Rozdział 5

229 10 16
                                    

  – Jedynkę?! – Przewróciłam oczami, po chwili z powrotem spoglądając w jego stronę.

   – Matematyka nie jest moją mocną stroną. – Powtórzyłam, upijając łyk piwa ze szklanki.

   – Przypomnij mi, zamierzasz iść na studia? – Od zawsze wiedziałam, że Izaak jest wspaniałym pocieszycielem i motywatorem do dalszej nauki. Po prostu to wiedziałam.

   – To tylko próbne, a statystycznie są one o wiele trudniejsze. – Próbowałam znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie, tylko po to aby nie musieć przyznawać mu racji. W głębi siebie doskonale wiedziałam, że ją miał. W końcu nawet jeśli matury próbne były trudniejsze, to nie daje mi to gwarancji, że następne pójdą mi lepiej.

   – I zamierzasz złożyć papiery do jednej z lepszych uczelni w okolicy? – Posłałam mu mordercze spojrzenie.

   – Tak, właśnie tak zamierzam. – Upiłam kolejny łyk słodko-gorzkiej cieczy. 

   – Skup się bardziej na nauce. – Powinnam przyjąć jego krytykę lekką ręką, zwłaszcza, że po części się zgadzałam. Nie potrafiłam jednak dać mu tej satysfakcji. – Jason nie zapewni ci miejsca w collegeu. – Spojrzałam na niego karcąco.

   – Wcale nie chodzi o niego. – Skłamałam. Wiedziałam, że gołym okiem widać moje zauroczenie względem niego.

   – Twoja matka mówiła co innego. – No tak, jak mogłam zapomnieć o największej informatorce względem mojej osoby, jaką była moja matka. Większość rzeczy Izaak wyciągał właśnie od niej.

   – Widzieliśmy się tydzień temu, odstawił mnie do domu i wszystko wróciło do normalności. – Prócz mojego nastawienia. Miałam problemy z koncentracją, myślałam tylko o tym aby napisać w kwestii kolejnego spotkania. Ale nie mogłam tego zrobić, musiałam opanować swoje emocje, aby nie wyjść na nachalną.

   – Słyszałem. Odwiózł cię do domu o pierwszej w nocy. – Poruszył dwuznacznie brwiami, co chcąc nie chcąc rozbawiło mnie.

   – Poszliśmy do teatru, potem zaprosił mnie na herbatę i rozmawialiśmy. – Wytłumaczyłam aby rozwiać wszystkie jego zboczone teorie.

   – Rozmawialiście? – Czułam w jego głosie rozbawienie i kpinę.

   – Tak rozmawialiśmy, nie każdy na pierwszej randce idzie w celach zapoznawczych do łóżka. – Zrobił urażoną minę, teatralne chwytając się za klatkę piersiową.

   – No wiesz co, to był cios poniżej pasa. – Przyznał na co podniosłam jedną brew do góry.

   – Mówię tylko jak jest. – Upiłam kolejny łyk bawiąc się przy tym szklanką. – Od kiedy w ogóle interesuje cię jego istnienie? – Od ostatniej rozmowy na temat Jasona żadne z nas o nim nie wspominało. Dlatego tym bardziej zdziwiło mnie poruszenie kwestii jego osoby przez Izaaka.

   – On mnie nie interesuje, bardziej chodzi mi o ciebie. – Odstawił na biurko pustą butelkę po piwie. – Wolałbym abyś znalazła sobie kogoś w swoim wieku trochę bardziej... Wiesz. Normalnego. – Powiedział sarkastycznie na co przewróciłam oczami.

   – Jest normalny. Jeszcze się do niego przekonasz.

☔︎

Stałam przed jego drzwiami jak kompletna idiotka, od jakiś pięciu minut. W dłoniach trzymałam ciasto, które upiekła moja mama. Postanowiłam jako pierwsza odwiedzić go po ostatnim, spędzonym wspólnie czasie. No właśnie. Na samą myśl o ostatnim wieczorze, czułam jak milion dreszczy przebiega po moich plecach. Nie potrafiłam zapomnieć o zapachu jego wody kolońskiej, ciepłym oddechu owiewającym moją twarz, dotyku który rozpalał moją skórę. Chciałam go zobaczyć, przywitać się i móc po raz kolejny swobodnie z nim porozmawiać, na każdy temat jaki obierzemy. Po ostatnim razie czułam duży niedosyt. W mojej głowie pojawiło się znacznie więcej pytań. Chciałam słuchać odpowiedzi na nie godzinami. Na temat jego upodobań, marzeń, ambicji. Całej jego osoby.

ℛℯ𝒹 ℛ𝒾𝒷𝒷ℴ𝓃  ☂︎ 𝒥𝒶𝓈ℴ𝓃 𝒯𝒽ℯ 𝒯ℴ𝓎𝓂𝒶𝓀ℯ𝓇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz