Erwin stał i wpatrywał się w okno. Odkąd mógł normalnie chodzić spacery po szpitalnym ogrodzie i wyglądanie przez okno było jego ulubioną czynnością.
-Co tam skrobiesz?-odwrócił się do mnie i spojrzał mi przez ramię
-Ostatnie papiery o rezygnacji ze szpitala- westchnęłam- mimo wszystko będzie mi go trochę brakowało. Spędziłam tu wiele dobrych momentów.
-Na przykład jakich?-Erwin usiadł na przeciwko mnie i patrzył na mnie z zaciekawieniem
-Dostałam tutaj swojego ukochanego konia Leilę; miałam też taki zwyczaj z Klarą, moją przyjaciółką, że co tydzień któraś z nas piekła ciasto, ale przede wszystkim pomagałam tutaj potrzebującym. To zawsze będzie dla mnie największa satysfakcja.
-A poznanie mnie nie było jednym z tych momentów?- Erwin uśmiechnął się zadziornie. Zdążyłam przywyknąć do jego ogromnej pewności siebie
-Ależ oczywiście- zaśmiałam się- to był ogroooomny zaszczyt-zasalutowałam- poznanie ciebie to był najlepszy moment w mojej kilkuletniej karierze.
-Hej!-obruszył się- za naśmiewanie się z generała można wyłapać niezłą karę. Będę pamiętał żeby przekazać Leviemu, że masz zrobić kilka karnych okrążeń.
-Kto by pomyślał, taki żartowniś nie ma do siebie dystansu.
-Nie przywykłem do tego.-odparł sucho generał- raczej mało żartuje w korpusie, prawie wcale. Tam nie ma miejsca na śmiech.
Spojrzałam na niego, jego oczy znowu straciły iskrę, za każdym razem gdy tylko wspominał o zwiadowcach robił się smutny.
-Wybacz-westchnął po chwili milczenia- przy tobie mogłem trochę się oderwać od rzeczywistości i wypocząłem.
-Erwin-zaczęłam delikatnie- jeśli tylko będziesz potrzebował wypoczynku to przyjdź do mnie.
Co ja wyprawiałam? Dowódca zwiadowców będzie przychodził do mnie na pogawędki i rozmowy o uczuciach. Czasem mogłabym się ugryźć w język. Zanim Erwin zdążył cokolwiek powiedzieć szybko kontynuowałam.
-Właściwie, to miałam ci mówić, że dzisiaj będziemy wracać, ale chyba przyda ci się jeszcze jeden dzień odpoczynku.
-Ależ skąd- Erwin podniósł się z krzesła- mój korpus mnie potrzebuje. Za ile możemy ruszać?
-Właściwie, to jestem już spakowana, muszę tylko odnieść papiery i pożegnać się z Klarą.
-Zdążę w tym czasie spakować swoje rzeczy-powiedział generał bardziej do siebie niż do mnie- jeśli się pospieszymy zdążymy jeszcze przed obiadem
Wstałam z fotela zbierając swoje dokumenty. Bez słowa wyszłam z gabinetu kierując się do dyrektora szpitala. Znałam ten budynek jak własną kieszeń, jednak teraz wydawał mi się praktycznie obcy, jakbym wyszarpała z niego cząstkę siebie. Westchnęłam i zapukałam do biura przełożonego.
-Wejść- usłyszałam
-Dzień dobry panie Travis. Przyniosłam swoją rezygnacje
Mężczyzna westchnął
-Siadaj dziecino- zawsze tak o mnie mówił, od momentu kiedy przekroczyłam próg tego szpitala- napijesz się czegoś?- zobaczył moje przeczące kiwanie i kontynuował- wiedziałem, że nie będziesz tu siedziała do końca życia, ale nie sądziłem, że tak szybko stąd wyfruniesz. Byłaś tutaj najlepszą lekarką, wiem, że ani oferta podwyżki, ani żaden inny awans cię nie przekona, generał Smith bardzo chce cię mieć przy sobie- zmarszczyłam lekko brwi, starszy mężczyzna szybko to zauważył- bo widzisz,-kontynuował jakby w odpowiedzi- gdy tu przyszedł powiedział, że nie zamieniłby cię nawet na cały personel tego szpitala i nieważne jaką podwyżkę ci zaproponuje, on da dwa razy tyle, chociażby miał się zapożyczyć u samego króla.
-Z całym szacunkiem- wtrąciłam zdumiona-, ale chyba generał Smith nie przekonał pana takimi bzdurami.
Mężczyzna zaśmiał się
-Musiał dostrzec w tobie coś wyjątkowego dziecino, nigdy nie widziałem kogoś tak śmiertelnie poważnego.Kilka godzin później stałam na dziedzińcu szpitala. Wypatrywałam Klary, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
-Gdzie nasze konie?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Erwina
-Chyba nie myślałeś, że pozwolę ci jechać konno-wskazałam ręką przed siebie- pojedziemy powozem.
-Przecież dałbym radę- generał prawie wykrzyczał te słowa.
Odwróciłam się do niego.
-Pamiętasz jak nazwałam cię dzieckiem- blondyn niechętnie kiwnął głową- No właśnie, nadal tak uważam, więc nie marudź, tylko wsiadaj.
Ruszyliśmy w stronę powozu
-Y/n!!-usłyszałam zdyszany głos za sobą
-Klara!!- rzuciłam się jej w ramiona- będę za tobą tak bardzo tęsknić.
-Oh ja za tobą też-podała mi mały pakunek- upiekłam ci ciasto- powiedziała to prawie ze łzami w oczach.
Przytuliłam ją jeszcze mocniej.
-Będę cię odwiedzała- sama nie mogłam powstrzymać łez
-Oj nie wątpię, nie wytrzymasz beze mnie-zaśmiała się po czym ruszyła w stronę Erwina- a ty-dodała poważniej- jeśli coś jej zrobisz to osobiście obetnę ci każdą kończynę.
-Klara!-krzyknęłam do niej z wyrzutem-przestań!
-Bez obaw- wtrącił się generał- to mądra dziewczyna, da sobie radę.Jechaliśmy w milczeniu gdy nagle głos zabrał Erwin.
-Y/n jeśli mógłbym cie prosić przy innych kadetach mów do mnie generale. Jeszcze sami pomyślą, że mogą mówić do mnie po imieniu.
-Czyli mam fory u generała?-zaśmiałam się
-Nawet nie wiesz jak duże-mruknął pod nosem
-Coś tam wiem, rozmawiałam z dyrektorem Trvisem, aż tyle jestem warta?
Erwin lekko się zarumienił i podrapał po karku
-Cóż-zaczął lekko zmieszany- jesteś naprawdę dobra w tym co robisz.
-Nie potrzebuję twojego potwierdzenia, żeby wiedzieć, że jestem dobra-odpowiedziałam kąśliwie
- Ale ty jesteś pamiętliwa-rzucił wysiadając z powozu, po czym podał mi rękę- Pani pozwoli, że pomogę, bo za 10 lat wypomnisz mi, że prawie przeze mnie wypadłaś.
Chwyciłam jego dłoń i z gracją zaskoczyłam z powozu, po czym lekko szturchnęłam go w ramię
-Ciekawe czy za 10 lat nadal będziesz miał takiego kija w dupie, generale Smith-odgryzłam mu się
-Ah tak? Ciekawe czy za 10 lat wyrobisz się z tymi karnymi okrążeniami, które zamierzam ci dorzucić- zaśmiał się-, a teraz chodźmy na obiad, musimy cię wszystkim przedstawić.Szliśmy przez długi korytarz, z sali, do której zmierzaliśmy było słychać głośne rozmowy.
-Gotowa?-zapytał mnie mężczyzna, a ja tylko skinęłam głową
Erwin otworzył drzwi do stołówki, nagle zapanowała martwa cisza, każdy z zebranych wstał i zasalutował
-Spocznijcie- zarządził Smith- jak widzicie, wróciłem do was i chciałbym was wszystkich oficjalnie powitać. Zarówno nowych jak i starych zwiadowców. Niestety, przez moją kondycję zdrowotną ślubowanie zwiadowców, a co za tym idzie, przyjęcie powitalne musiało zostać przesunięte. Jeszcze w tym tygodniu poznacie dokładny termin swojego ślubowania. Dodatkowo, chciałbym wam przedstawić nową, wyjątkową osobę- wskazał na mnie ręką- y/n została naszą nową naczelną lekarką, jeśli będziecie potrzebowali jej pomocy znajdziecie ją w gabinecie w lewym skrzydle. Narazie doktor y/n dołączy do oddziału Płukownik Hange, jednakże, jeśli ktokolwiek z was ma doświadczenie medyczne lub chciałby pomagać przy rannych proszę się zgłosić do naszej Pani doktor.-spojrzałam na niego pytająco- to wszystko na dziś. Wróćcie do jedzenia.
-Generale- szepnęłam, gdy kierował się w stronę stolika- gdzie mam usiąść?
-Ze mną-odpowiedział- nie jesteś przecież tylko kadetką.
Spojrzałam na niego niepewnie, dlaczego do jasnej cholery nic mi nie powiedział? Usiadłam niepewnie na końcu stołu.
-Y/n, nie muszę cię przedstawiać, poznałaś już wszystkich, gdy nie dawali ci spokoju, kiedy próbowałem odpocząć.
Pokiwałam lekko głową. Zasalutowałam po czym usiadłam do stołu.
-Witaj!-krzyknęła Hange- nie mogę się doczekać kiedy zaczniemy razem pracować! Czy to nie niesamowite?! Ty wiesz tyle o ludziach, ja o tytanach, może razem odkryjemy coś wspaniałego!!
-Czworooka- przerwał jej Levi- nie strasz dziewczyny w jej pierwszy dzień. Mogłabyś chociaż udawać, że jesteś normalna.
-To nic takiego- uśmiechnęłam się i podałam dłoń Hange- napewno się dogadamy Pani Płukownik!
-Tch, dwie wariatki- skwitował kapral.
-Levi-rzucił Erwin- to ty nie strasz y/n.
Brunet tylko wzruszył ramionami, a Erwin spojrzał na mnie przepraszająco. Uśmiechnęłam się lekko, co mężczyzna odwzajemnił. Dostrzegłam kątem oka jak Hange zaświeciły się oczy i lekko zachichotała.Po kolacji zadeklarowałam się, że umyje naczynia. Chociaż w ten sposób mogłam spłacić swój dług u Zwiadowców. W sprzątaniu dołączył do mnie Levi.
-Czyścioszka się znalazła- skwitował patrząc jak wycieram talerze
-Z tego co słyszałam ty też nie lubisz jak jest brudno, poza tym jestem lekarzem, wszystko w moim otoczeniu musi być sterylne
-Chyba jednak się polubimy- rzucił beznamiętnie- i jeszcze jedno. Mam cie zaprowadzić do Erwina, chciał z tobą porozmawiać.
CZYTASZ
Oddaj swoje serce |Erwin Smith x Reader|
RomanceOd kilku lat jesteśmy na wojnie, mam krew tysięcy osób na rękach, codziennie zastanawiam się ile jeszcze osób przeze mnie zginie, tylko dzięki tobie czuję się jeszcze trochę jak człowiek, a nie jak bezduszny diabeł posyłający ludzi na smierć. Jesteś...