12: Party time! (1/2)

856 80 69
                                    

- Jesteś pewien, że zapraszanie tylu ludzi było dobrym pomysłem? - zaczęła Sara, wskazując palcem na wciąż zbierający się tłum ludzi, którzy na ogół nie mieli stałego kontaktu z Itto, ale można ich było nazwać jego "znajomymi", jeśli by naciągać fakty. Ayato, do którego były skierowane te słowa, jedynie z delikatnym uśmiechem patrzył po każdym z gości, najdyskretniejszym wzrokiem, jak tylko było możliwe.

- Kabuto zaprosiłby więcej, jeśli miałby do tego okazję. - smukłe ręce mężczyzny wylądowały na obu stronach kołnierza białej koszuli, aby go poprawić. Kujou jedynie wywróciła oczami.

- A... Gdzie w ogóle jest I-- - od razu się zawahała, czując na sobie karcący wzrok Kamisato. - ... Kabuto? Gdzie jest Kabuto, no, gdzie jest Kabuto! Mów, do cholery, zamiast gapić się na mnie, jakbym ci chuj wie, co obiecała!

Na odpowiedź nie musiała długo czekać, dostając w jej ramach cichy chichot, a zaraz potem ciąg słów wypowiedzianych jego subtelnie brzmiącym głosem:

- Gorou miał go tutaj przyprowadzić... Dobrze się dogadują, nie sądzisz? - na jego twarz wstąpił mały uśmieszek.

- Czy ja wiem? - Sara wzruszyła ramionami. - Jeden i drugi coś przed sobą ukrywają i każdy z nich jest zbyt głupi, żeby to ogarnąć.

- Tego nie możesz wiedzieć. Ale, tak czy inaczej, widzisz, z tajnych źródeł wiem, iż panna Hina przegrała z Kabuto zakład i to Kabuto ją dzisiaj stylizuje. - żartobliwie oficjalnym tonem podkreślił te dwa zmyślone imiona, co niemal doprowadziło do tego, że drink, którego właśnie sączyła Sara, o mało co nie wyszedł jej nosem.

- Co proszę?

- Hm? - spojrzał w jej stronę. - Wiesz, nie wnikałem w szczegóły.

- It... Kabuto! Kabuto stąpa po cienkim lodzie. - krótkowłosa założyła ręce na piersi, patrząc gdzieś w bok. Natomiast Kamisato nie spuszczał z niej swojego zdziwionego spojrzenia ani na chwilę.

- Co masz na myśli? - spytał po paru sekundach ciszy między nimi.

- Nie jesteś ciekawy, w co ubrał Gorou? - zdziwiła się. - Znasz go i jego pojebane pomysły.

- Ten akurat nie był... Taki, jak to określasz. - oznajmił, omijając schludnie i podobnie sprytnie to jedno brzydkie słowo.

- A to skąd niby wiesz? - mruknęła.

- Po prostu na nich spójrz - odwrócił ją plecami do siebie, aby oboje mogli spojrzeć na to, co obecnie działo się na sali. O zgrozo, będzie potem, o czym czytać.

Tłum zebrany na sali zaczął się trochę segregować i tym samym robić więcej miejsca, dzięki czemu w zasięgu wzroku Sary już po chwili pojawił się Kabuto... I idący zaraz obok Gorou. Właściwie, to Itto zachowywał się tak, jak powinien. Wiecie, uśmiechał się jakby do całego świata, przybierał pewny siebie wyraz swojej osoby i witał się z innymi, pomijając wszystkie możliwe formalności. Dodatkowo, cały czas ich dwójka musiała trzymać się razem, aby nie zginąć gdzieś między ludem.

Arataki zdawał się faktycznie lśnić, jakkolwiek by to nie brzmiało. Samo spojrzenie na niego wywoływało uśmiech, a u niektórych sprawiało, że przechodziły ich ciarki. Natomiast Yonamine zdawał się być na zewnątrz równie czarującym, młodym mężczyzną, ubraniem przypominającym Itto. Chociaż... Nie tylko ubraniem, odkąd po małym załamaniu pozwolił mu także na stylizację jego włosów i zrobienie makijażu. Zanim ktokolwiek spyta, dlaczego, to przyznam, że każdy chciałby być na miejscu Gorou - Itto był dobry we wszystkim, jeśli chodziło o dobry wygląd.

Jeśli chodzi o efekty zakładu i przegraną Gorou, Kabuto zdawał się zlitować nad biednym dzieckiem. Tak o to, wygląd chłopaka na dziś dzień zadowalał go aż nazbyt. Ciemny, luźny dół, z trochę wyższymi butami, (które ubrał ze względu na to, że z ich grupy znajomych wydawał się prawie, że najniższy) a także czerwona koszula z wzorem smoka, wylewająca się na górze zza sznurowanego gorsetu, służącego mu z kolei za pasek. Może i nie brzmiało zbyt wygodnie, ale Yonamine mógł z ręką na sercu powiedzieć, że to była, wbrew pozorom, bardzo komfortowa stylizacja.

Helpful || Itto x Gorou (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz