Kolejny dzień był dość dziwny, bynajmniej dla mnie. John wrócił do miasta, a Tyler dowiedział się o śmierci Masona i że to Damon go zabił. Był na mnie zły, że mu nie powiedziałam. Miał prawo, ale nie chciałam go krzywdzić mówiąc mu o tym, że jego wuj nie żyje. Rozmawiałam z Caroline na temat tego, że Tyler wie, a ona poszła od razu do Stefana, który był na mnie koszmarnie zły, a Damon chciał zabić Tylera-Predzej ja zabije jego. Kamień księżycowy, który Bonnie miała zniszczyć, jednak ocalał, a ja zamartwiałam się, co robić sama w pokoju, skoro wszyscy gdzieś wyszli.
Miałam dola. Wielkiego dola, którego Próbowałam od siebie odciągnąć księgo zaklęć Salvatore. Czytałam różne zaklęcia, klątwy, rytuały, a nawet było trochę czarnej magi. Księga była strasznie stara-co się dziwić. Kartki rozlatywały się i umiałam uważać, aby ich nie powyrywać. Okładka była ze skóry i było wyszkrobane czymś na niej "Księga zaklęć Salvatore". Również spoglądałam na amulet w mojej ręce i zastanawiałam się co z nim zrobie, gdy Klaus będzie w mieście. Oczywiście użyje go, ale przez chwilę w głowie miałam "może ich jest więcej?", ale tylko przez chwilę i zaraz o tym zapomniałam. Było już trochę ciemniej na dworze, bardziej zapadał zmierzch i dostałam telefon od Stefana, że w tej chwili jestem potrzebna u Tylera. Z początku myślałam, że coś się stało mojemu czarnookiemu, ale jak się okazało później, chodziło o Caroline. Jules ją uwięziła i strzelali w nią najprawdopodobniej drewnianymi kulami. Szatynka chciała Tylera za 20 minut gdzieś w lesie. Więc się tam nie udaliśmy.
Trochę tak szliśmy. Połowę drogi nie odzywaliśmy się z Tylerem do siebie, jednak w końcu odważył się coś powiedzieć.
-Tamara sluchaj ja..-zaczął mówić, jednak mu przerwałam.
-Nie. Masz prawo być zły. Nie powiedziałam prawdy.-Rzekłam cicho.
-Ale to ja się wydarłem.-
-A ja skłamałam.-
-Zamkniecie się już? Pogódźcie się i tyle. Zresztą, to nie Tamara zabiła Masona.-Stwierdził zażenowany Stefan przed nami. Zadzwonił po drodze to Eleny, aby powiadomić ją o tym, że Caroline jest uwięziona. Po 15 minutach dotarliśmy na miejsce. Kobieta stała przed iakims autem a w około był las. Widać było, że jest dość pewna siebie.
-Gdzie Caroline?-Spytałam idąc pewnym krokiem w stronę dziewczyny.
-Pod kluczem.-Odparła mając ręce założone na siebie.
-Uwolnij ją, a mój brat puści Tylera.-Warknęłam zatrzymując się.-Nie komplikuj sytuacji, nie chcesz mnie za wroga.
-Juz za późno. Mam cie jako wroga.-Stwierdziła, a ja się zaśmiałam.
-Byliscie pierwsi więc działajcie po swojemu.-Powiedział dobrze mi znany głos za mną. Oczywiście, że to mój brat.-Ale jeśli ja postawie na swoim, poleje się krew.-Gdy to Powiedział, aż zadrżałam na myśl, że Tyler ma umrzeć, jednak nie pokazywałam tego.
-puść Caroline.-Syknął Damon.
-Daj Tylera.-Rzekła Jules.
-Nie jest twoją własnością Jules.-Splunęłam patrząc jej prosto w oczy.-Jesteś od nas słabsza. Pokonamy cie.-Stwierdziłam, a dziewczyna tylko parsknęła śmiechem. Gwizdnęła, a nas otaczać zaczęła wataha. Mieli chyba werbene w wielkim zbiorniku i kołki.
-Oddajcie Tylera.-Powtórzyła stanowczo Jules.
-Słyszeliście? Puśćcie go.-Odparł Damon, a Stefan puścił Tylera. Spoglądaliśmy na wilkołaki, które nas otoczyły i byli źli, jednak nie wiedzieli, że ja jestem wybrańcem.
-Kto zabił Masona?.-Spytał donośnie jakiś mężczyzna.
-to chyba ja.-Powiedział Damon sarkastycznie, a oni zaczęli ruszać w jego stronę.