Wolność cz.1

330 22 13
                                    

„Rozum, co miał mnie bronić, Twój namiestnik we mnie, Wzięty w niewolę, zdradza miasto pokonane.
Tak, kocham Cię, chcę Twojej miłości, lecz jeszcze Ciągle Twój nieprzyjaciel jest mym oblubieńcem; Rozwiedź mnie zatem, rozwiąż, rozerwij nareszcie Ten węzeł, weź mnie w siebie, uwięź; swoim jeńcem Gdy mnie uczynisz, wolność dopiero posiędę,
I tylko gdy mnie weźmiesz gwałtem, czysty będę.”*
(John Donne, „Batter My Heart...”)

Cisza między nimi nastała nie dlatego, że nie pozostało już nic do powiedzenia, ale ponieważ wszystko, co można by wyrazić słowami, znajdowało się właśnie w milczeniu. Mówiło ono sposobem, w jaki Draco leżał, oddychając ciężko, niemal nerwowo, sposobem, w jaki jedną ręką oplatał ramiona Harry’ego, trzymając delikatnie, jakby większy nacisk mógł spowodować, że rozkruszy się niczym skrzydła motyla. Sposobem, w jaki rozwierały się powieki Harry’ego, a oczy wpatrywały w twarz Draco. W tym, że
sam Draco nie potrafił otworzyć własnych.
Harry w końcu odwrócił głowę, wtulając twarz pomiędzy swoje złożone ramiona i zacisnął powieki. Gdy w końcu się odezwał, jego głos był stłumiony.
— Tak bardzo, bardzo przepraszam.

Ponownie zaległa cisza, ta z rodzaju niekomfortowych, co skłoniło Harry’ego, by zerknąć na Malfoya. Leżał nieruchomo z wciąż zamkniętymi oczami, jakby bał się na niego spojrzeć, jakby przygotowywał się na cios, nie będąc pewnym, czy ten nadejdzie.
— Za co mnie przepraszasz, Harry? — zapytał Draco niemal wypranym z emocji tonem.
— Przeze mnie pomyślałeś, że robiąc to, nakłonisz mnie do pozostania.
Harry czuł, jak Draco wzdryga się, a dreszcz, który przebiegł przez jego ciało, kazał mu odsunąć ramię. Wypuszczając gwałtownie oddech, Malfoy wstał i przeczesał palcami włosy.
— Bo właśnie to było moim zamiarem — powiedział, brzmiąc na zmęczonego. — Ale z drugiej strony, czym jeszcze... — przerwał.
— Czym jeszcze...?
— Czym jeszcze mogło to być? Na pewno nie tym... tym, czego chciałem. Albo tym, czego ty mógłbyś chcieć. Bo coś takiego, z tobą... to jak jakaś pieprzona zapłata.
— Zapłata? — powtórzył Harry niepewnie.
— Coś, co dajesz, gdy zrobisz rzecz, o której myślisz, że powinieneś się jej wstydzić. Coś, co dajesz, by kogoś pocieszyć, kiedy myślisz, że to ty jesteś powodem płaczu. — Draco wykrzywił usta. — Jak z Charliem.

Harry zadrżał.

