Rozdział 16

292 13 0
                                    

Była środa, a z racji tego że dzisiaj była klasówka z matematyki, postanowiłem wmówić matce że fatalnie się czuję i zostać w domu. Nagrałem termometr oddechem i potem przyłożyłem na chwile gorący kubek z herbatą do czoła. Zawołałem mamę i udając zmęczonego pokazałem jej termometr, który wskazywał 38.7 stopni. Popatrzyła na mnie zmartwiona i dotknęła mojego czoła.
-Jejku, rozgrzany jak piec!- ruszyła do kuchni i wyciągnęła z szufladki ibuprom - weź jedną tabletkę, nie idź lepiej do szkoły bo to może być wirus- dodała, wręczając mi lek i poczochrała mnie po włosach. Ja to jednak mam w życiu szczęście! Wziąłem termometr i herbatę do swojego pokoju, i położyłem się na łóżku. Postanowiłem napisać do Edsa że nie będzie mnie w szkole, ale już była lekcja więc chłopak nie odpisał.

♡ ♡ ♡ ♡ ♡

Cały dzień leżałem i oglądałem filmiki na yt, robiłem sobie przerwy żeby pograć na gitarze, po czym nudziło mi się granie, więc odpalałem muzykę i myślałem o miłości mojego życia. W sumie ciągle myśle o nim, podczas każdej czynności. Myśle o tym jak piękne ma oczy i włosy, jak cudownie smakują jego usta, jak majestatyczny jest jego dotyk i jak słodko wygląda gdy się uśmiecha. Boże jak ja go kocham! Eddie to osoba o której mógłbym gadać godzinami i nie znudziłoby mi się! Ten chłopak jest pierdolonym ideałem. Zastanawiam się co on we mnie widzi...
Rozmyślałem kiedy nagle usłyszałem wołanie pomojej mamy -Richie słońce chodź na chwilę!- nienawidzę jak ona się tak pieszczotliwie do mnie zwraca. Zszedłem na dół, na schodach usłyszałem że matka z kimś rozmawia, nie była to Natalie, to mężczyzna, znałem ten głos. Wszedłem do salonu i to co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach, a oddech jakby zamarł.
-Zanim coś powiesz-zaczęła mama-proszę daj mu szanse, nie ma gdzie się podziać- powiedziała z litością i jakąś taką słabością w oczach, na przeciwko niej siedział ojciec...
Nie wiedziałem co mam robić więc nawet się nie witałem, popatrzyłem mu w oczy, on też patrzył w moje. Widziałem w jego oczach, jakiś rodzaj skruchy, jakby żałował tego co zrobił, a jednak była w nich iskra nienawiści. Nienawiści do mnie.
-cześć- prychnął, po czym od razu zerwał kontakt wzrokowy. Moja mama westchnęła. Byłem cholernie wściekły, że pozwoliła mu wrócić. Przecież on mnie pobił, dosłownie bez powodu!
Nagle wstał i srogo na mnie popatrzył. Delikatnie cofnąłem się, ale starałem się nie ukazywać tego jak bardzo przeraża mnie on i jak bardzo boje się że znów mi coś zrobi. Na szczęście minął mnie, rzucając zabójcze spojrzenie i poszedł w stronę kuchni. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy, pobiegłem więc do pokoju żeby nie daj boże, ojciec zobaczył jak jego spedalony syn beczy.
Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na podłodze wybuchając łzami. Bałem się, tak cholernie się bałem przyszłości. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, jak dalej żyć, już nie wiedziałem nic...
Wstałem i położyłem się na łóżku, przytuliłem mocno poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

♡ ♡ ♡ ♡ ♡

-Tozier!-usłyszałem głos, który mnie wybudził, otworzyłem oczy a na moim łóżku siedział Eddie, obok niego stał Bill, obok Billa Stan opierający się o moje biurko, a głownie widziałem że Bev stoi nade mną i pstryka mnie w czoło - Tozier zjebie, śpisz od 17 godzin!- pisnęła. Zdezorientowany obecnością przyjaciół w moim pokoju zapytałem-co wy t-t-tu robicie?- na co Eddie popatrzył na mnie zmartwiony i odpowiedział - nie odbierałeś wczoraj i dzisiaj cały dzień, nie odpisywałeś, a w szkolę cię nie było, martwiliśmy się wiec przyszliśmy- wytłumaczył i pogłaskał mnie po włosach. Ughhhh błagam! On jest taki słodki!!
-Która jest godzina? - spytałem podnosząc się do pozycji siedzącej
-15:28, a ty śpisz! Poza tym kiedy ostatnio sprzątałeś tą norę!?- rzucił stan kopiąc jaką kupę brudnych ubrań, która leżała na podłodze, Bill zaśmiał się i popatrzył na mnie jakby oczekiwał odpowiedzi.
-Dajcie spokój..-parsknąłem i wstałem. Kręciło mi się w głowie, śmierdziałem i nie miałem czystych ciuchów. Genialnie.
-Dobra ważne że żyjesz Rich! Serio się martwiliśmy- powiedziała Bev- ale z tej twojej pieczary to ja się ulatniam bo zaraz kurwa rzygnę- dokończyła, chichrając się i wyszła z mojego pokoju, razem ze Stanem i Billem.
Wiedziałem że mój pokój raczej do przyjmowania gości gotowy nie jest, ale nie śmierdziało w nim jakoś bardzo, chyba.
-Nie słuchaj jej- szepnął Eddie -Wiem że ci ciężko- uśmiechnął się i przytulił do mnie.
Czułem że on jedyny rozumie mnie, rozumie to że nie mam na nic siły i jestem zmęczony. Kocham go tak bardzo...

____________________________
Okej wiem znowu przynudzam, ale no akcja się toczy. Obiecuje że będzie coraz ciekawiej!

LOVE EVERYTHING YOU DO...||ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz