Oddech z Piekieł

5 0 0
                                    

Chcę krwawić, chcę czuć śmierć pod palcami. Chcę zabijać z zimną krwią swoją miłość do Ciebie. Pragnę o kły swoje otrzeć twoją skórę. Poczuć pulsujące tętno życia. Życia, którego we mnie za krztę nie ma. Martwa życiem, żywa bez odbicia. Oddycham bez tlenu, bez chwil wytchnienia, a pragnę zamknąć swoje płuca raz na zawsze mszcząc się na samej sobie. Obdzierać ze skóry twoją miłość do mnie, bo nie wierzę w jej prawdziwość. Nie wierzę by był ktoś kto zrobiłby wszytko dla mnie. Szczerzę zawistnie kły na widok twoich oczu. Askali Askali Askali w mojej głowie pomóż mi nienawidzić, pomóż mi odnaleźć chłód swojej duszy. By bez skrupułów obedrzeć cię ze wstydu, by bez skrupułów obedrzeć się z miłości, by tylko nienawiść pozwalała mi krwawić, krwawić bez końca. Dotykam opuszkami twojego ramienia. Zanurzam zęby w miękkiej tkance, oddycham głębiej czując ciepły znajomy smak i ostry miedziany zapach. Oddycham głębiej bo to jedyny moment gdy życie jest życiem, gdy na krawędzi śmierci oddychasz chwilą ostatnią. Uczucie spełnienia, rozdarcia, ekstazy. Zamykam z rozkoszą czarne jak noc oczy, Askali przemawia przeze mnie, delektuje się przewagą, delektuje się bezbronnością, odbiera cudzą odwagę, daje mi siły by jutro wstać, pójść parę kroków na przód i śmiało zaśmiać się światu w twarz. Daje mi siłę by nienawidzić, by gardzić i pożądać, bez niechęci, bez chęci, bez słów, bez otwierania ust, bez każdego spojrzenia w twoją stronę, Askali daje mi niezbawione zbawienie. Morduje we mnie dobro, morduje we mnie Ciebie, tak jest prościej, prościej żyć nienawidząc zamglonego za oczyma świata. Prościej słyszeć w swojej głowie szum, gdy chcę zniszczyć ziemię po której stąpam niż wystawić się na jej czynniki. Niż wystawić się na bezbronność, niż obnażyć się przed tobą jak mocno nienawidzę potwora w mojej glowie, a który jest integralną częścią mojej osobowości. Dusza, która przepadła, która pragnie krwawić, rozdzierać gardła, pragnie zginąć, umrzeć, zniszczyć świat, doprawadzić go do całkowitego spopielenia. Uderzyć pięścią w marmur, który rozstąpi się ukazując ciepłe odchłanie piekieł. Czeka tam żar i gorące powietrze pełne siarki. Czeka tam Askali w pełnej krasie. Powoli ku niej stąpam, mordując niewinne dusze zbliżam się do źródła. Nie żałuję nieświadomości mojego serca. Nie żałuję oddali z jaką patrzę na swoje człowieczeństwo. Nie ma świata dla mnie nie ma mnie dla świata. Nie ma mnie dla światła.

OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz