23: REALLY unexpected

907 104 272
                                    

- ... Mogłeś powiedzieć, że przychodzisz. Nie zdążyłem posprzątać.

Akira nie miał zielonego pojęcia, po kiego grzyba pozwolił swojej sztucznej pewności siebie na zawładnięcie nim i podjęcie decyzji tego wieczoru. Godzina dwudziesta trzecia, a raczej grubo po. Pogoda zaczynała się psuć coraz bardziej, co boleśnie zwiastowało nadchodzący koniec sierpnia. Nadchodziło nieuniknione - decyzja, której Takuya nie chciał słyszeć od Aratakiego za nic w świecie. Zaszedł zbyt daleko, kiedy jego pewność siebie obecnie była gotowa wprowadzić go do grobu.

Wyglądał... Smutno. Zdecydowanie nie tak, jak wcześniej, gdy śmiał się z bezsilności Gorou, kiedy krzyczał, że odpłaci się za wszystko to, co zrobił mu Itto. Zgodził się na zakład, który kończył się za jakieś pięć dni z hakiem, a przez cały okres trwania tej idiotycznej umowy nawet nie drgnął palcem..! Trzeba było coś zrobić. A bezsilność, jaką mimo wszystko czuł, była najgorszym uczuciem w jego życiu. Postanowił dziś rano napisać do mężczyzny o spotkanie. Czekał też uporczywie na odpowiedź, tak, jakby był przekonany, że jakąkolwiek mógłby dostać.

Nawet wizyta przyjaciela nie była dla niego irytująca. Po prostu, zamiast się denerwować, to w głębi duszy naprawdę liczył, że zostanie uratowany. Ten jeden, cholerny raz. Nawet, jeżeli nie potrafił się przyznać.

- Nie będę ci patrzył na bałagan, dobra? - zaczął od razu, kiedy powoli zbierało się na deszcz. - Chcę porozmawiać.

-  Wypierdalaj, dobra? Wypierdalaj i więcej mnie nie męcz. - odparł, chcąc zamknąć mu drzwi przed nosem.

Mimo to, Akira pozostał nieugięty, drżącą dłonią blokując mu tą możliwość. Uratuje go za wszelką cenę, to z pewnością.

- Nie chcę cię męczyć, ale... - zablokował z nim spojrzenie. - Chcę ci pomóc.

- W wygranej? Jeśli tak, to proszę bardzo. Właź. - oparł się o framugę, teatralnym gestem zapraszając Akirę do środka. To nie miało tak wyglądać..! - Na co czekasz, co? Skoro tak bardzo chcesz mi pomóc, to chodź. Chyba... Chyba, że nie zmieścisz się w drzwiach.

- ... To nie jest dobry pomysł, Takuya.

- Co? Ty... Chcesz dyktować mi, co dobre, a co złe? - ze zdziwieniem w oczach, nieumiejętnie udał rozbawienie. Bardzo nieumiejętnie. Takuya w smutku nigdy nie był dobry w kłamaniu na żywca, w dodatku w żaden sposób.

- Takuya! Nie pamiętasz, co Itto ci...

- Jeśli to dokończysz, kończymy rozmowę i zostawiam cię tu, dopóki sam nie pójdziesz. - odwrócił wzrok.

- Ale... - zawahał się. - Co niby chcesz zrobić? Między tobą, a nim już nic nie ma.

- Zdziwisz się. Niczego nie skończył, więc... Może mnie sobie zdradzać, ale dalej jest moją własnością!

- Przestań..!

- Przestań? Mam przestać mówić prawdę?

Po tych słowach, między tą dwójką zapadła cisza. Obecnie słychać było tylko odgłosy deszczu, ich własne oddechy, a także dźwięki miasta z oddali. Ta cisza była... Co najmniej raniąca, jeśli chodziło o Akirę. Jego uczucie było zbyt silne, by zrobić cokolwiek przeciwko Takuyi. Nie mógł jednocześnie uratować Itto i pomóc jemu, skoro ciągle mówił o zemście. Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko, a psychika niebieskookiego mężczyzny była w stanie na tyle złym, że przydałaby mu się solidna terapia. Oby Arataki wyszedł z tego obłędu cało, ponieważ spotkanie z policją to zdecydowanie ostatnia rzecz, jakiej chciałby dla Takuyi.

Akira wszedł w końcu do mieszkania mniejszego, nie mając zbytnio innego wyjścia. To będzie ciężka noc, a o śnie można sobie najwidoczniej pomarzyć - miłość do takiego idioty, jak Takuya, miała swoje srogie konsekwencje. I nawet, jeżeli chciałby ich za wszelką cenę uniknąć... Nie zmieni ich losu. I nie zmieni też mężczyzny, odkąd sam, jako wolny i dorosły człowiek zadeklarował, że nie ma zamiaru się dla nikogo zmieniać.

Helpful || Itto x Gorou (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz