Kiedy wróciłam nad ranem do domu, nikogo nie było. Słońce rozświetlało salon, a ja ściągając kaptur z głowy dałam reke do światła. Zawsze fascynowało mnie słońce, chociaż jestem dzieckiem nocy. Wampirem, który nie powinien istnieć. Hybrydą, której nikt nie rozumie. Mój telefon leżał na jednym z krzeseł. Biorąc go do ręki, dojrzałam 5 nieodebranych połączeń od Damona. Oddzwoniłam od razu nadal będąc zła.
- Po co dzwonisz. - Zapytałam dość chłodnym tonem.
- Wiem, że jesteś zła i masz jakiś kaprys, ale musisz przyjechać do Eleny. - Była chwila ciszy. - Teraz. - Oznajmił i rozłączył się. Przebrałam się w jakieś normlane ciuchy i wyszłam z domu szybciej, niż zazwyczaj.
W domu Eleny, dowiedziałam się, że brunetka ma jakieś zwidy z Connorem, a na wersalce leżał jej brat. Martwy.
- To może zadzwoń do Stefana? - Dałam radę roztrzęsionej dziewczynie.
- Nie chce. Okłamał mnie. Zwodził i użył perswazji na Jeremym. - Powiedziala wskazując na leżące ciało.
- Powinnaś zadzwonić Eleno. - Poparł mnie Damon.
- Nie ufam mu. - Powiedział, a przez drzwi wszedł młodszy brat.
- Taa, ja zadzwoniłem.. - Oznajmił zmarnowany Damon.
- Co się stalo? - Stefan wparował, jakby dom się palił. Kiedy zbliżył się do dziewczyny, odsunęła się, a jej pretekstem było to, że musi wziąść prysznic uciekając na górę, a za ten czas Jer wrócił do żywych.
- O wróciłeś. Jak się czujesz? - Zapytał Stefan.
- Co się stało. - Spytał młodszy Gilbert.
- Długa historia. - Oznajmił Damon.
- Kup E - booka - Dodałam odchodząc do kuchni, a Stefan poleciał za Eleną go góry. Ja wysłałam Jeremiego do szkoły, a Damon posprzątał krew z podłogi i mebli. Po kilku minutach, Stefan zszedł na dół.
- Gdzie Jer? - Zapytał.
- Poszedł do szkoły. - Oznajmił Damon. - Pomagać Bonnie.
- Albo nie chciał siedzieć w domu w którym zaciukala to siostra. - Oznajmiłam pyskato, a telefon Stefana zadzwonił.
- To Klaus. - Stwierdził patrząc w komórkę.
- Pora wypić piwo, którego sobie nawarzyles. - Odparł Damon.
- Jeśli dowie się, że wiesz o leku, zabije nas obu. - Powiedział i chyba przez chwilę zapomnial, że stoję obok.
- Chwila, jaki lek? - Zapytałam, a oni spojrzeli w inne strony. - Jaki lek? - Teraz Zapytałam trochę ostrzej. Podbiegłam do Damona przyciągając Stefana telekinezą bliżej i wbiłam im ręce w pierś łapiąc za serce.
- Jaki lek, albo zabije was obu. - Ostrzegłam. Nigdy nie byłam w takim amoku. Chciałam zabić własnych braci, to było okropne.
- Okej! Okej! - Krzyknął Stefan. - Jest lek na wampiryzm i chcemy go dać Elenie. Tylko nie wiemy czy na prawde istnieje.
- Super, teraz cała trójka Salvatore'ów idzie na odstrzał. - Dodał Damon ledwo co mówiąc. Wyciągnęłam ręce i wytarłam o moją niebieska koszulkę.
- Nawet jeśli by chciał. Nie zabije mnie. - Powiedziałam patrząc na blat. - Jeśli was skrzywdzi, ja go sama zabije.
- O mało co nas teraz nie zabiłaś. - Szepnął Damon.
- Spójrzcie co Elena przechodzi, a wy jeszcze dobijacie ją kłamstwami. - Westchnęłam, a telefon nadal dzwonił. - Nie unikaj go. To budzi podejrzenia. - Dodałam, a on odebrał. Zaczęli rozmawiać o tym, że Elena ma halucynacje. Ktoś zapukał do drzwi I z tego co słyszałam po oddechu, był to on.
CZYTASZ
[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]
Fanfiction🥇miejsce w #pamiętnikiwampirów 06.05.2022