— To w ogóle nie tak! Jak możesz mówić w ten sposób?
Draco roześmiał się zimno i złośliwie, a kiedy odwrócił się, by spojrzeć na Harry’ego, jego wzrok był ponury i posępny, rozgniewany i równocześnie boleśnie pozbawiony wyrazu.
— Tym właśnie jesteś, Harry. Cholernie pustym, zrujnowanym, przerażonym małym chłopcem, którego przekonano, że jest nikim i nie posiada nic, ale jest winien światu tysiące przysług. Jednak nie masz już niczego, aby je spłacić, więc oddajesz ostatnią rzecz, jaką posiadasz. To nie jest ani nadzieja, ani wiara, ani heroizm. Możesz od tego uciekać, ale ludzie będą wracali po więcej i więcej, ty oddasz im siebie kawałek po kawałku, a ja nie chcę... — przeraził Przeraził się, widząc, jak krucha kontrola w jego oczach zaczęła zanikać.
— Nie chcesz czego? — zapytał. Trząsł się nieznacznie, schodząc z łóżka.
— Nie chcę części ciebie, chcę ciebie całego i myślałem, że cię mam, ale jestem dla ciebie taki sam jak reszta! — Gdy słowa przebrzmiały, Harry popatrzył na Draco, starając się wymyślić jakąś odpowiedź. Kontrola w oczach Malfoya roztrzaskała się w drobny mak i cała ciemność oraz furia zmieniły swoją postać, przeobrażając się w coś ostrzejszego: błysk łez i cierpienia. A więc był tam. Ból, o którym Harry wiedział, że w końcu się pojawi. Powinien już odejść, wtedy nie wypłynąłby na powierzchnię. Nic z tego nie powinno się wydarzyć. To jego wina, Draco drżał i niemal płakał, nagi i bezbronny, i to była wina Harry’ego.
— To nie powinno się wydarzyć — wyszeptał, potrząsając głową i przełykając ślinę. Draco wstał z łóżka, obrócił się powoli twarzą do niego, która była tak blada, że niemal szara.
Nie odezwał się, więc Harry zaczął się ubierać, trzęsąc się i nie potrafiąc się przemóc, by na niego spojrzeć. — Ja... muszę iść, Draco — dodał. — Nie mogę...
Nie był w stanie wypowiedzieć zdania do końca, bo Malfoy z warknięciem popchnął go tak mocno, że stracił równowagę i upadł na skotłowaną pościel, uderzając głową o zagłówek.
Jęknął cicho, zaskoczony, ale zanim pokój przestał wirować, Draco przyszpilił go swoim ciałem. Przytrzymując jedną ręką jego klatkę piersiową, usiadł na nim okrakiem i użył drugiej ręki, by podnieść mu twarz, trzymając ją nieruchomo, dopóki Harry nie otworzył oczu i nie spojrzał na niego.
— Nigdzie stąd nie pójdziesz — wysyczał Draco, pochylając się bardzo, bardzo nisko. Potem, zanim Harry zdążył jakkolwiek zareagować, rozciągnął mu ramiona nad głową i przywiązał nadgarstki do łóżka.
Harry uśmiechnął się lekko, choć z pewnością nie był to uśmiech pełen rozbawienia, raczej wymuszony i gorzki.
— Nie możesz mnie tu zatrzymać, Draco.
— Spróbuj uciec.
Harry spróbował wstać, angażując w to tylko połowę sił, jednak bez efektu.
— Nie mogę.
Draco wykrzywił usta w uśmiechu.
— Coś mi podpowiada, że odwalam kawał dobrej roboty, zatrzymując cię tutaj.
— Nie możesz! — krzyknął Harry wysokim histerycznym głosem. — Nie możesz, Draco, nie możesz, muszę iść, jestem cały we krwi i... i... — Oddychał szybko, próbując zerwać magiczne więzy, a nagły atak paniki wywołał w nim przerażenie.
Głaszcząc go uspokajająco po włosach, Draco pocałował kącik jego ust.
— Zamknij oczy — wyszeptał. — Już dobrze, oddychaj.
— Nie mogę... — zaszlochał, drżąc, ponieważ myśl, że bycie z Draco pomagało mu oczyścić zasunięty pajęczyną i cieniami umysł, nagle wróciła, przypominając mu,
dlaczego nie może tutaj być, dlaczego nie może być z Draco. Ponieważ każdy, kto znalazł się obok niego, kończył rozbity i krwawiący, a jeśli jego dłonie zostaną naznaczone krwią Draco, umrze. — Musisz mnie wypuścić.
— Bo sprawiłem, że ją dla mnie zabiłeś.
Harry zamarł bez ruchu, a w jego umyśle błysnął obraz martwej Ginny i krwi.
— Ginny — zaszlochał. — O mój Boże. —Nie chciał o tym myśleć, nie chciał pamiętać, ale teraz nie mógł już się powstrzymać. Drżał, zbolały i przerażony. Zabił ją, zabił państwa Weasleyów i zranił Charliego, a Ron nigdy się do niego nie odezwie, zawiódł ich, był chorobą i... — Złaź ze mnie! — krzyknął, kopiąc i starając się wyrwać Draco. Jego ręce wciąż były przywiązane, a Malfoy, przerażony, zszedł z łóżka. — Nie dotykaj mnie! — zaszlochał Harry. — Nie... nie dotykaj mnie.
Draco cofnął się do tyłu, wciąż nagi, z niepewnym wzrokiem, zaszokowany i zraniony.
— Harry, nie chciałem, żebyś ty... Nie chciałem cię zmuszać, byś to robił... — wyszeptał, drżąc.- Przepraszam...
Harry nie słyszał. Zamknął oczy i zaszlochał, oddychając szybciej. Jego klatka piersiowa falowała spazmatycznie. Nie chciał już myśleć o Ginny, Ronie, Charliem, Molly, o nikim. Zamiast nich w jego głowie wciąż tkwił wyraz twarzy Draco po tym, kiedy zabił własnego ojca, powodując również i ten ból.
— Nie dotykaj mnie — wyszeptał ochryple. Draco podszedł bliżej i pogłaskał jego ramię, próbując go uspokoić.
— Co się dzieje? — W pokoju pojawiła się Pansy i Harry otworzył oczy. Dziewczyna stała w progu, wyglądając, jak zwykle, blado i słabo, bardziej jak cień siebie samej. — Draco, kochanie, nałóż coś na siebie. — Mimo chłodnego rozbawienia podeszła do niego i kojąco pogłaskała go po ramieniu. — Już dobrze — wyszeptała. Draco wpatrywał się w nią przez chwilę beznamiętnie, po czym przełknął ślinę i pokiwał głową.
Gdy Draco zaczął szukać ubrań, Harry zamknął oczy, próbując uspokoić oddech. Pansy usiadła obok niego i przyglądała mu się w ciszy, a potem powiedziała uspokajająco:
— Harry, przestań.
Dotknęła jego nagiego ramienia, a on żałował, że nie miał czasu, by założyć koszulkę, zanim Draco go związał. Miał na sobie tylko spodnie i dziękował za to Bogu. Być może, gdyby do dotknięcia pozostało mniej skóry, ludzie byliby bezpieczniejsi... Mimo że myśli ta nie brzmiała racjonalnie, jego umysł uczepił się tego pomysłu.
Otworzył oczy.
— Pansy — powiedział. — Musisz go stąd wyprowadzić. Zabierz go ode mnie.
Dziewczyna przyglądała się jego twarzy, a potem, ignorując wypowiedziane słowa, odwróciła się w stronę Draco.

Upadli | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz