2

234 19 1
                                    

Szybko uspokoiłem się i stwierdziłem, że zasnę jeszcze na chwilę.
Po jakimś czasie obudziłem się, pogoda za oknem była burzliwa, padał ciężki deszcz w którym Harry słyszał głośny radosny śmiech rozchodzący po całym pomieszczeniu. Do uszu chłopca doszedł dźwięk zza drzwi, Potter szybko wstał przeczesał włosy dłońmi i otworzył drzwi za którymi znajdowała się profesor McGonagall.

-Potter? Musimy odbyć rozmowę i to w tym momencie, zapraszam do mego gabinetu na 18 nie spóźnij się. - rzekła kobieta po czym odwróciła się do wyjścia .

Nie byłem pewien co powinien odpowiedzieć więc po prostu obserwowałem kobietę po czym odpowiedziałem cicho.

-Dziękuję. - odpowiedziałem niepewnie spoglądając na nauczycielkę z boku.

-Nie dziękuję, jeszcze nie wiesz o co chodzi, a wydaje mi się, że jak się dowiesz nie będziesz za wesoły. - odpowiedziała nauczycielka totalnie bez emocji zostawiając chłopca bez jakichkolwiek odpowiedzi.

____

Po dwóch kolejnych długich godzinach czekania i intensywnego myślenia stwierdziłem, że muszę odbyć rozmowę z Ronem. Powinienem przestać być takim egoistą i zacząć przejmować się moją przyjaźnią z osobami których na mnie zależy prawda?

Zapukałem do dormitorium obok, a otworzyła mi Hermiona wyglądającą na niezbyt zachwycona zaistniałą sytuacją zawołała tylko rudowłosego chłopca który pół trzeźwy podszedł do drzwi , i zaprosił drugiego do środka. Pokój Rona dobiegł od tego jak Harry go sobie wyobrażał, jedna gryfonka leżała nieprzytomna na fotelu a druga na łóżku, brunet był w lekkim szoku i co chwile spoglądał na Hermionę która była nadzwyczajnie spokojna.Dziewczyna która nigdy nie imprezowała, wierzyła w jedną miłość na wieki nagle pozwalała swojemu chłopakowi na coś takiego? I to wszystko w jeden wieczór.

Dwojga chłopców usiadła na łóżku i spojrzała na siebie.
Pierwszy odezwał się brunet, nie chcąc wprowadzić niezręcznej atmosfery.

-Cześć. - powiedział powoli niepewnym głosem, tak jakby za chwilę miał żałować swoich słów, a przecież to tylko zwykłe przywitanie. Na twarzy bruneta zagościł lekki uśmiech kiedy drugi się odezwał.

-Cześć. - odrzekł drugi po czym się zaśmiał. - Dobra, o co chodzi?

-Sam nie wiem, chciałem tylko sprawdzić czy u was wszystko w porządku. - odpowiedział zielonooki z coraz dłużej ciągnącym się słabym uśmiechem.

-U mnie wszystko jak najlepiej, po co pytasz? Nie każdy jest pieprzonym egoistą jak ty i ma jakieś problemiki które wyolbrzymia. - no i się zaczęło.

-Ron o co ci chodzi? Myślałem, że się przyjaźnimy poza tym to mi nic nie jest i też mam się wyśmienicie! - krzyknąłem oburzony.

-Przypominam ci, że jesteśmy u mnie więc może zachowuj się przyzwoicie, chyba, że nikt cię tego nie nauczył? No bo  w końcu tak naprawdę nigdy nie miałeś prawdziwych rodziców prawda? - odrzekł prześmiewczo okropny rudy i w cholerę szczery chłopak.

-Ciekawe, bo to twoja matka wolała mnie niż kogokolwiek z twojej rodziny! - nie potrafiłem zapanować nad emocjami i Ron dobrze o tym wiedział, ostatnio każde małe słowo miało na mnie jakiś wpływ, zazwyczaj było to nagle uciszenie lub zwątpienie w własne słowa i świadomość, ale niestety Ron znał go trochę za dobrze i wiedział jak zburzyć spokój budowany powoli w sercu bruneta.

-I tego momentu moja matka żałuję najbardziej w całym swoim życiu, obrzydzasz ją i mnie, i każdego wokół. .

-Co ja ci zrobiłem, że nagle się ode mnie od wróciłeś? O co chodzi powiedz. - powiedziałem już trochę spokojniej.

-Czego ty nie rozumiesz? Ja nigdy nie byłem twoim przyjacielem, to wszystko? To była ustawka pod twoją sławę, i pomoc mojej rodzinie, tak mnie zawsze irytowałeś, a teraz gdy już zdobyłem to co chciałem to nie jesteśmy potrzebnym pionkiem w grze. Zrozum to wreszcie.
-szok.

_____

Niby czyny bolą bardziej niż słowa, ale nie jest to prawda, albo chociaż nie do końca. Słowa wywierają duże wrażenie na człowiek tak jak w tym momencie na Harrym James'ie Potterze. To na pewno nie było tym czego spodziewał się chłopak. Szybko uciekł do swego dormitorium.

Łzy powoli zlatywały na białe prześcieradło delikatnie, tak jakby od samego początku bały się go dotknąć.
Chaos, jedno szarpnięcie. Chłopiec wpadł w szał, jego życie było kłamstwem , i jednym wielkim nie spełnieniem. Zaczął demolować wszystkie szafki w pokoju uderzać dłonią o ścianę, przy czym ledwo łapał oddech i zaczął płakać, tym razem bardzo głośno, tak jakby chciał oddać wszystkie swoje emocje jak najdalej od niego. Jedyne na czym skupiał teraz swoje myśli był on sam. Brzmi egoistycznie? Nie taki był zamiar. Chłopiec myślał o sobie, swoim wyglądzie, życiu , znajomych, rodzinie , ale nie w pozytywny sposób wprowadzający innych w kompleksy, tylko taki lekko żałosny. Koniec, Potter nie miał zamiaru ani chwili dłużej użalać się nad sobą, kiedy nagle przez głowę przeszła mu jedna myśl. List. List od Syriusza w szafce przy łóżku od lewej strony z czerwoną pieczęcią i małą plamką na jednym z rogów. Harry szybko wstał otrząsnął się k z furią przeszukiwał szafki kiedy natrafił na list. To był list którego młody Potter nigdy nie otworzył, i nawet się do tego nie zabierał, zamierzał zachować tą cenną pamiątkę ze sobą.

Silver SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz