pośrodku niczego. W świetle latarni znajdującej się w oddali. Czuję strugi deszczu spływające po moich policzkach- czuję krople opadające z moich rzęs. Czuję chłód namakającego ubrania. Czuję wiatr wyziębiający moje ciało. Czuję deszcz całujący moje usta, zwilżający je i pozwalający nie umrzeć z pragnienia.

Czuję deszcz spływający po moich ramionach. 

Czuję Ciebie stojącego za mną, czuję osłaniające mnie od wiatru ciepło. Czuję dłonie sunące w górę po moich przedramionach, ramionach, szyi.

I nie wiem czy to Ty, czy to deszcz zaczyna wracać w niebo.

Cofając w czasie każdą życiodajną kroplę i odbierając mi prawo do życia. Odbierając mi szanse na łyk. 

I czuję jak zapominam swoje imię. Bo odchodzę wraz z deszczem z powrotem w atmosferę, dematerializując się powolnie. Otwierając moje wewnętrzne ja. 

To ja, które błagało, bym mogła je uwolnić od dawna. Od czasu gdy zapomniałam o jego istnieniu. Od czasu, gdy zapomniałam ile słów we mnie siedzi, ile oddechów jestem w stanie oddać i ile pragnień może mnie zgubić. 


Tylko kim jesteś... TY?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 13, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz