Rozdział 9

169 10 7
                                    

Siedząc na zamszowym fotelu w moim pokoju, wyglądając przez okno na panującą pogodę doznawałam lekkiego deja vu. Śmierć mojego ojca nastąpiła późną jesienią. Pogoda była wtedy wyjątkowo paskudna, a sama ulewa idealnie wpasowywała się do pogrzebu. Dzisiaj był koniec lutego, a zza chmur przedzierało się słońce, które mogło zmylić nie jedną osobę, dając nadzieję na nadejście lepszego dnia. Jednak mi zostało zaledwie półtorej godziny do pogrzebu.

Czarne ubrania wisiał na mojej szafie od wczorajszego wieczoru. Nie byłam w stanie na niego patrzeć. Do czasu żałoby po ojcu kochałam ten kolor, teraz kojarzył mi się z jedną okazją. Dlatego byłam pewna, że połowa mojej szafy zostanie wyrzucona.

Dzień w którym zobaczyłam martwe ciało Izaaka Michaelsona, uważałam za dzień przeklęty, który narodził w mojej głowie nową traumę. Będzie mi ona towarzyszyć prawdopodobnie do końca mojego życia. Następne dni były wyjątkowo puste i monotonne. Robiłam to co zawsze - wstawałam, ubierałam się, jadłam śniadanie, odrabiałam lekcje, uczyłam się, obiad, telewizja, kolacja, łóżko i noc przepełniona koszmarami, między którymi budziłam się aby zapalić lampkę nocną i wziąć leki na sen. Mimo obowiązków którymi skutecznie zajmowałam czas, nie byłam w stanie zapanować nad dręczącymi mnie myślami. Gdyby ktoś wieczorem zapytał mnie o podsumowanie dnia, jedyną prawidłową odpowiedzią był Izaak. Mama po kolejnej tragedii znów zaczęła więcej pracować. Może nie tak jak po śmierci ojca, jednak znów odsunęła się ode mnie pozostawiając samą z przemyśleniami. Mogłabym mieć do niej o to pretensje, ale nie mogłam kiedy w taki sam sposób postępowałam z Jasonem. Wyrywał sobie serce, podając mi je w przepięknej kompozycji na porcelanowym talerzu, kiedy ja potrafiłam jedynie odmawiać i zbywać go. Wiedziałam, że go ranie. Ale nie miałam mentalnie siły chociażby na krótką rozmowę. Kilka wiadomości na messengerze to jedyne co byłam mu w stanie zapewnić na ten czas.

   – Maddy. – Odwróciłam zamyślone spojrzenie z okna spoglądając na moją mamę, stojącą w progu. – Nie chcesz nic zjeść zanim wyjdziemy?

   – Nie jestem głodna. – Na myśl o jedzeniu kilka godzin przed ostatecznym porzegnaniem się z moim przyjacielem czułam jak żołądek kurczy się niczym po kilku tygodniowej głodówce a jelita wiążą się w supły marynarskie.

   – Szykuj się powoli. – Zlustrowałam ją uważnie wzrokiem. Mimo czterdziestu pięciu lat mojej mamie nie dało odmówić się urody i kobiecości. Była typem kobiety która nawet bez makijażu, w dresach i nie ułożonych włosach wyglądała równie elegancko jak teraz. Ubrana w dopasowaną sukienkę do kolan, która podkreślała jej szczupłą figurę i w szpilkach, które dodawały jej kilku dodatkowych centymetrów.

   – Daj mi chwilę. – Utkwiłam swoje spojrzenie w poprzednim miejscu, poprawiając się na fotelu, na którym spędzałam ostatnio więcej czasu niż zazwyczaj.

Usłyszałam jedynie jak zamyka za sobą drzwi, zostawiając mnie samą.

☔︎

Moje policzki były całe mokre od łez ale starałam się to jakkolwiek ukryć kosmykami włosów. Z marnym rezultatem. Widząc zamkniętą, ciemną, drewnianą trumnę obłożoną wieloma wiązankami i zniczami czułam jak moje serce kraja się z każdą kolejną sekundą. Do tego jeszcze czarnobiałe zdjęcie przedstawiające mojego uśmiechniętego przyjaciela. Słowa księdza dochodziły do mojej głowy bardzo powoli, bez żadnego zrozumienia. Może nawet nie chciałam go słuchać. Życie bez tylu bolesnych wspomnień wypowiedzianych w przeciągu tej godziny, było o wiele łatwiejsze. Takiego życia teraz potrzebowałam - łatwego, bez kłopotów i zapachu śmierci.

Kiedy Mszy żałobnej dobiegł koniec w stronę pani Caroline i pana Georga, ustawiła się niewielka kolejka w celu złożenia kilku słów otuchy i kondolencji. Zbiegowisko było raczej niewielkie, tak jak w przypadku mojego ojca, rodzina Izaaka porozrzucana była tak naprawdę po całym świecie. Przyszło wiele osób które znałam ale również takie które były dla mnie całkiem obce. Wielu wujów i ciotek, które porozwodziły się wychodząc za mąż za kogoś innego, kuzynostwo które miało już własne rodziny i wnuki państwa Michaelson.

ℛℯ𝒹 ℛ𝒾𝒷𝒷ℴ𝓃  ☂︎ 𝒥𝒶𝓈ℴ𝓃 𝒯𝒽ℯ 𝒯ℴ𝓎𝓂𝒶𝓀ℯ𝓇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz