_***_
- Pięknie! - wołała Wendy kiedy na grzbiecie Cali przelatywaliśmy do Cadrigalu. - Tu mieszkacie?
- Przez większość czasu. - mruknął Al. - Choć ostatnio rzadko tu bywałem.
- Jak fajnie! - chichotała Sheria rozpościerając ręce.
- Da się tu tylko dostać na skrzydłach. Magia przestrzenna na nic się nie zda. - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło.
- Nawet twoja? - zdziwiła się różowo włosa.
- Moja akurat zadziała. Ale chciałam żebyście zobaczyły widoki. - uśmiechnęły się szerzej.
Bardzo chętnie przystały na podróż tutaj. Wiedziałam że jak przyjedziemy czeka nas ciężka rozmowa. Trzeba będzie im wyjaśnić kim jest Al, nasz gatunek... A jeśli zgodzą się na adopcję to jak zachowywać się w społeczeństwie demonicznej szlachty. Ciotka Mellisa nie da mi spokoju jeśli nie postaram się o ich etykietę. Położyłam się na plecach ciesząc się że to Tsuki trzyma Rema. Ale niedługo przed wylądowaniem syna przejął ojciec który niezwykle zaangażował się w wychowanie go. Nie przeszkadza mi to ale jest trochę nadopiekuńczy w stosunku do naszej dwójki. Zeszłam z grzbietu Cali a dziewczynki zjechały na jej skrzydle.
- Czcigodna Inoko! - driady mnie zauważyły i ze łzami w oczach do mnie dopadły.
- Myślałam że już nigdy czcigodnej nie zobaczę!
- Jak nasza pani mogła nas na tyle tak zostawić?!
- Nawet wielmożna nie wie jak się martwiłyśmy! - płakały i mówiły podobne słowa.
- Istorio... - wymamrotałam niewerbalną prośbę do przywódczyni driad.
- Dziewczęta, naprawdę! Dosyć, już dosyć! - rozgoniła chlipiące podopieczne i zwróciła do mnie ciepły uśmiech. - Dobrze jest moją panią widzieć w dobrym zdrowiu. - zauważyła dziewczynki, Tsukiego i Rema w ramionach Acnologii. - Dzieci?
- To jest Tsuki, jest synem mojej siostry i jego kuzyna. - wskazałam na szesnastolatka. - To są Wendy i Sheria, mamy w zamiarze ich adoptować ale trzeba będzie poznać ich decyzję po powiedzeniu im wszystkiego. - niezręcznie podrapałam głowę. - To jest Rem. Nasz rodzony syn. - dumny uśmiech wstąpił na oblicze przerażającego Króla Smoków.
- Chwała niebiosom! Pierwsi prorocy z potomkami! - zawołał Izana i podszedł do Acnologii. - Szkoda że uroda po ojcu. - mruknął.
- Izana nie wkurwiaj mnie. - warknął Al i odsunął się z dzieckiem.
- Wciąż nie znasz się na żartach. - prychnął i podszedł do dziewczynek. - Naprawdę można by was uznać za dzieci Wielebnych. Prawie jak siostry. - zaśmiał się i oboje pogłaskał po głowie.
- Przepraszam ale dlaczego ma pan skrzydła, ogon i rogi? - zapytała Sheria kiedy Wendy się za nią schowała.
- Mówcie mu Izana. To wiwerna. - powiedział Al. - Podgatunek smoka bez przednich łap, opierający się na skrzydłach. Są dwa razy mniejsze niż smoki ale zmienianie się w człowieka przychodzi im łatwiej.
- Ale te łatwiej ma swoje skutki uboczne. Chowanie skrzydeł, rogów i ogona jest upierdliwe dlatego kiedy jesteśmy tu nie ukrywamy ich. - dokończył ciepło Izana.
- A te piękne panie? - zapytała Wendy, czując się lekko onieśmielona.
- Jesteśmy driadami. Jestem Istoria i przewodzę tutejszym driadom. - wiekowa istota przedstawiła się łagodnie dziewczynkom. - Jeśli młode panienki będą miały problem proszę się nie krępować i pytać.
![](https://img.wattpad.com/cover/304107922-288-k797329.jpg)
CZYTASZ
Matka Lisiego Demona
FanficInoko po swojej siódmej śmierci zamiast odrodzić się ponownie... Dziewczyna ze zdziwieniem odkrywa że nie zaczęła ponownie swojego życia, tylko w dorosłym ciele została znaleziona przez... Ninja! Dzięki swoim umiejętnościom interpersonalnym szybko...