- Tato jakie niebezpieczeństwo o co tutaj chodzi?!- Jacob nie wytrzymał siedzenia w ciszy
- Powadziliśmy sprawę zaginięcia cioci Hannah. W międzyczasie musieliśmy uciekać i kryć się przed prześladowcami którzy podążali naszym tropem. Pewnego dnia mama dostała wiadomość z pogróżkami miała nikomu nie mówić nawet nie mogła powiadomić mnie. Miała udać się do porywacza który dał jeden warunek chciał aby ona została a ich miał wypuścić. Wasza mama wykorzystała chwilę gdy zasnąłem udała się pod wskazane miejsce lecz nie dotarła tam. Na parkingu przy którym zostawiła samochód zjawili się prześladowcy wciągnęli ją do samochodu przetrzymywali parę godzin w jakiejś ciemnej piwnicy masakrycznie ją pobili i porzucili na polnej drodze. Znalazłem jej lokalizację i ją uratowałem zawiozłem do szpitala walczyła o życie. Postanowiłem wyjechać żeby odciągnąć ich od niej nie było mnie prawie 3 lata dostałem ciekawa ofertę miałem pracować u Silvia a on w zamian miał nas ochronić przed prześladowcami. Gdy wróciłem mama oznajmiła mi że mamy syna. Wasza mama zaczęła mi wszystko opowiadać dowiedziałem się że mama wtedy gdy walczyła o życie to była już w drugim miesiącu ciąży. Nie mogłem sobie tego wybaczyć że naraziłem was i że zostawiłem samych. Uwierzcie mi chciałem was chronić nie chciałem żeby zrobili znów to samo co na nagraniu.- Jake'owi spadł kamień z serca w końcu miał czyste sumienie że nie musi więcej się kryć przed dziećmi.
- Jakie nagranie o czym ty mówisz?!- Jacob był bardzo zły.
- Jake proszę nie pokazuj im tego.- Lea prosiła Jake'a aby tego nie robił bała się jak zareagują.
- Chcę widzieć to nagranie!- Jacob wykrzyczał w stronę rodziców.
- Lea przepraszam już dość tajemnic.- Jake'owi było przykro ale obrócił się w stronę komputera zaczął coś pisać i włączył nagranie. Gdy wszyscy obejrzeli całość Jacob wpadł w szał.
- Ty sobie żartujesz ze mnie?! Co to ma być?! Zabije tego gnoja który ci to robił!- Jacob nie mógł opanować złości. Pierwszy raz rodzina widziała go w takim stanie.
- Synu proszę uspokój się usiądź.- Jake próbował załagodzić sytuację.
- Ty mi będziesz mówił że ja mam się uspokoić?! Gdzie wtedy byłeś jak cię potrzebowała?! Mama mogła zginąć , my mogliśmy zginąć!!- Jacob nie wytrzymał ruszył do wyjscia i trzasnął drzwiami.
Jake chciał iść za synem lecz Lea go zatrzymała.
- Jake zostaw ja pójdę i z nim porozmawiam.- poklepała Jake'a po ramieniu i poszła za Jacob'em
~Chwilę później na tarasie~
- Jacob możemy porozmawiać?- Głos Ley drżał nie wiedziała czy to dobry pomysł alby dalej poruszać ten temat ale postanowiła zaryzykować.
- Mamo o czym chcesz rozmawiać. Oni mogli cię zabić. I tylko dlatego że ojciec jest hakerem i to jego szukali. Nie było go gdy tego potrzebowałaś zniknął na 3 lata. Jak on mógł nam to zrobić.- Jacob złapał się za głowę i osunął w dół. Był załamany nie mógł dopuścić do siebie myśli z tego co zobaczył.
- Kochanie nie mów tak musisz wiedzieć że to wszystko moja wina to ja nie powiedziałam tacie o tych pogróżkach i ruszyłam na własną rękę żeby znaleźć ciocię. Gdyby nie twój tato nas by w tym momencie tutaj nie było to on uratował nam życie. A jeśli chodzi o to że nas zostawił na 3 lata to też nie jest jego wina ja zrobiłam wszystko żeby się nie dowiedział chciałam chronić ciebie i jego. Wiedziałam że jak się dowie to będzie chciał natychmiast wrócić nie mogłam tak bardzo ryzykować. Gdyby prześladowcy dowiedzieli się że jesteś Synem Jake'a mogliby to wykorzystać zrobić ci krzywdę. Synu zrozum tato nie chciał źle. Gdy cię zobaczył po raz pierwszy odrazu cię pokochał mam ten widok do tej pory przed oczami. Nie obwiniaj go proszę.
- Przepraszam mamo.- Jacob wydusił przez łzy tylko te dwa słowa.
- Nic się nie stało kochanie a teraz zostawię cię samego ochłoń troszkę i spróbuj porozmawiać ze swoim ojcem..
CZYTASZ
To nie twoja wina #Duskwood# cz.2 ( Lea i Jake)
Misterio / SuspensoTa Historia jest kontynuacją pierwszej części opowieści ,, Moje serce bije dla ciebie". Pojawią się postaci Ley i Jake'a ale w znacznie mniejszej ilości. W tej części historia bardziej skupi się na życiu ich dzieci Jacob'a i Clary. Ale nie będzie t...