Rozdział 28

36 5 0
                                    

- Umarłeś spędzając miesiąc z moimi braćmi? - zapytałam ironicznie, siadając na kanapie kiedy w końcu wróciliśmy. 

- Nie było źle. Ale więcej na tyle tam nie jadę. - odparł a dziewczyny rzuciły mu się na plecy. 

- Jeszcze raz! - zachichotały. 

- Kiedy indziej. Naprawdę, skrzydła mi odpadną jeśli jeszcze będę musiał latać. - jęknął i padł na twarz. 

- Będzie dobrze. - położyłam jego głowę na swoich kolanach i zaczęłam go głaskać. 

- Kiedy wrócimy do gildii? 

- Jutro. - westchnął ciężko. - Właściwie czemu zgodziłaś się zostawić tam Rema? 

- Ciocia Mellisa nalegała a wiesz że nie potrafię jej odmówić. Poza tym za tydzień znów z nami będzie. - uśmiechnęłam się ciepło a on zaczął powoli przysypiać. 

- Nigdy więcej nie chcę widzieć przebrzydłej twarzy tego skurwysyna bez obrazy dla cioci. - warknął na wspomnienie o Daisuke. 

- Kuzyn taty nie wydawał się miły. - stwierdziła Sheria. 

- Był taki dziwny. - poparła ją Wendy. 

- Daisuke to najgorsza gnida i macie się trzymać od niego z daleka. - zadeklarował. 

- Tak tato. - powiedziały dość pokornie. 

- Trochę mi się nie uśmiecha oglądać ich mord. 

- Ty masz całkiem spokojną gildię. Nie narzekaj. - Wendy mnie poparła kiwając głową.  

- Cokolwiek.

*

- Wróciliśmy! - zadeklarowała Wendy ale w gildii było podejrzanie cicho. 

- Co się stało? - podeszłam do Cany. 

- Jakaś mroczna gildia poluje na byłych radnych, pomagamy im. Ale z niektórymi nie ma kontaktu. - odparła, nie piła, coś było na rzeczy. 

- Jaka gildia? A gdzie żarówka? Capi tu cząsteczkami antymagicznymi. - zasłoniłam usta i nos. 

- Tartaros zaatakowało. Laxus Wchłonął cząsteczki antymagiczne by zminimalizować szkody na cywilach. - powiedział Makarov który dopiero przyszedł. 

- Tartaros? - skinął głową. - Masz na myśli te śmieszne imitacje demonów z księgi tego idiotycznego gówniarza, co założyły gildię i próbują przebudzić coś czego nie powinni? - sceptycznie zmarszczyłam brwi. 

- Wydaje się że dużo wiesz. - niezręcznie złapał się za głowę.

- O tym akurat dużo wiem. - westchnęłam. - Tsuki tu jesteś. Myślałam że coś cię zżarło. - zwróciłam się do siostrzeńca który próbował ustalić coś nad mapą. 

- Młode tych wiwern próbowały ale jak parę razy je zdzieliłem to się odczepiły. - mruknął i wskazał punkt na mapie. 

- Próbujecie ustalić gdzie się znajduje gildia Tartarosu? Poczekajcie chwile to samu tu przyleci. - zachichotałam i usiadłam za stołem. - Powinnam tam polecieć i pozbyć się tej kostki? - zastanawiałam się na głos. - Oszczędziło by to nam kłopotu. Wyleczyć Laxusa? - nagle zainteresował mnie jego stan. 

- Potrafisz? - Makorov uniósł brwi. 

- Wiele rzeczy potrafię. - odparłam pewnie. - Oddzielenie cząsteczek antymagicznych od żarówki nie będzie problemem. - Makarov kazał mi iść za nim.

- Swoją drogą, Rem jest z Logią? - zapytał prowadząc mnie do Laxusa. 

- Zostawiłam go na parę dni u mojej rodziny. - w sumie jak o tym pomyślę to jednak chcę moje dziecko z powrotem. 

Matka Lisiego DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz