(42)

220 14 29
                                    

Rano obudził mnie Damon mówiąc, że nasz braciszek znów coś robi przed domem. Kiedy nie chciałam wstać, oblał mnie wodą i Zmusił do zaatakowania go i wstania z łóżka.

- Nienawidzę cię. - Warknęłam. - Czy w tym domu może chociaż raz. RAZ nie stać się nic złego? - Zapytałam.

- Może coś go pożera? No chodz! - Zaczął błagać i po kilku minutach zgodziłam się. Ubrałam na siebie szlafrok i zeszłam niechętnie do drzwi wejściowych. Stef robił coś przy motocyklu.

- Masz kryzys wieku średniego? 161 lat to już pora. - Dogadał D, a ja zaśmiałam się.

- Co robisz Stef? - Zapytałam przez uśmiech.

- Przemiana nieco przygnębiła Elene. - Usiadł na motocyklu. - Chcę pomóc jej się trochę rozerwać. - Oznajmił.

- Tobie też się przyda. - Stwierdził Damon wchodząc bardziej w wejście drzwi. Stef się zaśmiał, a ja patrzyłam na nich dość zmieszana.

- Wciąż się czubimy. - Powiedział Stefan. - Rozumiem. Dokąd idziesz? - Spytał Damona.

- Łowca pobrał od Tylera wilczy jad, więc ma truciznę na wampiry. - Oznajmił, a ja spojrzałam na nich wielkimi oczami. Jeśli łowca dowie się, że również jestem wampirem, zabiłby mnie bez wahania i krew Klausa tu nie pomogłaby. - Znajdę go i pożre żywcem. -

- Świetnie. - Dodałam udając, że nic się nie stało.

- Idę z tobą. - Stwierdził Stefan wstając z motocyklu.

- Załatwię go i uciekam z miasta. - Dodał szybko Damon.

- Co? - Zapytałam niewiedzac o co chodzi.

- Oh. W samochodzie wioząc ciało Klausa, ustaliliśmy że jeśli wybierze jednego z nas, drugi opuszcza miasto. Wypadło na mnie. - Powiedział i wziął łyk burbona.

- A co ze mną?! Pomyśleliście o mnie w tej sytuacji? Oczywiście że nie! I to wszystko, dzieje się przez jedną brunetke, która wygląda jak wasza była!? Jesteście okropni. Myślicie tylko i wyłącznie o sobie. - Łzy zaczęły napływać mi do oczy kiedy krzyczałam. Stefan chciał coś powiedziec, ale uciekłam na górę trzaskając drzwiami telekinezą od mojego pokoju i zamykając je na klucz. Nie umialam się uspokoić. Znów miałam stracić moją rodzinę. Nie dowierzałam w to. Położyłam się na łóżko przykładając poduszkę do twarzy i zaczynając płakać.

Godzinę później usłyszałam jak obydwoje wychodzą z domu. Damon próbował kilka razy wejść do pokoju, ale nic z tego. Usiadłam, ale już nie płacząc. Po prostu bawiłam się wszytskim co miałam pod ręką. Poduszki, pióra czy inne badziewia z pokoju. Usłyszałam trzaskające się szkło w salonie. Szybko zeszłam spojrzeć czy wszystko dobrze, ale jedynie jedna szklanka była zbita. Wróciłam do swojego pokoju, a tam był nieoczekiwany gość. Stanęłam jak wryta w ziemię w progu, a on patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.

- Co ty tu robisz? Mówiłam ci, żebyś się do mnie nie zbliżał Klaus. - Powiedziałam dość poważnie.

- Chce ci tylko przekazać...moje.. - Nie umiał z siebie nic wydusić. - Przeprosiny. - Oznajmił, a ja zaczęłam się śmiać jak wariatka.

- Czekaj.. czy ty.. - Nie umialam wydusić z siebie słowa. - Przeprosiłeś mnie? Ten Klaus Mikaelson? - Zapytałam już trochę uspokajając się.

- To takie zabawne? - Zapytał poważnie.

- Chcesz szczerej odpowiedzi? Czy jednak kłamstwo? - Zapytałam uśmiechając się. - Możesz już wyjść. Przeprosiłeś, ale ja nadal mam do ciebie żal. - Stwierdziłam.

- Tamaro...- Zaczął dając jeden krok przed siebie.

- Proszę cie. - Westchnęłam dając rękę przed siebie. - Nie podchodź.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz