7

153 14 0
                                    

Kroczyli razem przez ciemną uliczkę pomiędzy drzewami, wiatr wplątywał się pomiędzy ich włosy, i mimo tego, że szli w zupełnej ciszy, oboje na ten moment czuli się dobrze.

Wtedy brunet zdecydował się przerwać ciszę i zapytał w końcu o nurtujące go pytanie.

-Dlaczego nic nie zrobiłeś? - powiedział Harry bardzo spokojnie.

Blondyn nie wiedział co odpowiedzieć, może dlatego, że sam nie do końca znał odpowiedź? Obrócił chłopca w swoją stronę chwycił dłońmi oba ramiona.

-Przepraszam. - powiedział niepewnym głosem.

Potter spojrzał na niego bez jakiejkolwiek złości, nic nie odpowiedział.

Szli tak jeszcze kawałek kiedy Harry poczuł coś na twarzy, białe płatki śniegu leciały z nieba powoli. Blondyn zaśmiał się i rozejrzał się wokół, było naprawdę pięknie, natura jest niesamowita.

______

Draco

Harry podszedł do mnie i mnie objął. Nie wiedziałem jak zareagować, byłem zdziwiony, wstrzymałem oddech i również go objąłem , co tym razem go zdziwiło, spojrzał na mnie i się zaśmiał.

-Wiesz co się stało Ronowi? - zapytał mnie.

-Czy ja wiem? - powiedziałem z ironicznym uśmiechem.

Ten spojrzał na mnie zabawnym wzrokiem i szturchnął mnie w ramię. Nie chciałem aby wiedział, że to moja zasługa.

___

Oboje wróciliśmy do naszych dormitorium. Przez okno przelatywało zaplątane światło księżyca, usiadłem na łóżko, kiedy ktoś nagle wparował do mojego pokoju.

-Gdzie byłeś? - zapytała zdenerwowana Pansy, pasma włosów opadały jej na twarz, oparła jedną rękę na stolik. -Mam powtórzyć nie dotarło?! -krzyknęła.

-Ogarnij się. - powiedziałem sztywno, co sprawiło wrażenie jakby dziewczyna miała zaraz wywołać tantrum złości.

-Jak ty się zachowujesz? Czy ty naprawdę zapomniałeś jaki jest dzisiaj dzień? -krzyczała pełna złości ślizgonka. -Dzisiaj jest nasz piątek! Nasz.

Teraz już wiedziałem o co chodzi.

-Słuchaj Pansy w niedzielę pójdziemy razem do Hogsmeade okej? Wynagrodzę ci to. - W piątki wszyscy ślizgoni są akurat w salonie, więc Pansy stwierdziła że zorganizuje imprezę na której obiecałem się pojawić.

Z ciężką głową położyłem się spać.

_______

Rano obudziło mnie walenie w drzwi, wstałem pół przytomny naciągnąłem na siebie białą koszulkę i otworzyłem drzwi.

-Wyglądasz okropnie.

-Dobrze wiedzieć.

-Dobra idziesz na śniadanie?

-Za chwilę . - zamknąłem drzwi i rzuciłem się spowrotem na łóżko, po czym znowu usłyszałem pukanie, tym razem łagodniejsze. Otworzyłem drzwi mówiąc. - Ja nie mogę Pansy daj mi . - powiedziałem po czym spojrzałem na osobę znajdującą się w przejściu. Był to Harry. - Ojacie, cześć Harry. - spanikowany zagapilam się na chłopaka, który stał równie przerażony. -Przepraszam za mój wygląd, i no myślałem że to Pansy.

-No coś ty nie przepraszaj za coś takiego, chciałem ci oddać szalik. -powiedział brunet po czym słabo się uśmiechnął.

-Zatrzymaj go.

-Co? To twój szalik.

-Nalegam ,zatrzymaj.-powiedziałem po czym chwyciłem chłopaka za ramiona dłońmi.

-No dobrze. -powiedział Gryfon.

___

Uszykowałem się i opuściłem dormitorium, tuż za drzwiami stała Pansy.

-Co to było do cholery. -powiedziała dziewczyna niemalże umierając ze śmiechu.

-O co ci chodzi? -powiedziałam zdziwiony. Dała mi jeszcze jedno rozbrajające spojrzenie.

-Co tu robił Potter? Wsensie co to była za rozmowa bo ani trochę nie wyglądała na kłótnie. -powiedziała ciemno włosa parskając śmiechem.

-Słuchaj nie moja wina że się tu przybłąkał , i akurat się nie kłóciliśmy. -wytłumaczyłem się niespokojny.

-Dobra, wolę na prawdę nie wiedzieć o co chodziło, chodźmy już na śniadanie bo mam świetną wiadomość. -na ostatnie słowa Pansy się uśmiechneła.

Skończyłem już mój posiłek, w Wielkiej sali było słychać wesołe rozmowy uczniów pomiędzy sobą, z których ust toczyły się nie skończone historie.

-A więc Draco zapewne nie możesz się doczekać tego co zaraz powiem prawda? -powiedziała ślizgonka.

Myślałem o Potterze, dziś też jest dzień wolny może powinniśmy się spotkać? Nie lepiej nie,nasze spotkania zawsze są przypadkowe.

-Draco! Halo co ty sobie wyobrażasz o kim tym razem marzysz?

-Daj mi spokój. -rzuciłem.

-Co się z tobą dzieje jak ty się zachowujesz?! -krzyknęła Pansy.

-Nie widzisz jak ona się stara się ty zachowujesz się tak egoistycznie! Naprawdę to nie jest fajne. -dopowiedział
mój rzekomy przyjaciel Blaise.

Nic nie odpowiedziałem przez co , przyjaciele coraz mocniej wlepiali we mnie swoje ślepia.

-Dobra mam tego dość, dzieciak z ciebie. -powiedział Blaise, a Pansy tylko na mnie spojrzała wściekłym wzrokiem.

Nie potrafiłem już tego dłużej ciągnąć , miałem ochotę trzasnąć ich prosto w twarz. Chaotycznie, sam nie wiedząc co do końca się dzieje trafiłem przyjaciela pięścią w twarz. Ślizgonka zaczęła krzyczeć, kiedy ciemnoskóry syczał na ziemi z bólu, po chwili poczułem parzący policzek od uderzenia. Oczy wszystkich w Wielkiej sali były zwrócone na moje, szukałem wzrokiem bruneta który po całej akcji porozmawiałby ze mną, ale nie mogłem go odnaleźć. Wybiegłem z sali zaciskając mocno usta szybko pobiegłem na dach.

Wiatr wiał mi prosto w twarz, podbiegłen pod okno Gryfona i zacząłem w nie walić dopóki nie zostało otwarte.

Moim oczom ukazał się ten sam Potter którego ujrzałem dziś rano, patrzył na mnie zdezorientowany, po czym rzucił szybkie słowa.

-Cześć. -powiedział lekko trzęsąc się, na dworze temperatura nie była już taka przyjemna.

Przycisnąłem go do siebie w sztywne objęcie. Wstrzymałem oddech. Oddał mi uścisk.

-Co się stało? -zapytał spokojnie nie naciskając na odpowiedź. Miałem wrażenie jakby on też nie czuł się za dobrze.

-Zrobiłem coś głupiego. -odpowiedziałem kiedy usiedliśmy już oparci o ścianę. Opowiedziałem chłopakowi o całym zajściu. Uspokoił mnie.

-Harry?

-Tak? -odpowiedział zdziwiony chłopiec

-Nie było cię na śniadaniu,czemu? -Potter wyglądał jakbym zapytał go o coś straszliwego. Patrzyłem na jego zdezorientowana twarz.

-Po prostu źle się poczułem.

Wiedziałem, że kłamie, ponieważ rano było z nim wszystko w porządku, ale nie wypytywałem go o to, widocznie nie chciał o tym mówić.

-A jasne. -odpowiedziałem szybko.

_________

Pov: Harry

Wszystkie lekcje minęły mi tak samo -szorstki głos nauczyciela, szepty za plecami. Gdy choćby na chwilę Ron otworzył swoje usta miałem ochotę wykapultować się za okno.

Silver SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz