Labirynt przeszłośći

23 0 0
                                    

Dowiadując się że w środku jednej książki która otwarła przede mną przejście na dół, nie wiedziałem jak zareagować na to. Miałem w głowie mase pytań do nighta które pewnie się nie dowiem. Stojąc przed tym odwracając się za sobą czy może on powrócić, i się dowiaduje ze nie. Jeszcze się zastanawiam czy to zrobić, czy to wogóle rozsądne by to zrobić, lecz jak to mówią ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Powolutku wchodzę przez betonowe schody na dół, gdzieś 10 stopy i jestem przed korytarzem który wygląda jak przejście przez bunkier, ale także zauważam przed sobą drzwi drewniane którym są zamknięte. Powoli podchodzę do nich mając ciarke na swojej skórze, nie wiedząc co tam może być albo czy on tam jest. Docierając na miejsce przed dębowymi drzwiami, nakładam moje uszy do drzwi by móc usłyszeć czy ktoś jest, cisza to napewno nikogo nie ma, zabieram głowę i delikatnie łapie za klamkę którym kręcę z ogromnym stresem, odchylam i otwieram delikatnie drzwi i widzę. Widzę pokój, duży pokój jakby to był główny salon, zdziwiłem się strasznie że taki istnieje i to pod jego domem,wzrok mnie zabrał w stronę swiecącego miejsca którym jest w nim komin ceglany który jest bardzo dobre wyrzeźbiony,gotowe drewno na opał,ozdoby jakieś a w nim są dwa skórzane sofy czarne którym są kierowane prosto przed kominem. Dywan z niedźwiedzia brunatnego, 3 duże polką na książki, obrazy przedstawiające jakiegoś Królestwa i ludzi, oraz stolik z czarnego brzoza którym są przygotowane porcje wina i z szklanki. Mogę stwierdzić że on tutaj był i pewnie niedawno, ale gdzie on jest? Kolejne pytanie i brak odpowiedzi. Wychodzę za drzwiami by móc wejść do środka tego ozdobionego pokoju którym bym podarował że taki będę miał. Okrążyłem po tym pokoiku przeglądając te wszystkie rzeczy, i były bardzo ciekawe na gust nighta. Ostatnie rzeczy zostały mi książki, podchodzę do nich i sprawdzam tytuły i one są... Z innego języka którym ja sam nie rozumiem co one znaczą, biorę jedna z nich i próbuje to jakoś przetłumaczyć ale nic z tego jeden pisze takim językiem ,,terkes iwkt w hcałógezczs, sprawdzam kolejny odkładając tą która zabrałem i znów, i kolejna i kolejna aż w końcu znalazłem książkę którą zrozumiałem na jego podkładce, jest to brązowa książka z nakładka dużego koła z czarną kropką w środku, a nad nim napisane,,Niekończący się koszmar"a w nim bez autora albo jakiejkolwiek miejsca którym zostało stworzone. Otwieram na pierwszej stronie którym mnie przeraził napis,, Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego częścią "przełykiem ślinę bojąc się co tam znajdę, przewracam kolejną kartkę i widzę teksty które są dłuższe, biorę się za czytanie którym tu piszę i okazuje się że to nie książka,lecz pamiętnik...

,,23 czerwca rok 1878.Londyn.rok którym się urodziłem, nie zapomnę te czasy, jakby to było dopiero wczoraj, pamiętam promienie słońca rozgrzewając moje małe ciało, które przechodziły przez okno, ciepłe powietrze oraz dotyk mojej mamy która była szczęśliwa mając mnie przed sobą.Byłem dzieckiem, a ja się cieszyłem śmiejąc się zamiast płakać, rodzice patrzyli na mnie z łzami oczach że mogą posiadać takie dziecko jak ja, lecz nie na długo. Gdy myślałem że nigdy na świecie nie zniszczy tego pięknego momentu, gdy przyszedłem na świat i rodzice mogą odetchnąć z ulgą że się udało, i możemy być szczęśliwa rodziną, prawda dla mnie okazała się inaczej. W całym naszym domku ceglanym którym mieszkaliśmy wśród pięknej łąki wraz z innymi sąsiadami, przechodziło wokół nas prawdziwe zimno, pomimo że na zewnątrz świeciło słońce a w dużym salonie rozpaliło się w dużym kominkiem ogień z dęba którym ojciec zbierał. Dlaczego to wiedziałem, słyszałem, widziałem i czułem? Sam nie mogłem tęgo pojąć, lecz miałem pewnie zaostrzone zmysły kiedy skończyłem 3 lata, to wtedy stało się coś okropnego, pogoda się pogarszała, na niebie pojawiły się czarne chmury którym zasłoniły słońce i nastała ciemność.ogromna burza nie dawała wszystkim litości, deszcz szalał na wszystkie fronty, mieszkańcy Londynu byli w panice i modlili się by Bóg pomógł im wspierać w te okropne czasy oraz żeby nic im się nie stało, ja bawiłem się moimi zabawkami na podłodze przed ledwo palącym się kominkiem, gdy rodzice siedzieli na kanapie i przytulali się między sobą modląc się by ta ciemność się skończyła i opuściła naszą mała wieś. Gdy robiłem swoje,bawiąc się dalej moimi zabawkami, nagle przede mną ogień zgasł jak gdyby nic, pomimo że wszystkie okna były zamknięte a także nie wpuszczono żadnego wiatru. Patrzyłem na moich rodziców, uśmiechniętych w moją stronę, pewnie dlatego żebym się nie martwił tak bardzo i dalej kontynuował swoją zabawę, by moją myśl kierowało do drewnianych żołnierzyków którym ja trzymałem w moje małe rączki. Lecz tak się nie stało, bo przed oknem usłyszeliśmy ogromny grzmot piorunów którym centralnie było nad nami z góry między chmurami, to wtedy usłyszałem pierwszy raz chaos. Po drugiej stronie naszej drogi usłyszeliśmy krzyk naszej sąsiadki którym z wrzaskiem wolała o pomoc a na chwilę ostatni pisk którym zamilkł na wieki, rodzice byli przerażeni z tego że moja mama szybko podbiegła do mnie i złapała za swe ramiona tuląc mnie blisko do siebie, a ojciec nie wiedząc co tam się dzieję, czy to mogą być bandyci albo złodzieje którzy wykorzystali okazję przez tą pogodę i zaczęli kraść domy oraz zabijając niewinną wdowę. Ojciec patrząc w stronę odbiegającego krzyku którym usłyszeliśmy przed chwilą,ojciec poszedł w szybkim tępie do sypialni którym przesunął szeroki obraz, przedstawiający Trójmasztowiec brytyjski z latach 1779.A zanim wisiał czarny muszkiet którym sprowadzono we Włoszech,ojciec szybko przeładował broń, po tym podszedł przed drzwiami gdzieś 5 metrów i czekał na włamywaczy którym mogą przyjść w każdej chwili.Kazał nam się schować i czekać na niego, gdyby miało się uspokoić. Gdy mama chciała podbiec do piwnicy by się tam schować, nagle zaczęło się. Mama stała zryta, słuchając na kolejne krzyki naszych sąsiadów którym stały się gorsze i przerażające, mama zakrywając moje uszy bym nie usłyszał tej agonii, lecz pomimo to, słuchałem bardzo uważnie,krzyki,tłuczenie, wyrzucanie mebli na przykład szafy i stołu, a także najbardziej mnie przeraziło, błaganie o łasce i o pomoc by ich nie zabito. Zacząłem płakać a mama próbowała mnie uspokoić mówiąc cii, ruszając moje ciało pod rzucając oraz próbując nucić nute która zawsze mnie usypiała lecz dalej płakałem, ponieważ słyszałem  dalej krzyki ludzi otaczającym się we własnej agonii oraz prze okropne burzę z piorunami które wstawiają się coraz straszne. Gdy mijają długie sekundy słuchając się i czekając aż to w końcu się skończy, a ojciec się denerwuję że trzęsacz się trzyma spust którym już pociąga by móc wystrzelić. Lecz nagle... Ucichło, krzyków ustało, jedynie burza którym już zaczyna padać na zewnątrz. Ojciec uspokoił się i wyciągnął palec z spustu, obracając się do nas i oddychając lekko, jakby kamień z serca upadł, gdy podszedł by się dowiedzieć że z nami nie jest, nagle za drzwiami słychać mocne uderzenia a także jęk kobiety którym krzyczy do nas błaganie o pomoc, błaga nas żebyśmy ją wpuścili bo ktoś zabił jego męża i dzieci, błaga uderzając drzwiami i płacząc bo nie chcę żeby ten los spotkał ją. Ojciec słysząc to, szybko idzie w stronę drzwi lecz mama powiedziała żeby nie biegł, i nie robił tego, lecz ojciec był dobrym człowiekiem i znał panią Magdalene którym bez zastanowienia otworzył drzwi i przed nami była ta starsza pani którym ojciec z przerażenia cofa się od niej, a mama krzyczy na głos obraca moja głowę na drugą stronę, lecz ja w mały dziurę, ujrzałem panią Magdalenę w całej krwi, oraz bez jednej ręki lewej. Błagała i prosiła by ją pomogli , bo nie chcę być zabita, z łzami oczach kierowała swoją jedną ręke i ucieta w stronę ojca którym opiera się na jego klacie jeczac i płacząc dalej, ojciec patrząc na mamę, powiedział pani Magdalenie że pójdzie po apteczkę i zatamuje krwawienie, tak powiedział tak zrobił, podbiegł do piwnicy którym szukał resztkę apteczki, a moja mama stała, patrząc się na panią Magdalenę, która krwawiła przed nami i płacząc dalej że jej rodzina została rozszarpana jak zwierzęta, że to diabły, demony, brak serca i duszy. Moja mama przełkneła ślinę i zapytała się pani co ich zaatakowało i resztę sąsiadów. Lecz pani dalej płakała i cierpiała z bólu z rozpaczy myśląc pewnie o jej rodzinie. Mama kolejny raz pyta lecz głośno kto ją zaatakował i kto to byli. Pani patrzyła się na nią trząść się że strachu, próbując coś wykrztusić lecz się bała coś powiedzieć że jej usta trzęsą się także, po paru sekundach powiedziała że to potwory, demony z głośnym krzykiem. Gdy to powiedziała ojciec przyszedł z apteczka w ręku, i podbiegł do tej pani przygotowując bandaże by móc zatamować krwawienie z jej uciętej ręki,mówiąc do niej że wszystko będzie dobrze, poczuł że jakaś plama spadła na jego twarz i kolejny poleciał. Pocierając w miejsce gdzie dostał tym, zobaczył że na jego ręce jest krew, nagle kolejny ale na swoich włosach, powoli podnosi głowę z góry patrząc się na tą panią i nagle wszystkim zszokowało. Widzieli panią która że swoich ust leciała krew jakby wodospad, krztusząc się i patrząc na naszą stronę, powiedziała cichym głosem że nie dało się nic usłyszeć przez ten deszcz, lecz z ruchu warg można było ujrzeć słowo,, potwory"to wtedy przed ojcem zobaczył jak z wystającej części klatki piersiowej Magdaleny wystają długie pazury które przebiły ją jak ser z taką łatwością, ojciec patrzył się bezruchu na to co się dzieję, a mama zasłaniając mnie tak samo nie wiedząc co się dzieje. Parę sekund później pazury które były przebite przez panią, przesunęły się i ucięto ją na dwie części w końcie 70°, a ciało upada obok ojca, którym przed nami ukazuję się duża czarna postać. Zacząłem płakać a deszcz zaczyna uderzać coraz bardziej że nie dało się słychać, patrzyliśmy się z przerażenia a to coś patrzy się na nas że swoimi czerwonymi ślepiami jak krew którym bierze oddech i ryczy przed nami swoim straszliwym krzykiem że cały Londyn to usłyszał. Koszmar nadchodzi

Dziękuję za cierpliwość,i za czytanie mojej opowieści, zapraszam ludzi którzy chcą mnie poznać lub porobić by spędzić czas razem. Tutaj albo na discordzie Matijaz#9055

Do zobaczenia i miłych kolorowych koszmarów

Koszmar na jawie 2-Powrót zła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz