Rozdział 21

54 5 0
                                    

- Ogromny! - zawołał Gajeel. 

Uformowały się schody a ta dynia alias król mówiła o co chodzi. Po wyjaśnieniu weszliśmy do Labiryntu a ja otworzyłam portal. Spojrzeli się niepewnie. 

- Nie bójcie się. Nie rozerwie was jak przy zwykłym zaklęciu teleportacji. - powiedziałam i każdego siłą wepchnęłam przez portal. - Siema dynio. - powiedziałam do króla w kostiumie który stał przed drzwiami na Domus Flau. 

- Jak to możliwe?! Eliminacje dopiero się zaczęły! - zawołał zaskoczony pod niebiosa. 

- Ma się swoje sposoby. - uśmiechnęłam się zadziornie i obróciłam się do nie czujących się najlepiej magów. - Na śmierć zapomniałam że pierwsza teleportacja zawsze powoduje mdłości. Dacie radę wstać? - Mira pokręciła głową w przeciwieństwie do innych, podniosłam ją. 

- Macie pierwsze miejsce. - powiedziała słabo dynia i przepuściła nas przez drzwi. 

- Dzięki. - z uśmiechem przeszłam przez drzwi ale uśmiech zszedł mi z twarzy gdy poczułam strach. - Co jest? - obejrzałam się zdezorientowana. 

- Coś się stało? - zapytał Jellal.

- Poczułam coś niebezpiecznego. - mruknęłam cicho. - Któraś gildia zdobyła potwora który wie jak tłamsić magię. 

- Możesz powiedzieć jak naprawdę silny jest? - zapytał Laxus, kiedy zasiadaliśmy w takiej ala poczekalni przed wyjściem na arenę. 

- Nie, najpierw musiałabym zobaczyć jak wygląda. Kiedy mam przeciwnika przed oczami dużo precyzyjniej mogę określić moc jaką ukrywa. - westchnęłam. - Nie spodziewam się niczego silniejszego niż Hito sprzed czterystu lat. 

- Hito? - spytała się już lepiej czująca Mira.

- Mamy tego samego ojca. To moja młodsza siostra. Jeśli to byłaby ona to mogłabym być nawet szczęśliwa. Ale jeśli to ktoś na przykład Luminos to mamy przesrane. - wzdrygnęłam się na myśl o matce.

- Luminos? 

- Taka demonica. Ponad 300 tysięcy lat stażu życia. Piękna z niej kobieta ale jest przerażająca i dorównuje mi w mojej zwyczajnej formie. - chociaż dla mnie była miła. - Może wciąż mnie lubi? 

- Nie będę wnikać w twoją przeszłość. - powiedział Gajeel.

- Ale po tym uczuciu bardziej myślę że to facet. Pomodlę się do boga by nie była to jakaś gnida którą znam. - choć bóg i tak mnie nie posłucha. 

- Czemu? 

- Weźmy sobie na przykład takiego Igneela, jest niebezpieczny ale łagodny i woli rozmowę niż walkę. Hito jest do niego trochę z charakteru podobna. Z Luminos też dałoby się dogadać. Ale jeśli weźmiemy na przykład takiego Ostariusa albo któregoś z jego synów to tu nie ma mowy o rozmowie. Prędzej zabiją niż porozmawiają, szczególnie ze człowiekiem. - rozłożyłam się na kanapie. 

- Coś jak Acnologia. - skwitował Gajeel. - On też nie był skory do rozmowy. 

- Jakby ciebie jakiś dupek przyzwał na wyspę a później gdzieś zniknął zamiast normalnie porozmawiać, też byś się wkurwił i coś zniszczył. A to że wy byliście na tej wyspie to już nie była jego sprawa, poza tym pewnie go jeszcze bardziej podkurwiliście atakując go. - zaczęłam przysypiać. - Obudźcie mnie kiedy trzeba będzie iść na arenę. - i zasnęłam.

*

- Wstawaj. - usłyszałam głos Miry. 

- Już trzeba wychodzić? - podniosłam się z kanapy i rozciągnęłam sztywne ciało. 

Matka Lisiego DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz