5

190 10 2
                                    

Chwyciłem obiema dłońmi jego twarz po czym zostawiłem go i upadł na zimne podłoże, po czym oparł się dłońmi od tyłu i powoli nerwowo czołgał się do ściany. Po chwili zrozumiałem całe zajście i tym bardziej się zdenerwowałam, ale tym razem na siebie, zawiesiłem jedną rękę na karku po czym zacząłem iść w stronę wystraszonego Pottera.

-Słuchaj . - powiedziałem po czym przerwałem bo nie wiedziałem co mam dalej mówić. Mam go przeprosić? Ponoć miałem się zmieniać na lepsze a teraz pobiłem bez żadnego powodu bliznowatego.

Kiedy ten doczołgał się już plecami do ściany ruszyłem powoli w jego kierunku i usiadłem metr dalej również oparty o ścianę, cały czas patrzyłem się e jego stronę , a ten w ogóle nie zareagował.

-No, wiesz ja. -i znowu urwałem, ale chłopak zdawał się nie zwracać uwagi na moje słowa.

-Myślałem, że się zmieniłeś. Chciałem ci rzucić krótkie dzięki za sytuację z Ronem a ty nagle zachowujesz się gorzej niż on? Idę sobie , odpuść. - odrzekł niespodziewanie.

Nagle tak jakby mnie zatkało, dotarło do mnie, że to co zrobiłem nie było odpowiednie, więc kiedy ten ruszył juz w kierunku swego okna szybko wstałem o chwyciłem go za ramię od tyłu, ale on nawet na mnie nie spojrzał, totalnie to zignorował. Ja przecież naprawdę próbuje się zmienić i poprawić , ale nie jestem przyzwyczajony do takich sytuacji , nie wiem co mam zrobić, a jedyne co przyszło mi do głowy to było to co zrobiła kiedyś Pansy, więc zrobiłem to samo objąłem sztywno Pottera. Ten nie wyrywał się tylko odwzajemnił uścisk, ale ten jego był delikatny. Staliśmy tak przez chwilę po czym usiedliśmy oparci l ścianę, a ten oparł swą głowę na moim ramieniu i zasnął. Siedziałem jak skała nie chcąc się poruszyć aby go nie obudzić. Wcale go nie nienawidzę, nie znam go prawie wcale. Jedynie kątem oka spoglądałem na jego twarz, teraz bardzo spokojną w trakcie snu. Zauważyłem mały pieprzyk po lewej stronie jego twarzy, tuż przy kąciku oka. Bardzo lubię kojarzyć sobie z czymś ludzi, Blaise kojarzy mi się z lasem iglastym, a Pansy z obsydianem. Natomiast Potter? Kojarzy mi się z cynamonową kawą z dodatkiem wanilii, a może po prostu z cynamonem lub jesiennymi liśćmi? Nie mam pojęcia.

Na dworze było już zupełnie ciemno, zdążyłem już wyczarować małą lampkę , a chłopiec dalej spał jak zaklęty nagle odczułem, że się poruszył obrócił głowę i spojrzał na mnie po czym gwałtownie zamknął oczy i odleciał do tyłu. Myślałem, że po prostu znowu zasnął i zacząłem się śmiać , ale kiedy on tak leżał i nie wstawał, zacząłem się lekko przejmować, podniosłem jego tółw co nie było żadnym problemem i oparłem go o murek, po czym ogarnąłem, że zemdlał. Spanikowałem , usiadłem przed nim i chwyciłem różdżkę i wymówiłem kilka zaklęć. Trzymałem jego dłoń cały czas, która była naprawdę szczupła oraz było widać dość mocno wyrażające się kości. Mocno zacisnąłem dłoń po czym poczułem oddech drugiej osoby , nieświadomie uśmiechnąłem się do siebie i czekałem aż drugi się ocknie co nastąpiło niedługo potem.

Potter rozejrzał się wokół siebie, kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się, co sprawiło u mnie szybsze bicie serca, dobrze, że się ocknął.

-Przepraszam. - odrzekł po dłuższej chwili samego siedzenia.

-Za co? - odpowiedziałem zdziwiony.

-Sprawiłem ci kłopot, mogłeś mnie tu po prostu zostawić czemu tego nie zrobiłeś? - powiedział. To mnie trochę zszokowało  i nie wiedziałem co odpowiedzieć.

-Nie ma za co przepraszać, a co do tego to jakby tutaj ci się coś stało odkryli by, że byłem tu z tobą i byłoby na mnie. Poza tym to ja powinienem cię no...

-Nie no co ty. - odpowiedział po czym położył głowę na moich nogach i tak już został.

-Z czym ci się kojarzę dziwadło? - zapytałem prześmiewczo. Nie potrafiłem dalej nie spytać się o to ciekawość mnie zżerała.

-Sam nie wiem, nie zastanawiałem się. - wymamrotał po czym do powiedział. - chyba z bardzo twardym zielonym jabłkiem.

To był dla mnie najcenniejszy komplement jaki kiedykolwiek otrzymałem. Chociaż to chyba w ogóle nie był komplement , ale cieszyłem die, że się mu z tym kojarzę.

Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę po czym powoli położyłem moją rękę na jego głowie i powoli po niej przejechałem. Ten wzdrygnął się od razu, ale ja odłożyłem drugą rękę na jego ramię i się cicho zaśmiałem, nie prześmiewczo, w sumie sam nie wiem dlaczego.

-Czemu się śmiejesz? - spytał zdezorientowany przez co jeszcze bardziej się śmiałem. - Halo panie Malfoy o co chodzi?

Nie mogłem wytrzymać patrząc na tą jego zdezorientowaną twarz więc po prostu przyciągnąłem go do siebie i uścisnąłem a on odwdzięczył się tym samym. Spodobały mi się uściski, to jest naprawdę fajne a Potter się do tego nadaje . Pomyślałem po czym zaśmiałem się sam do siebie. Te małe dziwne dziwadełko nie jest aż takie złe.

Wstałem i podałem mu dłoń którą przyjął i wstał chybocząc się przez co musiał się on mnie podeprzeć za co jak zwykle przeprosił.

-To dowidzenia. - powiedziałem, ale wciąż jedno pytanie dążyło mi w głowie.

- Dobranoc . - odpowiedział.

-Potter jeszcze jedno.

-Tak? - powiedział zaciekawiony.

-Mógłbym do ciebie czasami mówić Harry? - powiedziałem po czym wy puściłem z siebie powietrze które zabrałem .

-O-okej? - powiedział zdziwiony, po czym na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. -to dobranoc.

-Dobranoc Harry.

Silver SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz