Otwieram oczy obudzona szelestem. Wszystko wkoło spowija ciemność. Przez otwarte na oścież okno wpada chłodny wiatr i jesienne liście. Wstaję powoli i bezgłośnie sięgam do włącznika światła. Jednak zatrzymuje mnie zimna dłoń. Ogarnia mnie strach. Wyrywam się, ale przytrzymuje mnie mocniej. Na moje ręce wstępuje gęsia skórka, krew odpływa z twarzy.
-Kim jesteś?- pytam drżącym głosem.
-Nie bój się mnie. Długo chciałaś mnie spotkać.
Spotkać? Kogo chciałam spotkać. Kto o tak lodowato zimnych dłoniach mógłby znaleźć się w moim pokoju? Na moment w moim umyśle pojawia się idiotyczna podpowiedź. Zimne dłonie... aż śmieję się z siebie w duchu. To niestety niemożliwe.
-A ja myślę inaczej.- słyszę w mocnym głosie, że się uśmiechasz w ciemności. I strach ustępuje miejsca ciekawości. A jeśli to możliwe? Jeśli istnieje istota ciemności, ucieleśniona w lodowatym ciele, posiadająca skute zimnem serce? Niespodziewanie na mojej szyi wyczuwam oddech.
-Mogę cię zobaczyć?- pytam coraz mocniej zaciekawiona.
-Tylko na moment. Nie lubię światła. To chyba zrozumiałe.- w odpowiedzi kiwam głową, jeśli jest tym za kogo się uważa, to zobaczy mnie mimo ciemności. Klikam włącznik i pokój wypełnia jasność. Na skraju łóżka siedzi nieziemsko przystojny facet ubrany w czarna skórzaną kurtkę z ćwiekami na ramionach i ciemne jeansy. Jego głowę okala burza kruczoczarnych włosów. Cudownie błękitne oczy z czerwonymi plamkami spoglądają na mnie, a idealne usta, wykrzywione w pięknym uśmiechu aż się proszą o pocałunek.
-Zgaś światło, wystarczy tego pożerania wzrokiem.
Czuję na policzkach mimowolne rumieńce i pośpiesznie gaszę światło.
-Wiesz, że i tak widzę to ciepło na twojej twarzy- mówisz cicho i słyszę, że się zbliżasz- a nawet czuję je.
-Czemu do mnie przyszedłeś?- pytam cicho.
-A nie prosiłaś o coś każdej nocy? Nie pragnęłaś życia po życiu, wieczności, nieśmiertelności?
-Zawsze pragnęłam...
-Dam ci to.
-Jak?
-Jesteś w stu procentach pewna, że tego chcesz? Odbierać życie, słyszeć każdy jęk, strach, ból, odczuwać szczęście i miłość dwa razy mocniej. Sądzić czyjeś życie i żyć śmiercią innych. Chcesz stać się potworem?
-Ciemność zawsze była w moim sercu. Do niej uciekałam, gdy było najgorzej. To ona sprawiała, że życie było dla mnie życiem. Zawsze byłam ciemnością i moja dusza należała do ciemności od bardzo dawna. TO będzie tylko zwieńczeniem i ucieleśnieniem mojej prawdziwej istoty.
-Nie będzie bolało.- odpowiadasz tylko i czuję ugryzienie, żadnego ukłucia, tylko mrowienie. Zamykam oczy w uczuciu rozkoszy. I następnym odczuciem jest skręcony kark. Opadam z pustką w oczach na miękkie poduszki.