Przed powrotem do San Francisco, zajrzałam do paru miast, w których aż roilo się od krwi. Bawiłam się całkiem dobrze, dopóki znów ktoś mi nie przeszkodził.
- Tamara! - Powiedzial z uśmiechem Klaus. - Jak się masz? - Zapytał ironicznie.
- Widze, że nie odpuszczacie. - Oznajmiłam. - Nic wam to nie da. -
- Hm. - Mruknął. - Nie? A da ci coś do zrozumienia, że Vasil jest w Mystic Falls? -
Moje serce na chwile się zatrzymało. Spojrzałam na Klausa dość poważnie.
- Co on tam robi? - Powiedziałam obojętnie.
- Szukał cie. - Oznajmił. - Ja go tam sprowadziłem.
- Po cholere?! - Krzyknęłam. - Zostaw go w spokoju.
Nagle mój telefon zadzwonił. Wyświetlił się numer Vasila. Wiedziałam, że będę musiała jechać i pokazać mu, że nic mi nie jest, inaczej in również wchodził by mi na głowę.
- No już. - Uśmiechnął się Klaus. - Odbierz.
Odebrałam telefon, mówiąc ciche "halo"
- Tamara!! - Ucieszył się. - Gdzie jesteś? Byłem u ciebie w domu i cię nie było. - Odparł.
- Wiesz.. - Zaczęłam słodkim głosem. - Wyjechałam na jakiś czas i raczej szybko nie wrócę.
- No weź! - Zaczął. - Chyba nie przepuścisz okazji, że tu jestem! -
- Co ty tam w ogóle robisz? -
- Miała być to niespodzianka... - Twój chłoptaś mi mówił, że potrzebujesz teraz wsparcia.
- Nie wiem co ci powiedział, ale jest w porzadku. Po drugie, to nie mój chłoptaś.
- No Mara! - Zaczął naciskać. - Chociaż na chwile.
- Okej. - Powiedziałam obojętnie. - Tylko na chwilę. Będę wieczorem.
Chłopak ucieszony rozłączył się, a ja spojrzałam na Klausa.
- Czy wy zawsze musicie robić mi pod górkę? Nie umiecie mnie zostawic raz na zawsze? - Wpadłam w szał. Nie umialam się opanować. Raz szarpałam się za włosy, raz za ręce, tylko po to, aby nie dopuścić do siebie emocji.
- Tams.. - Zaczął spokojnie Klaus, łapiąc moje ramiona. - Zależy nam na tobie. Zależy MI na tobie. - Powiedział naciskając na drugie słowo.
- Gówno prawda. - Syknęłam, wyrywając się z jego ramion.
W ciszy jechaliśmy do Mystic Falls, znowu. Klaus nie raz chciał się odezwać, ale mówiłam, że jeśli to zrobi, wyrwę mu język. Powiedział, że Vasil jest w barze i, że czeka na mnie. Więc tam weszłam. Pełna "emocji"
- Tamara! - Krzyknął idąc w moją stronę.
- Vasil! - Krzyknęłam z fałszywym uśmiechem.
Przytulił mnie na powitanie co musiałam odwzajemnić. Usiedliśmy przy pobliskim stoliku i zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach, a bardziej on mówił, a ja słuchałam, albo bardziej udawałam.
- Tak jak już mówiłam, dziś wyjeżdżam na stałe z Mystic Falls. - Oznajmiłam dość poważnie.
- Dlaczego? Coś poważnego musiało się stać, skoro wyjeżdżasz z miasta, o którym tak dużo mówiłaś. - Stwierdził fakt.
- A dlaczego ty przyjechałeś? - Zapytałam puszczając jego zdanie w zapomnienie.
- Już mówiłem. - Westchnął. - Zobaczyć się z tobą, zatęskniłem się za Tamarą! -
Wtedy już wiedziałam, że coś jest nie tak. Znałam Vasila całe jego życie. Dosłownie. Wiedziałam, że kłamie.
- Nie kłam. - Stwierdziłam. - Po co żeś przyjechał. -
Wtedy już odpuścił kłamanie.
- Masz mnie. - Westchnął ze smutkiem. - Spytaj Klausa. -
Odwróciłam się, i spojrzałam w szybę. Stał tam i podsluchwial wszystko. Ze złością patrzył prosto w Vasila. Wyszłam z baru i pociągnęłam za rękę Klausa, aby poszedł za mną.
- Po co on tu jest do cholery! - Krzyknęłam, a on tylko się śmiał.
- Jesteś tak naiwna. - Oznajmił. Wtedy miałam już dość. Zalazł mi za skórę, użyłam zaklęcia, które sprawiło, że jego glowa zaczela pulsowac, a jego krew wrzeć.
- Jeśli nie przestaniesz, on umrze. - Powiedział dość spokojnie.
- Róbcie co chcecie. Nie chce brać w tym udziału. - Warknęłam.
- Ja go zabije! - Krzyknął, a ja puściłam czar. Czy on to powiedział na poważnie?
- Ta. - Prychnęłam. - Już w to uwierzę.
Powiedziałam i poszłam w swoją stronę. Nagle na drodze w lesie stanął mi Klaus z Vasilem. Dusił go. Aż w końcu skręcił mu kark.
- Nie. - Udawałam płacz. Dałam twarz w ręce, po czym zaczęłam się śmiać. - Jesteś tak głupi. - Oznajmiłam.
- Ja.. - Zaczął.
- Jesteście naiwni. - Stwierdziłam fakt. - Już nic mi nie pomoże.
Skręciłam mu kark zaklęciem i odeszłam. Wiedziałam, że Vasil będzie hybrydą. Zawsze chciał uwolnić się od klątwy, więc było mu to na rękę.
______
Ten rozdział niestety jest krotki, bo nie chce nic pchać na chama. No cóż, jak sje czujecie z faktem, że yo przed ostatni rozdział pierwszej części?