Rozdział 9

77 10 0
                                    

Obudziłam się w nocy przerażona jakimś uczuciem. Który dziś? Nie wiem co się dzieje tego dnia. Panicznie otworzyłam trzecie oko. Upadek Klanu Uchiha. Świetnie po prostu kurwa! Ubrałam się szybko w normalne ciuchy i nie przejmując się tym że obudziłam Naruto wybiegłam z domu i pobiegłam w stronę dzielnicy Uchiha. Byleby Sasuke nie zobaczył trupów! Przyspieszyłam i na tyle ile pozwalało mi to szybkie rozbudzenie i popędziłam przed siebie. Szybko skręciłam w odpowiednią uliczkę i zaczęłam szukać bruneta. Wszystkie zapachy tak się ze sobą mieszały. Ale jedno wiem na pewno. Itachi już zniknął. Odór krwi pierwszy raz przyprawił mnie o mdłości. Zaczęłam nawoływać małego chłopca. Aż w końcu natrafiłam na jego zapach. Szybko pobiegłam w tamtą stronę i znalazłam Sasuke stojącego ze łzami w oczach nad truchłami rodziców. Podeszłam blisko.

- Sasuke. - powiedziałam cicho do chłopca stojącego na trupami rodziców. - Nie patrz. - zasłoniłam mu oczy i wzięłam go na ręce. Rozległ się cichy płacz. - Obronię cię, więc się nie przejmuj. Już jesteś bezpieczny. Teraz ja się tobą zaopiekuje. 

- Czemu? - zapytał płaczliwie młody brunet. 

- Wybacz swojej głupiej cioci że nie powstrzymała tej tragedii. - głaskałam go po głowie i powoli zaczęłam zmierzać do wyjścia z dzielnicy Uchiha. - I nie gniewaj się na swojego brata. To tylko i wyłącznie moja wina że nie odwiodłam dwóch stron od ich pomysłów. Gdybym wtedy zmieniła sposób myślenie twojego klanu, Itachi nie byłby zmuszony do ich zabicia. Wybacz swojemu bratu i obwiniaj tylko mnie. - wyszeptałam i z moich oczu popłynęły łzy. - Kiedy wszystko ci wytłumaczę dowiesz się dlaczego twój brat postąpił słusznie. 

- On ich zabił! - krzyknął. 

- Został do tego zmuszony. - powiedziałam i pocałowałam małego Uchihę w głowę. - W moim domu ci wszystko wytłumaczę. Dowiesz się wszystkiego, a teraz zatkaj uszy. 

Sasuke posłusznie zatkał uszy a ja zasłoniłam jego oczy i twarz przed gapiami. Z kamienną twarzą wyminęłam shinobi z ANBU rzucając im jedynie pełne pogardy i groźby spojrzenie. Spokojnie nie wahając się weszłam do mieszkania gdzie siedział na kanapie obudzony Naruto na kolanach Kuramy. 

- Co się stało? - zapytał lis. 

- Wybiegłaś tak nagle w środku nocy. Ciociu, co tu robi Sasuke? - postawiłam młodego na podłodze a kiedy Naruto podszedł ten przytulił się do niego jak do przyjaciela. - Co się stało? To do ciebie niepodobne Sasuke, dattebayo. 

- Usiądźcie obaj bo to długa historia. - powiedziałam ciężko. 

Poczułam pieczenie w oczach kiedy Sasuke ponownie się rozpłakał. Delikatnie wzięłam go w ramiona i zaczęłam go uspokajać. Naruto wyglądał na trochę niezadowolonego ale przeważało zaniepokojenie o przyjaciela. Kiedy Sasuke na tyle się uspokoił, zaczęłam opowieść. Od początku do samego końca. Mały brunet chciał zaprzeczyć co do planów jego klanu ale musiał mi uwierzyć. I to zrobił. Wiedział że nie skłamałabym na temat tak ważnej sprawy. Oboje z Naruto się popłakali a Sasuke wybaczył Itachiemu. Powiedział że nie będzie się mścił. Kiedy wstawałam by zrobić coś ważnego zatrzymał mnie na chwilę. 

- Czy ciocia może się postarać o wybaczenie dla brata? - zapytał z determinacją. 

- Najpierw muszę się postarać o twoją adopcję. Później będziemy główkować nad tym jak przekonać świat o tym że zrobił dobrze. - oczy mu rozbłysły. - Ale w kwestii tego co wam powiedziałam... cała trójka siedzi na razie cicho. 

- I tak nie mam z kim rozmawiać oprócz z wami więc nie musisz mi nic mówić. - burknął Kurama. 

- Cieszę się. - pocałowałam go w policzek. - A teraz wybaczcie mi ale idę obudzić trzeciego i postarać się o adopcję Sasuke. Jeśli mi odmówią...

Matka Lisiego DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz