18. Cholerny uśmiech i spokój deszczu.

7.2K 167 88
                                    

Przekroczyłam bramę szkoły, kierując się w stronę wejścia budynku. Musiałam iść szybszym krokiem, aby zdążyć na czas. Przed szkołą było tylko kilku uczniów, którzy palili. Niektóre dziewczyny się do mnie uśmiechały, co odwzajemniałam bo znałyśmy się od pierwszej klasy. Weszłam do środka i od razu pokierowałam się do sali lekcyjnej. Zdjęłam kaptur i weszłam do sali, gdzie było kilka osób. Była również Lucy, Cam'a jeszcze nie było.

- Hej. - przywitałyśmy się, przytulając.

Usiadłam standardowo w ostatniej ławce obok przyjaciółki.

- Jak przyjechałaś? - zapytałam z podejrzeniem. Obdarzyła mnie szerokim uśmiechem.

- Luke mi zaproponował, że mnie podwiezie, więc się zgodziłam. - wyjaśniła podekscytowana.

- Kwitniejesz. - uśmiechnęłam się.

- A ciebie Dylan przywiózł? - zapytała.

- Przyszłam sama na pieszo, Dylan nie zszedł na dół, a ja nie jestem królową żeby mnie codziennie wozić. - odparłam.

- Jak to nie zszedł. - zmarszczyła brwi.
Wzruszyłam ramionami.

- Siema suki! - krzyknął dobrze znany nam obu głos.

Schowałam twarz w dłoniach przez to jak Cameron nas nazwał. Zaczął w pierwszej klasie, później mu się coś odwidziało, teraz chyba ponownie się zaczęło.

- Hej. - odpowiedziałyśmy jednocześnie.

Cameron usiadł w ławce przed nami i się do nas odwrócił. Miał już coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek.

- Opowiadajcie, co tam u was? - zapytał po zadzwonieniu dzwonka.

- Luke przywiózł Lucy do szkoły. - powiedziałam lekko się uśmiechając.

- Miłooość rooośnie woookół naaas! - zaśpiewał głośno, nie przejmując się naszą klasą. Niektórzy na nas zerkali, więc uśmiechnęłam się w ich kierunku.

- Siadajcie. - powiedziała nauczycielka od matematyki, Bore.

•••

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po przekroczeniu progu stołówki, był Williams siedzący przy stole. Mój długi, ciekawski język od razu chciał się dowiedzieć gdzie był kiedy go nie było, ale się powstrzymałam. Podeszliśmy do stołu, witając się ze wszystkimi.

- I jest nasza Emi! - rzekł głośno uradowany Max.

Blondyn wstał i mocno mnie przytulił. Cieszę się, że Clara z Max'em mają zdrowy związek, bo nie jedna by się wkurwiła, że jej chłopak przytula koleżankę. Z każdym po kolei wymieniłam się krótkim uściskiem.

- To ci musi wystarczyć. - powiedziałam do Dylana, klepiąc go w ramię z uśmiechem. Jedynie posłał mi ukradkowe spojrzenie.

- Skoro jesteśmy już wszyscy, to stwierdziłem, że w sobotę wybierzemy się do parku trampolin. - zasugerował z szerokim uśmiechem Logan rozglądając się po wszystkich.

- To dla dzieci. - mruknął Dylan pod nosem, tylko ja to usłyszałam przez co parsknęłam.

- Tak bardzo dawno tam nie byłem! Musimy koniecznie! - zgodził się głośno z entuzjazmem Max.

- Nie ma opcji, że nie pojadę. - stwierdził Jordan, na co Luke i Cameron pokiwali głowami.

- Co ja z wami mam. - Clara oparła podróbek o dłonie, łokciami opierała się o blat stołu.

- Samą radość i smak wolności. - odparł Wilson. - A wasza dwójka? - rzucił do mnie i Dylana, unosząc brew. - O nie, nie, nie. Nie odmówicie takiej zabawy!

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz