Chapter 16

10.9K 401 127
                                    

#venusvea


Jeszcze tego samego wieczora Kendall stała na środku własnej sypialni, próbując nie wybuchnąć z rozszarpującej jej niechęci. Bo nie chciała widzieć się z Nathanielem, a już tym bardziej stroić się na spotkanie, na które zmuszona była przyjść.

Ściany pomieszczenia zaczęły ją przytłaczać, dylemat koloru pomadki okazał się jej własnym końcem świata, a na domiar złego żadna sukienka nie pasowała do jej nastroju.

Może to właśnie w tym leżał problem. Jej własne nastawienie rzucało jej stale kłody pod nogi. Nie potrafiła stwierdzić, w którym momencie przestała dopuszczać do głosu emocje, by bez przeszkód zakryć makijażem efekty bezsenności.

Standardowo dłonie drżały jej tak, że równomierne rozprowadzenie pomadki okazało się większym wyzwaniem, niż by się tego spodziewała. Dodatkowo była trzeźwa od bodajże dwóch dni, a to również pozostawiało swój ślad. W tamtym momencie coraz bardziej przyjmowała do wiadomości, że staczała się w kierunku tytułu "Wrak Człowieka".

Obojętność zastąpił dokuczliwy stres wypalający jej wnętrzności, a umysł pracował na wysokich obrotach, by znaleźć wyjście ze swojej patowej sytuacji. Nic jednak nie wskazywało na to, by szybko udało jej się uciec przed płatnym zabójcą, unikając przy tym niepotrzebnych tragedii.

Zatem na ten moment musiała zapoznać się z zasadami jego gry i jak najszybciej znaleźć własną taktykę, by nie pozwolić mu na triumf. A to oznaczało wejście w jeszcze głębsze bagno niż to, w którym dotychczas tkwiła. A także jeszcze mniejszą szansę na to, że uda jej się z niego wydostać.

Kendall próbowała właśnie przetrawić w głowie tę myśl, nakładając maskarę na rzęsy.

— Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana — stwierdziła, próbując przekonać własne odbicie w lustrze. Zaraz potem wywróciła oczami, wzdychając bezsilnie. Cóż za ironia jak na alkoholiczkę.

Dopinając ostatnie guziki w swoim wyglądzie, zerknęła przelotnie w lustro. Tylko na krótki moment, by upewnić się, że o niczym nie zapomniała. Zaraz jednak odwróciła spojrzenie od szklanej powierzchni, odchrząkując cicho.

Zgarnęła ze stolika torebkę z potrzebnymi rzeczami, po czym wyszła z mieszkania. Oczywistym było, że umówiony czas minął już ponad piętnaście minut temu, jednak Holland wolałaby odwlekać w nieskończoność ponowną konfrontację z mężczyzną.

Wypuszczając z ust ostatni głęboki oddech, ruszyła w kierunku zaparkowanego obok budynku auta. Nathaniel czekał w swoim bugatti, dopóki nie zauważył, że zbliżała się. Usłyszała trzask drzwi i, nim w ogóle zdążyła podejść, Harvers otworzył jej drzwi od strony pasażera. Stojąc tuż przy nich zlustrował wzrokiem jej sylwetkę odzianą w czarną, długą do ziemi kreację. Błysk w jego oku nie umknął jej uwadze. Uznała to za swój mały sukces, który mogła wykorzystać na swoją korzyść.

Gdy stanęła tuż obok, zamierzając wsiąść, spojrzała na niego ze znudzeniem.

— Wyglądasz zniewalająco. — Usłyszała z jego strony, na co jedynie prychnęła z suchym rozbawieniem.

— Nie do twarzy ci z tą uprzejmością — odparła, przywdziewając sztuczny uśmiech.

Wsiadła, nie sprawdzając nawet reakcji na swoje słowa. Unikała zerkania w jego kierunku niemal przez całą drogę. Wpatrując się znużona w obraz ożywionego wieczornym klimatem Las Vegas, czekała, aż tylko będzie mogła wysiąść, by dzieląca ich odległość nie wydawała się tak minimalistyczna.

Z wielu powodów, czuła się jak w klaustrofobicznej klatce, w której powoli znika dostęp do powietrza. Cały czas starała się, by nie zauważył, jak zaciskała drżące dłonie na cienkim materiale sukienki.

VENUS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz