23. Odkryte karty

67 7 0
                                    

Często podejrzewała, że praca super herosa prędzej czy później wyjdzie jej bokiem. To samo przeczucie towarzyszyło jej, kiedy wsiedli całą grupą do quinjeta, żeby lecieć do lokalizacji ich kolejnego zadania.
Miało pójść dobrze.
Jak zawsze.
Mieli tam polecieć, odbębnić i wrócić. Niedobitki Hydry miały już zniknąć z powierzchni ziemi raz na zawsze, a oni w spokoju zajęliby się innymi sprawami. Powróciłaby jak gdyby nigdy nic do domu i zajęła się pracą lekarza.
Życie po raz kolejny postanowiło ją kopnąć w dupę z całą swoją mocą i siłą.
Wpadli do dziupli z hukiem. Widziała jak większość grupy się rozdziela, ona była odpowiedzialna za zwiad. Miała tylko przeczesać bazę, nic więcej.
Zastanawiała się, gdzie popełniła błąd. Co zrobiła nie tak, że jeden z członków Hydry, bliżej nieokreślony rangą, capnął ją za ramię od tyłu?
Wszystko działo się bardzo szybko.
Złapał ją mocniej, wytrącił z równowagi, a potem uderzył z całej siły głową w ścianę. Jej hełm i maska rozłupały się jak skorupka orzecha, a potem upadły na podłogę, odcinając ją od kontaktu z resztą grupy.
To był początek końca.
Jej końca.
Lawina zdarzeń, która potem runęła na nią była okrutna i bolesna.

Czuła jak posoka spływa po jej górnej wardze. Jej nos tętnił bólem tak okropnym, że widziała przed oczami czarne plamy. Przez moment nie mogła dojść do siebie, co jej napastnik od razu wykorzystał. Uderzył ją z dyni kolejny raz, aż upadła na kolana. Potem poprawił kopniakiem w żebra, żeby być pewnym w stu procentach, że już nie wstanie.
I owszem nie wstała.
Zaczekała na dogodny moment, próbując się uleczyć choć trochę. Napastnik okrążał ją jak lew ofiarę, mierząc do niej z karabinu, zebranego naprędce z ziemi.
- Masz ją?
Kolejny, nieco większy niż ten przed nią, dołączył do nich.
- Tak. Chyba jest nieprzytomna.
- Popatrz, a mówili, że nie da jej się powalić.
Zamknęła szybko oczy. Niech myślą, że ją zdjęli.
Poczuła, jak ktoś przekręca ją z boku na plecy. Pozwoliła swojej głowie swobodnie opaść.
Krew zaczęła kapać na podłogę.
- Nawet ładna. Kojarzę ją. To nie była ta lekareczka, którą tak wychwalał Stark?
- Może. Ciężko powiedzieć, tyle tej juchy.
- Mniejsza o to. Ross się ucieszy, kiedy podamy mu ją na złotej tacy. Wyobrażasz sobie? Świat miał nas za tych niedobrych, a tu proszę. Okażemy się zbawicielami tego świata wydając zabójcę Struckera i najbardziej tajemniczego herosa. – usłyszała jeszcze śmiech w głosie drugiego. – Zneutralizowałeś ją?
- Jeszcze.
- To nie wiem na co czekasz.
Nie zdążyła nic zrobić.
Coś nacisnęło na jej płuca. Podła mgiełka tłamszącego narkotyku oplotła jej usta i odebrała możliwość ataku. Od razu rozpoznała co to było – nic nie działało tak szybko i skutecznie w mniejszych dawkach jak pentobarbital.
Cudownie.
Zginie jak zwykły kundel.
Wkrótce potem jej kończyny stały się luźne, nie mogła nimi ruszyć, jakby ich nie było. Stała się kukłą, którą ktoś przerzucił sobie przez ramię i zaczął nieść jak wór ziemniaków.

Minęło kilka sekund? Czy dni?

Nie wiedziała już gdzie była... To wieża Avengers?

Wszystko było takie niewyraźne.

Wszystko nagle nie miało już sensu.

Skąd te krzyki? Dlaczego jest tak głośno?

Kto tak krzyczy?

Steve?

Nie...

Ktoś inny.

Gdzie ja jestem?

Dlaczego tutaj tak jasno?

Była bliska odgryzienia sobie wszystkich palców, kiedy zobaczyła, jak w narodowej telewizji został nadany ten program. W ciemnym pomieszczeniu, gdzieś na odludziu, siedziała ona. Obdarta z płaszcza i broni, z rękoma wykręconymi za plecy, w czarnym worku na głowie. Widać było płynącą spod niego krew, tak samo jak z jej rąk i poprzecinanych krwawymi rysami tatuaży. Co oni jej zrobili?
Wyglądała jak duch. Jak martwa.
Drugi raz w życiu Natasha Romanoff była przerażona tak, że nie była w stanie się ruszyć, ani oderwać oczu od ekranu.
- Macie swojego bohatera. – odezwał się ubrany w czarny mundur mężczyzna. – Powiedzcie mi tylko...Co wam po szukaniu cienia, wielkiej Higgs, skoro nie wiecie nawet gdzie zacząć? Myśleliście, że to kolejna zbawicielka ludzkości, a tymczasem okazała się kolejnym, podrzędnym zabójcą niesionym rządzą krwi i zemsty na naszym przywódcy. I za co? Wolfgang von Strucker chciał tylko zmienić ten świat na lepsze, tak jak i my chcieliśmy. Damy więc gawiedzi to, czego pragną. Igrzysk i chleba.
Nat zakryła usta, czując jak serce chce wydrzeć się jej z piersi pojedynczymi uderzeniami. Kiedy mężczyzna złapał za wierzch worka na czubku jej głowy, chciała zacisnąć oczy, ale dalej nie mogła. Coś jej podpowiadało, że powinna na to patrzeć.
Bolało, kiedy jej przyjaciółka została brutalnie zdemaskowana.
Worek poleciał gdzieś w kąt, a jasne włosy Belle, sięgające teraz podbródka, rozsypały się w posklejanych krwią cienkich strąkach. Ciężko było ją rozpoznać przez jej podbite i spuchnięte oczy, ale wiedziała, że to ona.
Bo kto inny?
Brakowało jej tutaj. Z nimi wszystkimi.
- Namierzacie ich? – głos Steven'a przebił się przez szum z nagrania.
- Maskują sygnał. Nie wiadomo czy są w bazie w której byliśmy, czy gdzieś indziej.
- Próbujcie.
- Oto ona! – wrzasnął triumfalnie mężczyzna, stając za Belle. Złapał ją za szyję, prostując jednoczenie jej głowę. – Wasza bohaterka! Zobaczcie co z niej zostało! Nędzne truchło, które da się omamić byle narkotykiem. Dziecina wróciła do domu. Kwestia tylko tego, czy świat będzie tęsknić za Higgs, czy za szarą panią doktor Isabelle Dianą O'Shea. Macie 24 godziny na wpłatę nagrody, panowie politycy. Inaczej wysadzimy bazę razem z naszą panią heros, a wszyscy wiedzą, jak działa pozbawiona stabilności wielka gruda antymaterii.

Zanim wrzucili ją do tej, pożal się boże, celi, znowu ją pobili i podali kolejną dawkę jakiegoś środka odurzającego. Szlag ją trafiał, bo umysł miała bystry jak woda w strumieniu, ale ciało jak worki napchane pakułami.
Jak na złość miała za to mnóstwo czasu na rozmyślania. Ile dni już tu spędziła? Każda minuta ciągnęła się jak jedna doba. Nie miała tu dostępu do światła, nie mogła nawet się zorientować, jaka jest pora dnia.
Jakim cudem dała się tak podejść tamtego dnia? Sama tego nie mogła pojąć. Dała się porwać jak podrzędny żołnierz, a nie tak ją szkolono. Miała być skutecznym wojownikiem, który nie ma słabości i wad. Zwłaszcza z takimi zdolnościami.
Cóż, trudno.
Może po nią wrócą.
Może jakoś to będzie.
Chciała się zaśmiać, ale nie mogła. Czy całe jej życie miało tak wyglądać? Miała wpadać w kłopoty, a potem czekać na ratunek?
Kpina.
Ona i jej próby ułożenia sobie życia były jedną wielką kpiną.
Spełniły się jej najgorsze obawy – rząd wyznaczył nagrodę za jej głowę, a oni wydali ją lwom na pożarcie i od tak zażądali tej nagrody jakby im się należała.
Rzygać się jej chciało przez to wszystko.
Pozostawała tylko jedna kwestia – czy ktokolwiek zrobi cokolwiek, by ją stąd wyciągnąć? Groźba wysadzenia jej ciała powinna pozostawić dreszczyk na plecach tych korposzczurów z Białego Domu, ale prawdopodobnie byłoby im na rękę pozostawienie jej tutaj. Z drugiej strony muszą naprawić swoją podupadającą dumę i pokazać reszcie świata, że mają nad wszystkim kontrolę. Potem skompromitowaliby ją i Avengers do reszty, przekazując do wiadomości gawiedzi, że drużyna herosów, których tak kochają, to tak naprawdę banda zakłamańców z bogatym playboyem na samym przedzie.
Cóż za ironia.
Narkotyk chyba zaczął w końcu działać. Powieki zaczęły jej ciążyć, a zmęczony i poobijany organizm odpuścił, poddając się substancji całkowicie.
Po raz kolejny chciała się oddać śmierci w ramiona, nie pozostawiając nic za sobą.
To będzie dobra śmierć.

***
Pierwsza adnotacja w tej części.
Zaczęłam skracać nieco rozdziały, ale staram zawierać w nich jak najwięcej się da. Dziękuję wam za obecność i dziękuję nowym czytelnikom za kolejne głosy. Nawet nie wiecie, jak wiele to dla mnie znaczy.
Muszę powiedzieć w tym miejscu, że część druga zbliża się już ku końcowi, jednak ciężko mi określić, jak wiele rozdziałów jeszcze mi to zajmie. Stwierdzam, że jak do tej pory był to największy rollercoaster na jakim byłam, poczynając od braku weny przez jakiś czas, po małe i większe przewroty w moim życiu prywatnym. Postaram się jednak nie rozciągać publikacji i regularnie wstawiać kolejne części.

Enjoy!

Daughter of goddess || AVENGERS || 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz