Rozdział 18

69 7 0
                                    

_***_

Jeśli nie umarłam to to będzie cud prawdziwy. Otworzyłam oczy i ujrzałam dziwną salę zaskakująco podobną do tych ludzkich w latach 777-790, w moim świecie, ludzkich oczywiście.  Rozejrzałam się. Szklanka i dzbanek wody. Napiłam się i wstałam. Poczułam się jak młody bóg. Pierwszy raz nie czułam tych ograniczeń. Podziękowałam bogu za bransoletę blokującą moją magię przed wyjściem na zewnątrz. Wciąż była na moim nadgarstku. Wstałam z łatwością i poruszałam wszystkimi kończynami. To było zupełnie inne niż w tamtym świecie. Czułam się świetnie a obrażeń żadnych. Tylko taka dziwna pustka. Brak dzieci w macicy. Jeśli to moje oryginalne ciało i poroniłam to się zabije. Ktoś wszedł a ja otworzyłam oczy. Zobaczyłam zdezorientowaną kobietę która była odpowiednikiem Grandeeney z Edolas, Porlyusica. Obok niej stał ten niski mistrz gildii Fairy Tail, Makarov. Spojrzałam się kobiecie prosto w oczy. 

- Czy ja poroniłam? - zapytałam po ludzku. 

- Skąd wiesz? - zapytała zaskoczona. 

- Umiem rozpoznać czy coś tam mam czy nie. - odparłam i zaklęłam w ojczystym. 

- Czy mógłbym cię spytać o twoje imię? - spytał staruszek.

- Inoko Dragneel. - odparłam i złapałam się za głowę. Jak mogłam poronić, główne ciało jest dużo silniejsze niż kukła. 

- Dragneel? - zapytał lekko zdziwiony. - A znasz może Natsu Dragneela?

- Taa... to mój młodszy brat, mamy wspólną matkę. - westchnęłam. - A który mamy rok? 

- 791. - odparł staruszek mocno czymś zdziwiony. Ale jestem stara. 

- Jak chcesz się spytać o Natsu to wiedz że on na bank mnie nie pamięta. Były już igrzyska magiczne? - zapytałam zbywając pytania cisnące się na usta Makarova. 

- Będą za trzy miesiące. - odparł lekko urażony.

- To dlatego wszystko wygląda tak ubogo. - skrzywił się. - Poszli już trenować? No wiesz, członkowie twojej gildii. 

- Jeszcze nie. Mieliśmy właśnie mówić o tym by wystąpić w Igrzyskach. Ale przedtem poszliśmy sprawdzić czy już się obudziłaś. - powiedziała Porlyusica. 

- Dobra nie będę tego debila szukać. - mruknęłam i potarłam głowę. - Sam później się tu zjawi. Czy mogłabym zostać w waszej gildii jeszcze przez jakiś czas? - otworzyłam oczy.

- Jesteś magiem?

- Silniejszym niż wszystkie gildie we Fiore razem wzięte, a co? Jak chcesz mogę pokazać. - odpowiedziałam na niedowierzające spojrzenie Makarova.  

- Później, najpierw chciałbym przedstawić wszystkim nowego członka naszej gildii. - odchrząknął staruszek. 

- Świetnie. - odparłam jedynie i wyjęłam dużą bluzę z przestrzeni. Wciąż pachnie Alem. 

- Magia przestrzenna? - mruknął Makarov.

- Biegle władam przestrzenną, ognia, błyskawicy, różnych żywiołów, pogody, zabójców smoków, demonów i boską mocą. Pozostałymi typami tak pobieżnie ale i tak nieźle mi wychodzi. - parsknęłam śmiechem i rozmasowałam barki. - To co idziemy? 

- Zabójca smoków? 

- No i to po dragonifikacji. - zarechotałam. - Ale jakaś niewyrośnięta jestem. - wymienili spojrzenia.

- Boska moc? - prychnęła Porlyusica. 

- Głupio brzmi ale taka prawda. - wystawiłam jej język.

- Mniejsza, później lepiej nam o sobie powiesz. Chodźmy - zarządził Makarov. 

Matka Lisiego DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz